Karolina, Kinga, Agnieszka i Iza to bohaterki dnia codziennego. Niewielkimi gestami zrobiły wiele
Karolina pomogła staruszce w przychodni, Kinga przygotowała kanapki bezdomnemu, Iza pożyczyła kobiecie w pociągu 2 zł, a Agnieszka zrobiła zakupy emerytce. Te prozaiczne czynności nie wymagały wiele wysiłku, a znaczyły wiele dla drugiej osoby.
11.02.2020 | aktual.: 12.02.2020 08:47
Kiedy ostatnio zrobiłeś coś dla drugiej osoby? W sklepowych kolejkach widzę spiętych klientów, każdy z nich gdzieś się spieszy. Starsza osoba, która trzęsącymi się rękoma próbuje wyjąć z portfela monety, żeby zapłacić za zakupy, nie budzi współczucia, tylko poirytowanie. Kiedy obca osoba prosi na ulicy o pomoc, przechodnie przyspieszają kroku, nie chcą tracić czasu na rozmowę.
Tym bardziej powinniśmy docenić drobne gesty, które nie zdarzają się często, ale mimo wszystko udowadniają, że jest jeszcze w nas odrobina empatii. Kinga, Iza, Agnieszka i Karolina to bohaterki, które swoim działaniem mogą zainspirować każdego z nas.
Karolina wzięła dwa numerki w przychodni
Karolina ma 30 lat. W grudniu poszła z synem do przychodni. Na otwarcie placówki czekała już starsza pani. Karolina opisuje ją jako "przygarbioną starowinkę z ręką w gipsie". Uśmiechała się do jej synka, który ją zaczepiał.
Z czasem przed budynkiem zaczęło pojawiać się coraz więcej osób. Starsza pani nie miała siły, żeby przepychać się przed wejściem i tłum zepchnął ją na koniec kolejki. Karolina wspomina, że kobieta bała się, że ktoś potrąci jej złamaną rękę.
Kiedy otworzyły się drzwi, Karolina z wózkiem weszła jako pierwsza. Zaraz po tym, jak dostała się do wnętrza przychodni, pobrała dwa numerki. Jeden z nich przekazała staruszce. Pamięta, że zgromadzeni patrzyli na nią "nienawistnie", jednak było warto. Przepuściła kobietę w kolejce, za co ta była jej niezmiernie wdzięczna.
– Czułam się dobrze, bo komuś pomogłam. Wiem, ile trzeba czekać w kolejkach u lekarza, a ta kobieta przyszła pierwsza, żeby wejść wcześniej. Było widać, że boi się o rękę, a została zepchnięta na koniec. Tak mnie to wtedy uderzyło, że postanowiłam, że nie może tak być – tłumaczy. – Mnie nikt nie wypchnął, bo ciężko się wcisnąć między drzwi a wózek dziecięcy – dodaje żartobliwie.
Kinga robi kanapki dla pana Staszka
Kinga któregoś dnia zobaczyła, jak bezdomny mężczyzna wybiera resztki ze śmietnika przy supermarkecie. Wracała wtedy z pracy. Akurat tego dnia nie zjadła drugiego śniadania i wciąż miała je w torbie. Oddała je bezdomnemu, który jakiś czas później stał się dla niej "panem Staszkiem".
Kinga spotkała go ponownie w tej samej okolicy. Tym razem to ona potrzebowała pomocy. Wracała z torbami pełnymi zakupów. Mężczyzna zaoferował, że zaniesie jej zakupy do mieszkania. Zaczęli rozmawiać o jego życiu i okazało się, że pan Staszek kiedyś był alkoholikiem, przez co odwróciła się od niego rodzina. Już od lat jest trzeźwy, ale nadal nie ma dachu nad głową. Z powodu problemów zdrowotnych nie może znaleźć pracy.
– Od tamtej pory rozmawiamy codziennie, codziennie robię mu kanapki i daje mu je w drodze do pracy. Szkoda mi chłopa. Życie mu nie wyszło – mówi Kinga.
Na początku zimy Kinga oddała mu też ubrania, które były za małe na jej męża. Mówi, że cieszył się jak dziecko, ponieważ nie miał zimowej kurtki.
Iza dołożyła pasażerce pociągu 2 złote
Iza w marcu skończy 24 lata. Późnym wieczorem jechała pociągiem z Katowic do domu rodzinnego w Warszawie. Zajęła miejsce przy korytarzu. Obok niej, przy oknie, siedziała starsza kobieta. – Myślałam, że jedyną interakcją będzie moje "dzień dobry". Tak bywa najczęściej – wspomina.
