Jej mąż ma IV stadium raka. Tak potraktowali go na izbie przyjęć

Anna Hernik jest cenioną fotografką i finalistką Grand Press Photo, której mąż choruje na glejaka IV stopnia. Kobieta dzieli się tym doświadczeniem w swoich mediach społecznościowych. - Właściwie każde zderzenie z opieką zdrowia powodowało u mnie wybuch wewnętrznej histerii - wyznała w najnowszym wywiadzie.

Anna Hernik opowiedziała o chorobie męża
Anna Hernik opowiedziała o chorobie męża
Źródło zdjęć: © PAP

Glejak czwartego stopnia jest chorobą nieuleczalną. Anna Hernik postanowiła się jednak nie poddawać. Chce, by zmagający się z nowotworem mąż nie tylko miał zapewnioną jak najlepszą opiekę, ale przede wszystkim, by był traktowany z godnością. Okazuje się, że dla wielu pracowników służby zdrowia nie jest to aż tak oczywiste. Fotografka opowiedziała o tym w podcaście "Wprost Przeciwnie".

Brutalne zderzenie z polską ochroną zdrowia

Dwa lata temu Anna Hernik zauważyła zmianę w zachowaniu męża. Jan Hernik rzucił się w wir pracy, oddalając tym samym od bliskich. Niedługo potem okazało się, że był to jeden z objawów nowotworu, który zaatakował jego mózg. Fotografka za pomocą mediów społecznościowych zaczęła przybliżać innym informacje o chorobie, z którą zmaga się jej ukochany. Choć wydawać by się mogło, że może liczyć na pomoc służby zdrowia, w rzeczywistości nie zawsze tak jest.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Marta Lech-Maciejewska o chorobie nowotworowej. "Dzisiaj toczę walkę"

- Właściwie każde zderzenie z opieką zdrowia powodowało u mnie wybuch wewnętrznej histerii. To są emocje, to jest przerażenie, to jest złość, to jest niezgoda na to, że nagle nie jesteśmy sprawczy, nie jesteśmy ludźmi, bo wchodzimy w tryb poddańczy - zdradziła.

Anna Hernik nie ukrywała, że najwięcej nieprzyjemności ją oraz jej męża spotkało na izbach przyjęć.

- To jest zetknięcie się z największym okrucieństwem systemu, bądź ludźmi, którzy za tym systemem stoją. Otrzymujesz diagnozę choroby śmiertelnej, a jak te papiery wykładasz na izbie przyjęć, zdajesz sobie sprawę, że tak naprawdę wszyscy patrzą na ciebie na zasadzie: "Ale po co tu jesteś? Macie możliwość korzystania z hospicjów... Izba przyjęć to nie jest miejsce dla takich ludzi. Nie zawracajcie nam głowy swoim bólem, objawami, które niekoniecznie muszą dotyczyć guza mózgu. Po prostu odejdźcie stąd" - opowiadała w podcaście.

Jesteśmy ciekawi twojej opinii. Wypełnij ankietę dotyczącą zdrowego stylu życia. Znajdziesz ją TUTAJ.

Apeluje do żon "glejakowców"

Glejak może wpływać zachowanie, a nawet osobowość osoby, która się z nim zmaga. Anna Hernik przyznała, że bliskim chorego również nie jest w takim przypadku łatwo. Właśnie dlatego postanowiła zaapelować do żon "glejakowców".

- To jest normalne to, co czujecie, że czujecie wściekłość i czasami macie ich po prostu dosyć i myślicie sobie, żeby to już się skończyło. To są normalne uczucia, to jest najnormalniejsze na świecie i wszystkie to czujemy. I przy osobie terminalnie chorej mamy prawo do takich uczuć, mamy prawo do tego, żeby czasami po prostu trzasnąć drzwiami i wyjść i powiedzieć, ja już nie mogę.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

© Materiały WP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (41)