Katarzyna Grochola: kiedy się zakochuję, tonę w miłości po uszy

Pierwszą powieść napisała, mając 13 lat. Pracowała jako salowa, konsultantka w biurze matrymonialnym i pomocnik cukiernika. Dziś uważana jest za jedną z najpopularniejszych polskich pisarek. O tym, co sądzi o miłości i czego boi się w życiu najbardziej, opowiedziała na łamach najnowszej "Gali".

- Świat bez miłości wydaje mi się zły - wystarczy zobaczyć to, co się teraz dzieje w naszym parlamencie. Hitler był niekochanym dzieckiem, Stalin nigdy nie stworzył z żadną kobietą prawdziwego związku, mimo że zawsze otaczał go tłum adoratorek. Bez miłości wszystko ginie. Dlatego chcę o niej pisać, ta etykietka mi nie przeszkadza - opowiada Grochola.

Tę etykietkę przyczepiono jej w środowisku po sukcesie "Ja wam pokażę!" i "Nigdy w życiu". Jej powieści sprzedały się dotychczas w nakładzie ok. 4 mln egzemplarzy.

Teraz pisarka skupia się na swojej nowej książce, dla której spędziła już godziny w kasynach. Premiera "Przeznaczonych" przewidziana jest na maj tego roku.

Jak przyznaje, w kasynach nie chodzi o wygraną czy przegraną, ale o to, by "nie brać udziału w życiu".

- Przez trzy lata byłam, niestety, żoną alkoholika i prowadziłam grupę wsparcia dla żon współuzależnionych. Akurat ten temat znam, tak samo jak bycie pisarką i zakochaną - mówi.

Losy jej bohaterek śledzą miliony czytelniczek, ona sama przeżyła kilka gorszych momentów w swoim życiu prywatnym. Grochola dwa razy wychodziła za mąż. Pierwsze małżeństwo rozpadło się lata temu, w drugim miało dochodzić do przemocy domowej.

- Nie mam patentu na nieomylność. Kiedy się zakochuję, tonę w miłości po uszy. Wiem jedno: nigdy nie wolno dopuścić do całkowitego stopienia się z drugą osobą i trzeba jasno wyznaczać granice. Ale nie twierdzę, że umiem to robić (...) Niestety, urodziłam się pesymistką pogrążoną w swoich lękach, które udaje mi się jedynie zaleczać. I może na pierwszy rzut oka wyglądam na odważną, ale bliscy dobrze wiedzą, ilu rzeczy się boję... - dodaje pisarka.

Grochola rzadko opowiada o swoim życiu prywatnym. Tym razem przyznała, że dziś najbardziej obawia się wojny, głupoty rządzących i własnych, nie zawsze udanych, wyborów.

- Byłam prześladowana przez jednego faceta. Pisał, męczył mejlami mnie i moich bliskich. Nawet kuzynka dostawała od niego pogróżki. Ale po dwóch latach przeprosił za swoje zachowanie - dodaje Grochola.