Blisko ludziKatarzyna Kulpa, "Stanikomania": Rzadko mamy okazję oglądać ciała innych ludzi w zwykłych sytuacjach, poza kontekstem erotycznym

Katarzyna Kulpa, "Stanikomania": Rzadko mamy okazję oglądać ciała innych ludzi w zwykłych sytuacjach, poza kontekstem erotycznym

Kasia Kulpa, która prowadzi bloga o tytule "Stanikomania", jest prawdziwą ekspertką, jeśli idzie o biusty. Nie ocenia, a do osób, które ją obserwują, zwraca się z czułością. Jest także autorką niezwykłego projektu "BiustinUUm", dzięki któremu każdy może obejrzeć dziesiątki kobiecych biustów bez retuszu, a na pewno różniących się od tych, które widzimy w porno, bo "nie od linijki".

Katarzyna Kulpa, autorka bloga "Stanikomania"
Katarzyna Kulpa, autorka bloga "Stanikomania"
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Aleksandra Hangel

24.06.2022 | aktual.: 24.06.2022 17:18

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Aleksandra Hangel, dziennikarka Wirtualnej Polski: Obserwuję cię od miesięcy. Narracja, jaką prowadzisz na swoim koncie na Instagramie, spowodowała, że gdy zobaczyłam kolaż piersi wykonany na potrzeby twojej akcji "BiustinUUm", sama poczułam, że chcę wysłać swoje zdjęcie, nagie zdjęcie piersi. Dałaś mi poczucie bezpieczeństwa i misji.

Katarzyna Kulpa, autorka bloga "Stanikomania": Sama jestem zaskoczona tym, jak wiele osób chętnie zgodziło się wysłać mi swoje "piersiowe nudesy". Niektóre z nich pisały wprost, że jestem pierwszą osobą, dla której zdecydowały się to zrobić. Pokazanie ciała to dla wielu z nas akt odwagi – bo naraża nas na uprzedmiotowienie, molestowanie, czy po prostu hejt. Ta obawa to dokładnie jeden z symptomów naszego problemu z ciałem, na który odpowiedzią jest projekt BiustinUUm. Rzadko mamy okazję oglądać ciała innych ludzi w zwykłych sytuacjach, poza kontekstem erotycznym. Polki i Polacy rzadko opalają się nago czy chodzą do sauny, w przebieralniach wstydliwie się zakrywają.

Tabu nagości panoszy się też w naszych rodzinnych domach. Widujemy ciała wymodelowane, czyli wyselekcjonowane i wyretuszowane, a cenzura w mediach społecznościowych nie daje szansy, by to zmienić, zwłaszcza że dotyka w dużo większym stopniu ciał poza wąskim kanonem. Algorytmy częściej blokują zdjęcia czy filmy z osobami, które nie są bardzo szczupłe, białe i konwencjonalnie urodziwe. Modelki, aktorki nie reprezentują przeciętności, a wyśrubowany kanon urody, do którego większość z nas "nie pasuje".

Niektórzy zapytaliby: "po co tak się eksponować?".

No właśnie, sama ta zdegustowana reakcja mówi wszystko. Nagość sprowadza się do erotycznego wabika dla potencjalnego partnera czy partnerki, a u kobiet inicjatywa i sprawczość w tej dziedzinie jest w ogóle hamowana. Ale abstrahując od seksualności, ciało to przecież nasze mieszkanie, spędzamy w nim całe życie. BiustinUUm powstało po to, by pokazać prawdę o zwykłym ciele, nieprzefiltrowaną przez aktualne kanony urody czy atrakcyjności seksualnej. Brak znajomości tej prawdy szkodzi nam na co dzień, bo obniża poczucie własnej wartości i pozbawia chęci do działania.

Osoba, która spędza życie we wstydzie i poczuciu, że jej wygląd odstaje od jakiejś sztucznej normy, nie walczy o siebie, usuwa się, nie czerpie z życia pełnymi garściami, łatwiej pada ofiarą przemocy. Nie chodzi tu tylko o tak chętnie wyśmiewane i bagatelizowane nastoletnie "kompleksy". Całkiem dorośli ludzie potrafią żyć w wiecznym cielesnym auto-hejcie. Szczególnie kobiety, które wciąż często rozliczane są przede wszystkim za wygląd. Nie uwierzyłabyś, jak dziwne rzeczy opowiadają i myślą o swoich piersiach…

Podobno nie ma dwóch identycznych biustów.

