Każdy zna osobę, po spotkaniu z którą zadaje sobie jedno pytanie
Ma fenomenalne nogi, mieszkanie kupione przez rodziców i nie musi przemęczać się w pracy. Patrzysz na nią i zastanawiasz się "dlaczego ona, a nie ja?". Gdyby pojawiła się możliwość, to wiesz, że nie chcesz zamienić się życiami (przecież społeczeństwo na pewno ma ją za córeczkę bogatych rodziców!) ale i tak dręczy cię zazdrość.
05.10.2018 | aktual.: 23.01.2019 15:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Odkąd pamiętam siostra mojej przyjaciółki na każdym zlocie czarownic (tak nazywamy nasze babskie posiadówki przy winie) porusza temat swojej współlokatorki. Ostatnio rozwodziła się nad czymś, czego nawet nie potrafiła jednoznacznie nazwać. - Nie pojmuję, jak ona to robi, że w naciągniętej bluzie i starych dżinsach wygląda dobrze. Gdy ja zakładam coś takiego na siebie, to nie odróżnisz mnie od lumpa - narzekała Patrycja. - Przecież to ja mam lepszą figurę, a i tak to na niej każdy ciuch leży niczym szyty na miarę. Nie wiem, skąd się to bierze - dodaje.
Każdy, kto nie jest Patrycją, od razu pomyśli: "No to czego ty jej zazdrościsz? Skoro wiesz, że dziewczynie daleko do aniołka Victoria Secret?". Patrycja jest tego świadoma, ale i tak nie potrafi wziąć sprawy poza nawias.
"Zazdroszczę i jednocześnie współczuję"
- Kumpel mojego faceta ma bogatą matkę, która od samego początku rozpieszczała go i pomagała we wszystkim, w czym tylko się dało. W szkole zawsze miał najmodniejsze ciuchy, studiował na prywatnej uczelni, więc nie musiał zarywać nocy na zakuwanie, a na osiemnastkę dostał czarnego lexusa - wylicza rówieśniczka Tomka, 23-letnia Marta. - Wszyscy mu zazdrościli, bo tylko on z naszej paczki jest dzieckiem z bogatego domu – dodaje. - Jeździ kilka razy w roku na wakacje, ale sam, bo nikogo z nas nie stać, żeby mu towarzyszyć – przyznaje dziewczyna.
- Gdy zaczynaliśmy wchodzić w dorosłość już na poważnie i podejmować się pierwszych prac, jemu matka zakładała firmy. Jej przedsiębiorstwa były jedynymi klientami. Tomek co prawda chciałby odnieść sukces, ale nie potrafi pracować, dlatego każda, którą dostał, szybko upadała – opowiada Marta.
- Moim zdaniem matka bardzo go skrzywdziła, bo zamknęła go w złotej klatce, przez co nie miał możliwości nauczyć się życia. Denerwuje mnie, że może sobie na wszystko pozwolić i za każdym razem, gdy widzę jak szasta pieniędzmi, to mam poczucie niesprawiedliwości. Z drugiej strony jest mi go szkoda i wiem, że nigdy nie chciałabym żyć w takiej odrealnieniu i poczuciu, że wszystko podano mi na tacy – twierdzi Marta.
"Nie chodzi mi o pieniądze"
- Denerwuje mnie bogata koleżanka ze studiów, ale nie dlatego, że zazdroszczę jej pieniędzy, tylko możliwości bezproblemowego rozwijania się. Może pozwolić sobie na bezpłatne praktyki w miejscach, o których marzy każdy student naszego kierunku i jeszcze ma czas na lekcje włoskiego, bo w przeciwieństwie do mnie nie musi dorabiać wieczorami w pubie – opowiada Mariusz, student iberystyki.
- Potrafię przyznać, że jest inteligentną i ambitną dziewczyną. Irytuje mnie jedynie świadomość, że moja kariera zawodowa rozwijałaby się prężniej, gdybym podobnie jak ona miał tyle wolnego czasu i nie musiał dwa razy obracać każdej złotówki - przekonuje chłopak.
Gdy stwierdzam, że jest zazdrosny, momentalnie słyszę "nie!" - Nie chciałbym chodzić do pracy ze świadomością, że jestem tam jedynie dlatego, że pracodawca nie musi mi płacić –twierdzi student.
Życie nigdy nie będzie sprawiedliwe
Zdaniem psychologa myślenie: "zazdroszczę, ale..." wpasowuje się w strategię racjonalizacji, czyli tłumaczenia sobie poczucia bycia gorszym od osoby, której czegoś zazdrościmy. - Mówimy sobie, że ona na pewno ma mniej wartościowych znajomych od nas, bo wszyscy trzymają z nią ze względu na finansowe korzyści, lub że nie poradzi sobie zawodowo, bo zamiast stopniowo robić karierę tak jak my, od razu wskoczyła na wysokie stanowisko - wyjaśnia w rozmowie z WP Kobieta psycholog Monika Dreger.
Racjonalizowanie niesprawiedliwości wynika z zazdrości. - Nie ukrywajmy, każdy z nas chciałby dostać wakacje za darmo - twierdzi psycholog. - Kiedy słyszymy, że koleżance rodzice zasponsorowali tydzień na Seszelach, robi się nam przykro i wtedy doszukujemy się negatywnej strony jej wyjazdu - tłumaczy ekspertka.
W samym uczuciu zazdrości psycholog nie dopatruje się zagrożenia. - Uczucie często jest siłą napędową do wprowadzenia pozytywnych zmian w życiu. Zainspirowania się i zmotywowania do działania. - Oczywiście dopóki zazdrość nie determinuje złego zachowania - mówi Dreger. - Jeśli zaczynamy obgadywać tę osobę, próbujemy zniechęcić do niej znajomych albo przebijamy opony w samochodzie, którego zazdrościmy, to już mamy problem - dopowiada.
Trzeba nauczyć się akceptować nierówności. - Życie było jest i będzie niesprawiedliwe, dlatego dla własnego dobra warto się z tym pogodzić - przekonuje Dreger. - Gdy to zrobimy, to zaczniemy jedynie odnotowywać w świadomości poziom zamożności lub lepszych predyspozycji fizycznych u innych bez przywiązywania do tego większej uwagi. Powiemy sobie: "Ok, poleciał na Seszele, ja też może kiedyś polecę. Ma wyrzeźbione ciało, ja też może kiedyś zacznę regularnie ćwiczyć" - puentuje psycholog.
Zobacz także: Smaszcz-Kurzajewska: "Zazdrość musi być umiejętnie wyrażana"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl