Kaczyński obiecuje dłuższy urlop wielodzietnym. To może być za mało
Wydłużenie urlopu macierzyńskiego o trzy miesiące dla kobiet, które wkrótce po urodzeniu pierwszego zdecydują się na drugie dziecko – to nowy pomysł Jarosława Kaczyńskiego na politykę prorodzinną. Może oznaczać, że już niedługo na ulicach polskich miast zaroi się od wózków dziecięcych typu "rok po roku".
15.04.2018 | aktual.: 16.04.2018 11:15
Warto jednak zastanowić się chwilę, czy rzeczywiście wydłużony urlop macierzyński to dostateczna zachęta, żeby kobiety szybciej i chętniej decydowały się na drugie dziecko. Dla części matek na pewno – zwłaszcza tych, które i tak są zdecydowane, by zostać z dziećmi w domu. Matki często po urodzeniu pierwszego dziecka od razu planują kolejne i zastanawiają się, jaka różnica wieku jest optymalna dla rodzeństwa. W takiej sytuacji granica wyznaczona przez prawo gwarantujące dłuższy urlop może im pomóc w podjęciu decyzji, a że decyzja o dziecku bywa trudna, każda pomoc jest mile widziana.
Jednak większość matek, które przy decyzji o macierzyństwie mają do wzięcia pod uwagę wiele czynników, interesują nie tylko psychologiczne konsekwencje różnicy wieku dla miłości w rodzeństwie. Ważny jest też np. okres, po którym matka będzie mogła z powrotem podjąć pracę, a także chociażby przedszkola i żłobki. PiS obiecuje ich więcej, ale dla normalnych ludzi dzisiaj "więcej" to za mało. Potrzebują konkretów. A przede wszystkim: stabilności. Dla przykładu: dziś rodzice dzieci wstępujących w wiek szkolny borykają się z problemem nowo wprowadzonej rejonizacji szkół. Sam znam rodzinę, w której troje dzieci może od września chodzić do trzech różnych placówek: dwoje pierwszych dzieci poszło do różnych szkół w miarę wolnego miejsca. Trzecie trafi jeszcze gdzie indziej, bo tam akurat ma obowiązek pójść.
To tylko jeden z przykładów zamieszania, a takich mniejszych i większych perturbacji jest wiele: likwidacja gimnazjów i wydłużenie podstawówek, przenoszenie sześciolatków między przedszkolem, zerówką i szkołą, nawet podręczniki.
W decyzjach politycznych, które mają wpływ na życie polskich rodzin, nie brakuje stanowczości, tylko stabilności. Wszyscy rodzice w Polsce to czują. Czy obiecanymi łapówkami – dodatkami wychowawczymi albo dłuższym urlopem – da się uśpić ich czujność? Wątpię.