Żywe organizmy nie są "od linijki". Większość z nas nawet nie wyobraża sobie, jak niesamowicie różnorodne są ciała ludzi. Sama zaczęłam to rozumieć dopiero wtedy, gdy 20 lat temu okazało się, że nigdzie nie mogę kupić dla siebie biustonosza, bo producenci bielizny najwyraźniej również sobie tego nie wyobrażali. Pomyśl: wchodzisz do jednego sklepu po drugim i nigdzie nic na ciebie nie pasuje, biust się wylewa, nic się nie trzyma, druty dźgają. Na szczęście nie dałam się łatwo "zakompleksić" sklepom ze stanikami i nie uwierzyłam, że jestem anomalią.

Nie ty jedna miałaś przecież wtedy ten problem, ale także wiele innych kobiet.

Tworząc społeczność "biuściastych" uczyłyśmy się od siebie nawzajem tej niesamowitej różnorodności: tego, że są biusty małe i duże, sterczące i wiszące, skupione i rozstawione, i wszystkie są najzupełniej normalne! Utwierdzało nas to w przekonaniu, że musimy zawalczyć o dobre staniki dla wszystkich. Rzeczywiście każdy jest inny – piersi różnią się nie tylko wielkością, ale też proporcją szerokości i głębokości, kształtem, konsystencją, poziomem, na którym wyrastają z ciała. Wreszcie: kolorem, wielkością brodawek, wrażliwością skóry.

Tej rozmaitości w żaden sposób nie da się upchnąć w kilkanaście rozmiarów i kilka krojów dostępnych w sieciówkach. W pewnym momencie i polskie firmy to zrozumiały i dziś jesteśmy jednym z najbardziej cenionych producentów biustonoszy na świecie pod względem zakresu rozmiarów.

Twój profil jest szalenie pozytywny, ale w mojej ocenie bije z niego także mnóstwo seksapilu. Oczywiście nie erotycznego, tylko takiej świadomej kobiecej siły.

Kiedy założyłam blog, ciągle musiałam głowić się, jak to zrobić, by uniknąć wszechobecnego kojarzenia damskiej bielizny z seksem. Reklamy bielizny ociekały erotyką, a fotki pokazywały biusty wylewające się z o cztery rozmiary za małych miseczek staników, co dodatkowo pogłębiało niewiedzę wśród osób z piersiami, jak te staniki sobie dobierać. Na początek trzeba było więc bieliznę odseksualizować, a przede wszystkim odpornografizować i nadać jej normalny, codzienny kontekst, bo przecież w stanikach i majtkach chodzimy przez cały dzień, a nie do łóżka i są one produkowane dla nas, nie dla naszych partnerów seksualnych.

Ale wiele z nas sięga po nią właśnie wtedy, gdy ma randkę, umówiła się na seks.

Bo to wszystko nie oznacza, że dobra bielizna nie może być źródłem przyjemności powiązanej z seksualnością. Ciało jest codzienne, bywa seksualne – to do nas w danym momencie należy wybór, jak z niego korzystamy. Jeśli więc chcesz czarować stulonymi w dekolcie kulkami albo pośladkami pod przejrzystym tiulem, to super – ja domagam się seksownej bielizny dla każdego rozmiaru i kształtu ciała.

Sama uwielbiam bieliznę nie tyle erotyczną, co erotyzującą – seksowną, ale przy tym nadającą się do noszenia przez cały dzień. Prawdziwie erotyczna bielizna to ta dobrze dopasowana do ciała, luksusowa w dotyku, a przy tym – superefektowna, eksponująca ciało. Da się to połączyć!

Jak, według ciebie, rodzic powinien pomóc córce w okresie, gdy jej ciało się zmienia, dojrzewa?

