Choruje na raka. Wyznaje, jak synowie zareagowali na jej chorobę

Marta Lech-Maciejewska wyznała, że wykryto u niej nowotwór złośliwy. Jest już po operacji. Jednym z najbardziej emocjonalnych momentów była rozmowa z dziećmi, w której przyznała się, że choruje. "Musiałam wytłumaczyć im, dlaczego nie umrę" – mówi w najnowszym wywiadzie.

Marta Lech-Maciejewska
Marta Lech-Maciejewska
Źródło zdjęć: © Instagram | superstylerblo

14.11.2024 | aktual.: 14.11.2024 10:19

Marta Lech-Maciejewska o tym, że zmaga się z nowotworem złośliwym poinformowała za pomocą mediów społecznościowych w sierpniu 2024 roku. Napisała wówczas na Instagramie: "Gdybyście jeszcze dwa miesiące temu zapytali mnie, jak zniosłabym wiadomość o złośliwym nowotworze, to pewnie powiedziałabym, że rozpadłabym się na kawałki. Ale tak się nie stało. Żyję, pracuję, płaczę i się śmieję. Kocham, mam marzenia i pragnienia".

W rozmowie z Plejadą opowiedziała nieco więcej o swojej "nowej" rzeczywistości. Wyznała, że wiadomość o pogorszeniu stanu zdrowia przekazała niedawno swoim małoletnim synom. Jeszcze przed rozmową z dziećmi skonsultowała się ze specjalistami, aby zrobić to, we właściwy sposób.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Skontaktowałam się z psychoonkologiem dziecięcym i psychologiem dziecięcym. Uwaga, poszłam po poradę do szkolnego psychologa" – zaczęła.

Specjaliści doradzili prezenterce, by nie owijać w bawełnę. "Wiedziałam od psycholożki, że muszę użyć najgorszych określeń, bo takie właśnie usłyszą w szkole. Musiałam wytłumaczyć im, dlaczego nie umrę" – podkreśliła.

Poinformowanie dzieci było koniecznością

Nie była to łatwa rozmowa, ale nieocenionym wsparciem okazał się mąż kobiety. Na spokojnie powiedział synom o tym, że ich mama przechodzi teraz trudne chwile.

– Miałam szklanki w oczach. Mój mąż przejął pałeczkę. Zachował zimną krew i spokój. Powiedział: "Na pewno słyszeliście o czymś takim, czym jest nowotwór i rak. Okazuje się, że mama ma coś takiego. Są takie raki, na które się umiera i są takie, na które się nie umiera. Mama ma ten, na który się nie umiera. Mama musi pójść na operację" – oznajmił ojciec chłopców.

Prowadząca programu "Drugie życie sukni ślubnej" wyjawiła w rozmowie, że chłopcy byli w szoku. Od razu polały się łzy. Sama z trudem broniła się przed płaczem. Postanowiła jednak powstrzymać się przed emocjonalną reakcją, aby nie martwić pociech.

"Starszy syn jest bardzo wrażliwy — zaczął płakać. To było dla mnie bardzo trudne, bo bardzo nie chciałam się popłakać. Wiedziałam, że jeżeli zacznę, to oni się przejmą. Pomyślą, że rzeczywiście może być to coś poważniejszego" - wspomina.

Maciejewska mówi o diagnozie. "Doświadczyłam dysocjacji"

W rozmowie z Plejadą Maciejewska wróciła też do momentu, gdy dowiedziała się o diagnozie.

"Pierwszy raz w życiu przeżyłam coś takiego. Odebrałam wynik, siedząc w biurze z moimi pracownikami i mężem. Byłam przekonana, że będzie dobry. Zobaczyłam diagnozę i po raz pierwszy w życiu doświadczyłam dysocjacji, czyli odczepienia od świadomości" - wspomina.

"Wzięłam męża do osobnego pokoju i... po prostu padłam na podłogę, osunęłam się na ziemię. Zaczął się płacz. Rozpacz. Dla mnie to było jednoznaczne — po prostu umrę albo że czeka mnie bardzo dużo cierpienia, że moje życie zmieni się już bezpowrotnie" - dodała.

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
chorobazdrowienowotwór
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)