Blisko ludzi"Każdy ma coś, czym może się podzielić". Ania jest od tego wręcz uzależniona

"Każdy ma coś, czym może się podzielić". Ania jest od tego wręcz uzależniona

Anna Osmańska od 15 lat mieszka w Wielkiej Brytanii. Przez jej dom przewijają się kilogramy słodyczy, stosy zabawek, worki wypchane po brzegi ubraniami, które później wyruszają w podróż do Polski. Znajomi regularnie podrzucają kolejne, bo domyślają się, że Ania na pewno jest zaangażowana w następną akcję charytatywną. Kobieta nie zaprzecza, chociaż sama z trudem wyszła w życiu na prostą.

Anna Osmańska
Anna Osmańska
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Klaudia Stabach

- Wychowywałam się w ciężkich warunkach i gdyby nie moja babcia, która przyjęła mnie pod swój dach, to możliwe, że wylądowałabym w domu dziecka, do którego dzisiaj zawożę paczki – opowiada w rozmowie z WP Kobieta.

Ania od najmłodszych lat zdawała sobie sprawę, że ma utrudniony start. Krótko po 22. urodzinach zdecydowała się wyjechać za pracą do Wielkiej Brytanii. Początkowo chciała tylko odłożyć na studia, ale minęło już 15 lat, a ona założyła rodzinę, urodziła dzieci i czuje, że osiedliła się tam na dobre. – Ciężko pracujemy, ale żyje nam się dobrze, bo na nic nie brakuje – przyznaje.

37-latka prowadzi spokojne życie na drugim końcu Europy, ale nie potrafi przejść obojętnie, widząc potrzebujących w jej rodzinnym Elblągu. - Kilometry nie mają żadnego znaczenia, jeśli chce się zrobić coś dobrego. Kiedyś chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do tamtejszego domu dziecka z pytaniem, czego najbardziej potrzebują. Sądziłam, że może będzie to dodatkowy telewizor do świetlicy lub inny sprzęt, a usłyszałam, że najbardziej pożądane są podstawowe kosmetyki do higieny osobistej. Bez zastanowienia zaczęłam namawiać znajomych i udało nam się skompletować mnóstwo naprawdę atrakcyjnych paczek – wspomina.

Rzeczy, które trafią do potrzebujących
Rzeczy, które trafią do potrzebujących© Archiwum prywatne

Innym razem Anna usłyszała, że jest w miasteczku samotna matka, której brakuje ubrań dla siebie i dzieci. – Pytałam koleżanek, czy nie mają w szafie niepotrzebnych koszulek, bluz, spodni. Być może czasem potrafię być wtedy troszkę upierdliwa, ale gdy wiem, że ktoś potrzebuje pomocy, to nie umiem odpuścić – przyznaje z uśmiechem.

"Noo, zerknij do szafy. Rozejrzyj się po półkach w kuchni"– powtarza jak mantrę.

- Robię tak, bo widzę, że później ludzie przynoszą jeszcze więcej, niż prosiłam. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo jesteśmy zasypani nienoszonymi ubraniami – zapewnia.

37-latka organizuje najróżniejsze zbiórki już od siedmiu lat, a grono znajomych nie rośnie aż w takim tempie, jak grupy potrzebujących, którym chce pomóc.

- Główkowałam, co zrobić, aby zachęcić oraz w pewnym stopniu podziękować za ich hojność. W końcu wymyśliłam, że będę robić dla nich ozdoby z papieru. Zaangażowałam męża i razem stworzyliśmy naprawdę fajne upominki. Wcześniej zakładałam, że nie nadaję się do tak precyzyjnych robótek, a tutaj proszę! Jakie miłe zaskoczenie – mówi z uśmiechem.

Anna Osmańska
Anna Osmańska© Archiwum prywatne

Obecnie Ania jest zaangażowana w pomoc polskim seniorom i można śmiało powiedzieć, że wie o ich potrzebach więcej niż większość osób na stałe mieszkających w naszym kraju. – Fajnie, że dostali trzynastą emeryturę, ale cały czas jest ogromna grupa osób, którym nie wystarcza na leki, rachunki i jedzenie. Jednorazowa ekstra wypłata nie pozwoli wyjść z dołka – mówi ze smutkiem.

Anna została wolontariuszką w stowarzyszeniu "Wystarczy jeden uśmiech" i razem z przyjaciółmi od pół roku wykupuje dla seniorów 250 obiadów miesięcznie. Za własne pieniądze. Gdy czasem nie udało się zebrać wystarczającej kwoty, a ona była akurat w Polsce, to własnoręcznie przygotowywała posiłki. – Nawet moja ukochana, już 90-letnia babunia pomagała obierać ziemniaki – dodaje.

Anna Osmańska
Anna Osmańska© Archiwum prywatne

Niedawno, w imieniu stowarzyszenia, założyła internetową zrzutkę pieniędzy na rzecz potrzebujących seniorów i przez ostatni miesiąc poświęcała po kilka godzin dziennie na promowanie i udostępnianie jej. Link TUTAJ.

- Serce mi się łamie, gdy słyszę, że ktoś zastanawia się, czy za kilka dni wystarczy mu na bułkę i masło lub marzy o ciepłym obiedzie. Rządzący w Polsce przyznają podwyżki, ale jednocześnie podnoszą ceny i koło się zamyka – twierdzi.

Pomaganie starszym wymaga szczególnej uwagi, ponieważ - jak zauważyła Anna - wielu z nich wstydzi się przyznać, że nie daje sobie rady. - O większości potrzebujących dowiadujemy się od osób trzecich, oni sami raczej nie odważą się zgłosić do stowarzyszenia. Pamiętam panią Zosię, która codziennie prała bandaże na poranione nogi męża, bo nie było ich stać na choćby mały zapas, a jednocześnie nie sądzili, że mają prawo domagać się wsparcia np. w gminie – wspomina Ania. - Dobrze, że na miejscu jest cały czas pani Dorota, prezeska stowarzyszenia, dlatego udało się im szybko pomóc - dodaje.

37-latka przyznaje, że ma oczy dookoła głowy w kwestii potrzebujących seniorów. - Kiedyś zabrałam moją babcię na obiad w Elblągu i dostrzegłam w restauracji ubogiego pana, który pytał kelnerkę, co może zjeść za sześć złotych. Ta niezachęcająco poinformowała, że tylko zupę. Mężczyzna zamówił jedyne danie, na które było go stać i usiadł przy stoliku. Gdy kończył jeść, podeszłam do niego i zapytałam, czy miałby ochotę jeszcze na drugie danie. Zdziwił się, ale przytaknął – opowiada Ania.

Kobieta zamówiła mięso, ziemniaki i surówkę, jednocześnie prosząc o podanie talerza do stolika, przy którym siedział. – Chyba nigdy nie zapomnę spojrzenia kelnerki. Popatrzyła na mnie, jakbym była dziwolągiem, jakbym chciała zrobić coś, czego nie wypada robić – mówi. – Długo było mi przykro, bo dotarło do mnie, że nadal niektórzy myślą kategoriami: "biedny to i gorszy" – dodaje.

- Irytuje mnie, gdy ktoś osądza po pozorach lub, co gorsze, kieruje się stereotypami. Kilka lat temu zaprosiliśmy z mężem do nas na ferie jedną z wychowanek domu dziecka. Dziewczyna nigdy nie była za granicą, więc propozycja była dla niej powodem do niesamowitej radości. Kilka osób próbowało wybić mi pomysł z głowy, sugerując, że nastolatka z bidula może nas okraść albo narobić jeszcze gorszych problemów – relacjonuje i szybko dodaje, że pobyt dziewczyny był bardzo udany.

Anna mogłaby godzinami opowiadać, komu udało jej się pomóc i dlaczego warto tak robić. Nie czuje się bohaterką, chociaż znajomi tak ją postrzegają i namawiają na założenie fundacji. – Nieee, ja jestem tylko zwyczajną Anką – odpowiada zawstydzona. – Pomaganie to naprawdę żaden wyczyn i stać na to każdego. Uważam, że każdy ma coś, czym może się podzielić, chociażby włosami. Ja właśnie przymierzam się, żeby kolejny raz ściąć swoje i oddać na perukę dla chorych dzieci – puentuje.

Anna Osmańska
Anna Osmańska© Archiwum prywatne

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (226)