W dzieciństwie odebrałam chyba nie najgorszą edukację cielesną. W moim rodzinnym domu nagość nie była tabu, nigdy też nie usłyszałam żadnej zawstydzającej uwagi na temat swojego powiększającego się biustu. Rodzice chyba byli świadomi, że trzeba się powstrzymać od komentarzy innych niż pozytywne czy uwag typu "ojej, co ci tam urosło!". Mimo to z perspektywy widzę, że brakowało mi wiedzy o tym, jak wyglądają piersi dojrzewającej nastolatki, bo były inne niż dorosłe piersi mojej mamy, po ciąży i karmieniu. A przecież piersi mają kilka faz rozwoju, wszystko to jest dobrze opisane. Brakowało też otwartych rozmów o ciele.

Za mało pamiętam, by teraz to analizować, ale mam wrażenie, że dzisiejszym nastolatkom też tego brakuje. Niby mają dostęp do różnych materiałów edukacyjnych – choćby do profili na Instagramie edukujących o ciele, ale wciąż młode osoby zgłaszają się do mnie z dziwnymi przekonaniami - na przykład, że piersi powinny rosnąć tak, żeby były do siebie przytulone, bo tak widziały u modelek czy celebrytek. Są też wystraszone tym, co wyczytują w mediach o tym, że staniki szkodzą, albo pytają mnie, czy to, że mają małe piersi oznacza, że sobie je "zniszczyły" źle dobranym push-upem.

Taką wiedzę nastolatki powinny otrzymywać w domu, ale czasem mamy same nie wiedzą, że jeśli np. córce urósł duży biust, to miseczka D nie jest największą produkowaną i że brak dobrze dopasowanego stanika może być wielkim źródłem stresu, kompleksów i niewygody dla młodej dziewczyny.

Z jakimi obawami, pytaniami, a może opiniami piszą do ciebie kobiety, które cię obserwują?

Większość zadaje mi praktyczne pytania o to, jak dobrać sobie rozmiar stanika albo gdzie kupić jakiś model czy rodzaj stanika. Kobiety masowo nie znają naszych producentów bielizny w szerokiej rozmiarówce, są zniechęcone poszukiwaniami w sieciówkach. Te, które obserwują mnie długo, już wiedzą, gdzie szukać, mimo to niedawno dostałam pytanie: "Gdzie ja dostanę bikini na to moje wielkie, i do tego wiszące, 75G, i żeby majtki nie były do tego XXL?". Albo: "Mam 85F, chyba nie produkuje się w takim ogromnym rozmiarze staników bez ramiączek? I jak ja teraz na ślub pójdę?".

W dzisiejszych sklepach z brafittingiem jest już wszystko?

Na rynku nadal wiele brakuje. Co na nieduże miseczki, ale ciało plus size, które jest po prostu szerokie i co za tym idzie, piersi również potrzebują dużego rozstawu fiszbin? Co jeśli nie znosisz push-upów, a firmy upierają się, że na twoje wymiary nie będą produkować tiulowej mgiełki? Podpowiadam niszowe firmy, pokazuję zagraniczne sklepy online, ale cały czas wkurza mnie, że te wszystkie potrzeby powinny być normalnie zaspokajane w normalnych stacjonarnych sklepach w kraju, bo wcale nie są wzięte z kosmosu.

Co jeszcze słyszysz, czytasz?

"Jak dobrać stanik, żeby ukryć te obleśne wałki pod pachami?" – to pytanie świadczy o tym, jak reklama bielizny i retusz zdjęć piorą nam mózgi. Wypukłości pod pachą to normalny element anatomii, tylko retuszerzy go wycinają. Czasem duże fałdki w tej okolicy oznaczają, że po prostu piersi wylewają się nam bokiem z za małych miseczek, ale tylko czasem. Niewiedza o tym, jak wygląda naturalne ciało, jest powszechna! I jedno wielkie poczucie winy. Kobiety uważają, że to ciało jest wszystkiemu winne: temu, że jest im niewygodnie, że rozmiar nie pasuje, że kształt wychodzi dziwny.

Polki potrafią dbać o swoje piersi? Pytam o to, bo wciąż w sieciówkach na działach bieliźnianych widać tłumy.

