Kim była kobieta, która zamordowała żonę Romana Polańskiego?
„W kółko tylko błagała i błagała. Nie mogłam tego słuchać, więc ją zadźgałam” - opisywała zabójstwo Sharon Tate, będącej wówczas w ósmym miesiącu ciąży żony Romana Polańskiego. Susan Atkins potrzebowała kilku lat spędzonych w więziennej celi, żeby poczuć wyrzuty sumienia z powodu krwawej masakry, której wspólnie z grupką innych fanatyków dokonała w willi słynnego reżysera. Dlaczego młoda dziewczyna stała się bezlitosną morderczynią?
09.08.2016 | aktual.: 09.08.2016 10:57
Takie przypadki zawsze fascynują psychologów i psychiatrów. Nic dziwnego, że także Atakins stała się tematem wielu prac naukowych. Specjaliści doszli do wniosku, że źródeł histerycznej osobowości należy szukać w dzieciństwie morderczyni.
Susan, urodzona w 1948 r., w kalifornijskim mieście San Gabriel, miała 13 lat, gdy straciła matkę, która zmarła na raka . Na dziewczynce spoczęły wówczas wszystkie obowiązki domowe, czyli sprzątanie, gotowanie i opieka nad dwójką braci oraz nadużywającym alkoholu ojcem, który niedługo później zniknął bez śladu, skazując dzieci na tułaczkę po domach różnych członków rodziny.
Nauczyciele zapamiętali Susan jako wyjątkowo cichą, nieśmiałą i wrażliwą uczennicę. W wieku 17 lat rozpoczęła samodzielne, dorosłe życie, zatrudniając się jako sekretarka. Szybko jednak odkryła łatwiejsze sposoby zarabiania pieniędzy i została striptizerką w podrzędnych klubach. W połowie lat 60. Kalifornia była miejscem, gdzie rozkwitały rozmaite ruchy pseudoreligijne. Poszukująca swego miejsca w życiu Susan poznała wówczas Antona LaVeya. Założyciel Kościoła Szatana fascynował gwiazdy kina, spotykała się z nim m.in. Marilyn Monroe, bardzo interesującej się okultyzmem i magicznymi rytuałami. Inna słynna aktorka, Jayne Mansfield, została nawet kapłanką Kościoła Szatana i nie rozstawała się z różowo-czarnym talizmanem z pentagramem. Brała też udział w satanistycznych rytuałach. LaVey był konsultantem arcydzieła Romana Polańskiego – „Dziecko Rosemary”. Susan Atkins została jego współpracowniczką, występując podczas rytualnych ceremonii w roli… wampira wychodzącego z trumny. W 1967 r. 19-latka poznała innego charyzmatycznego mężczyznę, Charlesa Mansona i to spotkanie zaważyło na całym jej późniejszym życiu.
Akcja przeciw „świniom”
Manson, nieślubny syn prostytutki, większość życia spędził w więzieniu, a między kolejnymi odsiadkami zajmował się m.in. stręczycielstwem, ale także nagrywał muzykę i wymyślał dziwne teorie na temat przyszłości świata, do których potrafił przekonać sporo osób. Pod koniec lat 60. założył pseudoreligijną grupę zwaną „rodziną”. Trafiła do niej także Atkins, która razem z kilkunastoma innymi współwyznawcami najpierw wędrowała przez Kalifornię, Nevadę, Arizonę i Teksas, aż w końcu osiedliła się na starym ranczu na przedmieściach Los Angeles. Manson, uważający się za wcielenie Jezusa Chrystusa, urządzał im pranie mózgu, opowiadając o nadchodzącej rewolucji, której zapowiedzią miała być piosenka zespołu The Beatles „Helter Skelter”.
Guru sekty snuł wizję wojny czarnych mieszkańców gett z białym establishmentem. Manson przekonywał, że Murzyni nie poradzą sobie ze zdobytą władzą, dlatego poproszą o pomoc właśnie jego. Dlatego dążył do przyspieszenia biegu zdarzeń i oczyszczenia świata z bogaczy, o których mówił „świnie”. Choć Manson głównie zajmował się uprawianiem seksu ze swoimi wyznawcami (zarówno kobietami, jaki i mężczyznami) i faszerowaniem ich narkotykami, dla Susan Atkins stał się bogiem, który zstąpił na ziemię. Na ranczu urodziła mu syna, a później bez wahania zgodziła się wziąć udział w akcji przeciwko „świniom”. „Rodzina” postanowiła uderzyć w samo serce zgniłego społeczeństwa, czyli Hollywood. Wybór padł na willę Romana Polańskiego, słynącego wówczas z urządzania hucznych imprez.
„To lepsze niż orgazm”
W nocy z 8 na 9 sierpnia 1969 r. do willi Polańskiego w Los Angeles wtargnęły trzy osoby, Susan Atkins towarzyszyli: Charles Watson i Patricia Krenwinkel. Reżyser kręcił wówczas film w Londynie. Podczas krwawej masakry zginęła jego żona – będąca w ósmym miesiącu ciąży aktorka Sharon Tate, Wojciech Frykowski (jeden z mężów Agnieszki Osieckiej) i jego narzeczona, dziedziczka fortuny producentów kawy, Abigail Folger oraz międzynarodowej sławy fryzjer, Jay Sebring. Na ciele każdej z ofiar policja naliczyła kilkadziesiąt ran postrzałowych oraz zadanych nożem.