Szybko wyjęła komputer i jak zwykle w pociągu zaczęła oglądać serial. Chwilę później podjechał sprzedawca z wagonu WARS, proponując napoje. Towarzyszka Izy poprosiła o herbatę z cytryną i wyciągnęła 100 zł. Mężczyzna odmówił przyjęcia zamówienia, ponieważ nie miał drobnych, by jej wydać. Kobieta chciała zapłacić kartą, jednak nie było takiej możliwości.
Iza od razu pomyślała, że w takim razie ona zapłaci 8 zł za współpasażerkę i w ten sposób pomoże jej rozwiązać problem. – Zdjęłam słuchawki i mówię, że jak pani ma jakieś drobne, to ja dołożę, ile trzeba. Okazało się, że miała te 5,70 zł, więc dałam jej 2,50 zł, a ona odwdzięczyła się mandarynką – wspomina. Nie było to pretekstem do nawiązania relacji, ale kiedy się żegnały, obca kobieta jeszcze raz jej podziękowała. Uśmiech był wystarczającą nagrodą.
Iza przyznaje też, że sama często podróżując, spotyka się z miłymi gestami ze strony innych. Kiedyś w trakcie takiej podróży miała ze sobą masywną walizkę. Na stacji nie było windy i musiała wnieść ją po schodach. Jeden z mężczyzn cofnął się z górnej części schodów, żeby jej pomóc. Później podobne sytuacje zdarzały się też częściej.
Zobacz także: "Dużo osób nie rozumie, że listonosz to tylko człowiek". Paula i Karolina opowiadają o tym, jak to jest być listonoszką
Agnieszka zrobiła zakupy emerytce
Agnieszka regularnie widywała w sklepie pewną starszą panią. Jej uwagę zwracało to, że staruszka zwykle nie miała w koszyku wielu produktów, a przy kasie liczyła każdy grosz, bojąc się, że nie starczy jej, żeby zapłacić. Wiele razy nie starczało. – Ludzie, którzy stali zaraz za nią, nie raczyli dołożyć jej brakujących pieniędzy, a te sumy nie były jakieś szokujące – wspomina Agnieszka.
Pewnego razu zaczęła zagadywać kobietę, chcąc poznać jej historię i zdobyć zaufanie. Okazało się, że po opłaceniu rachunków i leków emerytce nie starcza na zakupy spożywcze. Wtedy Aga postanowiła, że kupi jej jedzenie. Pierwszy raz, kiedy wręczyła jej reklamówkę z masłem, wędlinami i serami, kobieta przytuliła ją i popłakała się.
– I tak kończyły się każde nasze spotkania – łzami. Doszłam do wniosku, że ja sama nie mogę wiedzieć, czego ona potrzebuje, więc pewnego razu umówiłam się z nią i powiedziałam, że idziemy na zakupy dla niej – wspomina.
Początkowo emerytka się nie zgodziła. Mówiła, że Agnieszka ma swoje wydatki, jest młoda, a ona sobie poradzi. – Ale to były tylko słowa – mówi Agnieszka. Kiedy w końcu przekonała kobietę i dotarły do sklepu, ta włożyła do koszyka najtańszy chleb i najtańsze masło, jakie znalazła, i chciała iść do kasy.
– Zdziwiona zapytałam, jak to? To już? Dłuższą chwilę musiałam ją przekonywać, żeby wzięła to, czego potrzebuje i nie patrzyła na ceny. W końcu nasz koszyk się zapełnił, ale sama od siebie wrzuciłam też coś słodkiego, kawę, jakieś proszki do prania, bo podejrzewałam, że ona nie miała odwagi po to sięgnąć – wyznaje.
Agnieszka wciąż spotyka znajomą staruszkę i pomaga jej zawsze, gdy ta potrzebuje wsparcia.
Zwyczajne gesty są bohaterskimi czynami
Jeszcze w trakcie studiów jeden z wykładowców na zajęciach zapytał nas, czy więcej czytamy o złu czy o dobru, czy więcej powstaje filmów o złu, czy o dobru i czy łatwiej jest pisać o złu, czy o dobru. W każdym z tych pytań wygrywało zło. Żyjemy w czasach, w których codziennie bombardowani jesteśmy wiadomościami o katastrofach, wojnach i kataklizmach, a dobre uczynki, które powinny być codziennością, urastają do rangi bohaterskiego czynu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl