Jennifer Lawrence: "Naprawdę miałam zakrywać suknię płaszczem?"
Jennifer Lawrence promuje swój najnowszy film. Aktorka została skrytykowana za strój, w którym wystąpiła podczas konferencji prasowej w Londynie. O co poszło?
21.02.2018 | aktual.: 22.02.2018 12:07
Aktorka na promocję filmu "Czerwona jaskółka" wybrała piękną czarną suknię od Versace. Wyglądała zjawiskowo. Głęboki dekolt, odsłonięte ramiona i plecy, seksowne rozcięcie, eksponujące nogi. W mediach rozpętała się burza. Dlaczego? Podczas, gdy Lawarence świeciła nagością, Francis Lawrence, Matthias Schoenaerts, Joel Edgerton i Jeremy Irons pozowali do zdjęć w płaszczach i szalikach.
Pojawiły się zarzuty, że w Hollywood aktorki są traktowane jedynie jako efektowny dodatek, ozdoba. Zawsze muszą prezentować swoje wdzięki. Fotografowanie na mrozie półnagiej kobiety w towarzystwie opatulonych mężczyzn jest seksistowskie. Czy to, że jest kobietą, obliguje ją, by za każdym razem musiał odsłaniać ciało, nawet jeśli nie jest to uzasadnione? – zastanawiają się internautki.
Jennifer Lawrence postanowiła odnieść się do tych zarzutów. - Wow, nawet nie wiem, od czego mogłabym zacząć w tej całej kontrowersji pod tytułem "Jennifer Lawrence nosi odkrywającą ciało suknię w zimie". Ta cała sytuacja jest nie tylko śmieszna, ale również czuję się przez nią urażona – napisała na Facebooku aktorka. - Suknia Versace, którą miałam na sobie, jest wspaniała i naprawdę sądzicie, że zakrywałabym ją płaszczem i szalikiem? Byłam na zewnątrz przez pięć minut. Mogłabym nawet stać w tej sukni w śniegu, ponieważ kocham modę i to był mój wybór - dodaje.
Gwiazda stwierdziła, że to nie jest feminizm. - Przesadne reakcje na temat tego, kto coś mówi, robi. Tworzenie sztucznej kontrowersji na temat głupich rzeczy takich jak, co chcę ubrać albo nie. To nie jest pójście do przodu. W ten sposób odciągamy uwagę od poważnych spraw. Ludzie, ogarnijcie się. To, w czym mnie widzicie, to jest moja decyzja. Jeśli chcę, żeby było mi zimno, To ja o tym decyduję! - podsumowała. Zgadzacie się z nią?