Blisko ludziJeśli kochasz naprawdę – zrób to teraz!

Jeśli kochasz naprawdę – zrób to teraz!

Wy idiotki! Co wy myślicie? Że coś zwojujecie, że gdy zorganizujecie kolejną demonstrację, kolejny marsz, ba nawet strajk, ktoś was zauważy? Czytam o sukach o dziwkach, o ku…wach, które mogą pracodawcę pocałować w dupę i jeśli tylko nie przyjdą w poniedziałek do pracy w ramach kobiecego strajku, bo on na ich miejsce znajdzie kilka innych za głodową stawkę. To nie jest wyssane z palca. Takie komentarze pojawiają się w internecie, pod każdą inicjatywą organizowaną przez kobiety, które chcą wyrazić swój sprzeciw na to, co się dzieje w naszym państwie.

Jeśli kochasz naprawdę – zrób to teraz!
Źródło zdjęć: © PAP

Bo problem macicy i jej praw jest nadal problemem jednej płci, o którym z chęcią dyskutuje ta druga, bez jajników, bez możliwości porodu i zajścia w ciążę w wyniku gwałtu.
Może czas najwyższy otworzyć oczy i powiedzieć głośno, że odbieranie godności kobietom, nie jest tylko naszym – kobiecym problemem. Jest zagrożeniem dla nas wszystkich.
Ty, który jesteś mężem, partnerem, który kochasz swoją kobietę, zamknij na chwilę oczy. Wyobraź sobie moment, kiedy ona ci mówi, że jest w ciąży, kiedy radość, szczęście miesza się ze strachem. Kiedy nie rozumiesz jeszcze głaskania się po brzuchu i jej huśtawki nastroju. Za to czujesz w sobie odpowiedzialność za dwa życia – za jej i tego nienarodzonego. Wyobraź sobie przez chwilę, że nagle szczęście przerywa choroba, która wdarła się w wasze życie. To moment, kiedy TY, biorąc odpowiedzialność, kochając i szanując musisz współdecydować: jej życie, czy nienarodzonego dziecka. Proszę, zobacz to – jak siedzisz przy szpitalnym łóżku, kiedy ona płacze, bo wszystkie nadzieje i marzenia zostają nagle pogrzebane, kiedy stajecie oboje przed wyborem, który przecież nigdy nie miał być waszym udziałem. Jej życie, czy życie dziecka… A teraz wyobraź sobie, że tego wyboru nie macie… Że możesz się z nią tylko pożegnać, modlić się i liczyć na cud… Możesz pozwolić jej napisać list… do siebie, do waszego dziecka, które nie wiadomo, czy przeżyje… Jedyne co możesz zrobić, to oswoić się z myślą, że za chwilę nie będzie przy tobie kobiety, którą kochasz. Nic więcej zrobić nie możesz. Już nie dzisiaj. Klamka zapadła, żaden lekarz nie zdecyduje się ratować życie twojej kobiecie, gdy może zapłacić za to więzieniem…
Wyjeżdżasz na delegację. Jak zawsze, bez obaw do niepokoju. Przecież wracasz za chwilę. Za chwilę, w której ona dotknęła piekła gwałtu, kiedy nie było ciebie przy niej, kiedy nie mogłeś jej obronić, kiedy czujesz jak bezsilność zabiera ci oddech, jak niemoc, która cię ogarnia, odbiera ci zmysły. Patrzysz na nią – poniżoną, wzgardzoną, obolałą, tak inną od tej, która jeszcze przecież przed chwilą całowała cię na pożegnanie… Teraz już nigdy jej nie zostawisz, zawsze będziesz przy niej. Dźwigniecie to razem, choć przecież jest i tobie tak cholernie ciężko. Ale kochasz ją, dziś czujesz, że kochasz ją jak nikogo innego na świecie, jak twoja miłość jest w stanie uleczyć to, co się stało… Ale ona jest w ciąży… Nie chce tego dziecka, nie chce przedłużać traumy, wykrzykuje ci w twarz, że nienawidzi siebie, nienawidzi tego, co w sobie nosi. Chce zapomnieć, chce wyjechać, chce to wszystko odciąć jak najgrubszą kreską zapomnienia… A ty po raz kolejny nie możesz jej pomóc… Płaczesz, walisz pięściami w poduszkę, głową w ścianę… Bo po raz kolejny skazujesz ją na cierpienie, z którego nie wiesz, czy ona będzie w stanie się podnieść. To ją niszczy… oddala od życia. A ty nie masz wyboru… ona też go nie ma. Tak, wiem, myślałeś: „To nas nigdy nie będzie dotyczyć”…