Nie szukaj w sieciówkach – często od tego zaczynam odpowiadać na zadawane mi pytanie, ale tak naprawdę trudno winić ludzi za to, że tam idą najpierw. Sieciówki są tanie i dostępne, salony brafittingowe – droższe i nie wszędzie są, zakupy online w polskich markach, często przystępnych cenowo – trudne, gdy boisz się, że nie trafisz z rozmiarem i znowu będziesz się irytować, że trzeba odesłać paczkę. Zakup stanika czy kostiumu nie powinien wymagać wielotygodniowego riserczu…

Odradzam jednak sieciówki i staram się w tych poszukiwaniach pomóc. Na blogu prowadzę "Spis Dobrych Sklepów" z salonami brafittingowymi z całej Polski. W przeważającej większości nie są to sklepy w galeriach handlowych. Mam poradnik dla kupujących biustonosze online, w którym ważne miejsce zajmują rady, by nie panikować i uzbroić się w cierpliwość, bo warto, bo online można kupić wszystko, a raz zdobyte doświadczenie będzie ci długo służyć.

Co powiedziałabyś kobiecie, która od lat wstydzi się swoich piersi i myśli o operacji ich powiększenia, zmniejszenia czy "korekcji" kształtu?

To zależy od sytuacji i dokładnych powodów takich odczuć. Jeśli chodzi o duże biusty, zaczęłabym oczywiście od rady dobrania odpowiedniego biustonosza u brafitterki, bo znam niejedną osobę, którą dobry stanik uratował przed skomplikowaną operacją. Nagle okazywało się, że piersi się mieszczą, że da się je podnieść, podtrzymać, że ramiączka nie gniotą, a kręgosłup nie boli, bo odciąża go dobra konstrukcja stanika. Ale uwaga: czasem ciężar jest na tyle duży, że nawet najlepszy stanik nie rozwiązuje problemu. Mam na blogu wywiad z osobą po zabiegu zmniejszenia piersi, która z rozmiaru 65O zeszła do 65H - jakość jej życia ogromnie wzrosła.

W przypadkach, gdy piersi nie powodują fizycznego dyskomfortu, sprawa jest bardziej złożona. Uważam, że nad wstydem czy kompleksami warto pracować, na przykład poprzez uświadomienie sobie, że nasze ciało jest normalne i podobne do wielu innych. Warto sobie pooglądać różne galerie biustów, jak nasze "BiustinUUm". Często też pomaga dobra, wreszcie wygodna bielizna, w której nie masz poczucia, że twoje ciało znowu "nie pasuje", o pięknym designie (bielizna od najlepszych projektantów powstaje głównie w małych rozmiarach – małe biusty mogą się nią cieszyć!). Ale też nie odmawiam nikomu prawa do kształtowania swojego wyglądu, jak chce. W końcu to ta osoba idzie przez życie ze swoim ciałem, nie ja, czy ktokolwiek inny – decyzja powinna należeć tylko do niej.

Wiele kobiet po ciąży zmaga się nie tylko z zaakceptowaniem nowego wyglądu ciała, które przeszło horror, wydając na świat człowieka, ale także z komentarzami odnośnie do karmienia piersią publicznie. No właśnie – ciągle biusty są na tyle seksualizowane, że wielu się oburza i krzyczy "nie karmić w miejscu publicznym". Co, oprócz oglądania BiustinUUm, może pomóc nam przestać seksualizować kobiece ciała, zwłaszcza piersi?

Pozostanę przy oglądaniu, bo uważam, że "dieta wizualna" jest tu kluczowa. Im więcej autentycznych, zwykłych ciał widzisz na co dzień, tym mniej zaskakuje cię własne. Instagram wbrew pozorom nie zawiera tylko fit celebrytek i tych, co już dzień po porodzie "wracają do formy". Wyrzuć z feedu insta-ideały i wpuść tam normalne osoby: grube, po ciążach, starsze, o różnych sylwetkach, kolorach skóry, a przede wszystkim takie, które skupiają się na pokazywaniu życia w ciele, jego radości i trudności, niekoniecznie na szukaniu poklasku i epatowaniu konwencjonalną atrakcyjnością w szpilkach i z dekoltem.

Aleksandra Hangel, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Komentarze (52)