Sharon Tate umarła jako ostatnia. Do końca prosiła Atkins, by jej nie zabijała, bo pragnie urodzić dziecko. „Słuchaj, dzi..o, nie obchodzi mnie, czy urodzisz swoje dziecko. Lepiej się szykuj. Zaraz umrzesz, a ja nic w związku z tym nie czuję” – miała odpowiedzieć Susan. Po śmierci aktorki morderczyni planowała podobno wyjęcie płodu i zabranie go dla Mansona, ale zabrakło na to czasu. Umoczyła za to ręcznik we krwi Tate i napisała na drzwiach „Świnia”.
Zabójców oraz nieobecnego wówczas na miejscu zbrodni Charlesa Mansona udało się schwytać dopiero kilka miesięcy później. Atkins początkowo nie wiązano z masakrą w willi Polańskiego. Trafiła do więzienia za pomoc innemu członkowi „rodziny” w zamordowaniu nauczyciela muzyki Gary’ego Hinmana. Jednak zdradziła się sama, relacjonując koleżance z celi wydarzenia z sierpniowej nocy. „To jest jak seks. Zwłaszcza gdy nagle wytryskuje na ciebie krew. To lepsze niż orgazm. Miałam na rękach jej krew. Polizałam, ale odjazd! Piłaś kiedyś krew? Jest ciepła, gęsta i smaczna” – opowiadała Susan, a wkrótce później została oskarżona o popełnienie brutalnej zbrodni.
„Muszę żyć z przeszłością”
Atkins, podobnie jak inni członkowie „rodziny”, nie wykazywała skruchy. Podczas spotkań z adwokatem śpiewała i tańczyła, zapowiadając też eliminację kolejnych „świń”, m.in. Elizabeth Taylor czy Franka Sinatry. Gdy Manson pojawił się na sali sądowej ze znakiem „X” wyrytym żyletką na czole, Susan tak samo oszpeca sobie twarz. Gdy prokurator pytał, co czuła zabijając człowieka, Atkins przekonywała, że Sharon Tate robiła bardziej wrażenie sklepowego manekina. „Ona brzmiała dokładnie jak komputer. W kółko tylko błagała i błagała. Nie mogłam tego słuchać, więc ją zadźgałam” – tłumaczyła ze spokojem.
Podobnie jak wszyscy oskarżeni otrzymała karę śmierci, ale niedługo później wyroki zamieniono na dożywocie. Susan trafiła do więzienia dla kobiet w Chowchilla w Kalifornii. W 1974 r. doznała „objawienia”. „Nagle w moich myślach pojawiły się drzwi. Gdy je otworzyłam, wylał się na mnie potok brylantowego światła. Wiedziałam, że to jest Jezus. Mówił do mnie: Susan, przyszedłem do twego serca. Twoje winy zostały wybaczone” – opisywała w autobiografii. Wyraziła wówczas skruchę i odżegnała się od Mansona.
Ukończyła korespondencyjne kursy, zaczęła angażować się w pomoc innym (m.in. przygotowywała prezenty gwiazdkowe dla biednych dzieci), a pracownicy więzienia zaczęli nazywać ją „aniołem”. Dwa razy wyszła za mąż. Pierwszy małżonek okazał się oszustem, drugi był obrońcą z urzędu, który bardzo zaangażował się w zwolnienie warunkowe Atkins. We wrześniu 2009 r. komisja po raz ostatni odrzuciła wniosek w uwolnienie morderczyni, będącej już wówczas w terminalnej fazie guza mózgu. Podczas przesłuchania Susan była niemal cały czas pogrążona w śpiączce.
Jednak odmówiono jej wyjścia na wolność, ze względu na sprzeciw rodziny Sharon Tate. „Będę się za nią modliła, gdy umrze, ale myślę, że teraz nie powinna zostać zwolniona” - twierdziła Debra, siostra zamordowanej aktorki. Kilka dni później Susan Atkins zmarła. Przed śmiercią napisała: „Muszę żyć z moją przeszłością każdego dnia. Inaczej niż czytelnicy tych słów czy osoby, które uważają, że Manson był cool, nie mogę pomyśleć o tym przez godzinę, a potem zająć się czymś innym. Niezależnie od tego, co będę robiła przez resztę życia, nigdy nie będę w stanie zastąpić tego, co zabrała moja zbrodnia”.
Przywódca „rodziny” wciąż występuje o warunkowe zwolnienie, a jego adwokat tłumaczy, że Manson nie stanowi już zagrożenia dla społeczeństwa. Jednak sąd odrzuca kolejne wnioski.
Przy powstawaniu tekstu korzystano z książki Vincenta Bugliosi i Curta Gentry „Helter Skelter: The True Story of the Manson Murders” oraz reportażu Katarzyny Surmiak-Domańskiej „Susan Atkins: Kobieta, która zabiła Sharon Tate”, który ukazał się w „Wysokich Obcasach”
Przeczytaj: Kim są kobiety-terrorystki?
Zobacz także: Psycholog o Kajetanie P.: "Zabójcy bywają spokojni i sympatyczni"