Jesteś ojcem? Masz córkę? Córkę, którą kochasz nad życie, której ufasz, której nikt nigdy nie skrzywdzi, bo przecież ty bronisz jej bezpieczeństwa… Ale ona się zakochuje. Poznaje chłopaka. Tak bardzo się o nią boisz, ale rozumiesz, przynajmniej starasz się zrozumieć… Ona tak prosi o ten ich wspólny wyjazd, ognisko, namiot… Gwałcą ją we trzech. On i dwóch kolegów. Nie… nie otwieraj oczu, nie uciekaj od tego. WYOBRAŹ TO SOBIE. Widzisz tę twoją małą bezbronną córeczkę, której wszystko co najcenniejsze odebrało trzech pijanych nastolatków… Nie… nie mogłeś nic zrobić. Teraz? Jeśli jest jakieś teraz możesz tylko przy niej być, wspierać ją i próbować pomóc jej przejść przez to piekło… Ciąża jest gwoździem do tej tragedii. Ona łyka tabletki, płukanie żołądka, nie chce żyć… Ma 17 lat. Przecież wszystko, co najlepsze przed nią. A musi zostać matką. Tak MUSI, choć nie ma w niej na to zgody… Choć nie ma jej w tobie. Choć sprawcy gwałtu zostali ukarani, oni nie poniosą prawdziwej odpowiedzialności za to, co zrobili. Poniesie ją ona… Twoja córka. Bo odebrano jej prawo wyboru.
A może chcesz już zostać dziadkiem? Szalejesz z radości, gdy córka oznajmia ci, że nim będziesz. Już oglądasz auta, klocki, planujesz wspólne z wnukiem wycieczki. Nawet nie wiedziałeś, że taką radość ci to sprawi… taką frajdę, że wleje w ciebie tyle szczęścia i czułości. Ale zamiast szczęścia, spędzasz czas przy szpitalnym łóżku twojej córki. Nie wie, kiedy urodzi. Musi czekać. Nie ma niebieskiego kocyka, nie ma pieluch ani misia, który czekałby na swojego małego właściciela. Są łzy, smutek i śmierć, która siada obok was, by chwilę po tym, gdy na świecie pojawi się twój wnuk, go odebrać. Twoja córka nie wiedziała, jak ci to powiedzieć… Nie chciała zagłuszać twojego szczęścia. Jeździła od lekarza do lekarza, od badania do badania, by potwierdzić, że dziecko, które nosi w sobie, przez minutę swojego życia będzie cierpieć ogromny ból, by zaraz odejść… Nie chciałeś, żeby twoja córka była bohaterką, szukałeś rozwiązań, pomysłów, żeby przerwać ten koszmar, który gasił w twojej córce chęć do życia. Ale już dawno odebrano jej prawo wyboru, prawo do zadecydowania…
Masz syna? Wyobraź sobie, że ten syn dzwoni do ciebie w środku nocy, bo nie wie, co robić, bo nie ma pojęcia, kogo prosić o pomoc. Bo wie, że jeśli jego żona nie przerwie ciąży, to umrze. Albo wie, że ona urodzi martwe dziecko, albo dziecko, które żyć będzie przez chwilę. I on nie ma wyboru! Nie może jej pomóc, nie może o niczym zadecydować, nie może nawet podjąć dyskusji, bo ta niczego nie zmieni… I ty… Ty też nic nie możesz zrobić, bo kilka lat wcześniej pomyślałeś: To ich, kobiet, problem, mnie on nie dotyczy…
I wiesz… Życzę ci dzisiaj, żebyś nigdy nie musiał wybierać, żeby nigdy żadna kobieta, która pojawi się w twoim życiu takiego wyboru nie musiała dokonywać. Masz w sobie tę pewność? Naprawdę? A co, jeśli się trafi? Co, jeśli konieczność wyboru dotknie – twojej żony, partnerki, córki, przyjaciółki, przyjaciółki twojej córki? Też się odwrócisz, powiesz: Nie moja macica, nie mój problem. Też uznasz, że to o co dziś walczymy ma tylko jedną płeć? Dotyczy tylko nas? Kobiet?
Zamknij na chwilę oczy… i wyobraź sobie swoją żonę, córkę, kochankę, która nie ma prawa wyboru… Wtedy już jej nie pomożesz. Jeśli kochasz naprawdę – zrób to teraz!

Źródło artykułu:ohme.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (1)