Kinga Rusin oskarżana o hipokryzję. Dziennikarka odpowiada
Kinga Rusin została oskarżona o hipokryzję po tym, jak skrytykowała Filipa Chajzera za wykorzystywanie zwierząt w programie. Internauci przypomnieli dziennikarce, że sama pozowała do zdjęć z gepardem.
Filip Chajzer ugryziony przez kapucynkę
Filip Chajzer i Małgorzata Ohme, prowadzący program "Dzień Dobry TVN" zaprosili do studia właścicieli dwóch kapucynek, by poruszyć temat, czy mogą one być zwierzętami domowymi. Następnie Chajzer został ugryziony przez jedną z małpek.
Na pomoc zwierzęciu ruszyła Kinga Rusin, znana z walki o ekologię i zwierzęta. Dziennikarka zwróciła uwagę na to, że wykorzystywanie zwierząt do zdjęć czy programów i robienie z nich zabawek jest barbarzyństwem. Niedługo po tych słowach portale i internauci wyciągnęli na wierzch okładkę "Vivy" sprzed trzech lat na której Kinga Rusin sama pozuje z... gepardem.
Dziennikarka na swoim profilu na Instagramie postanowiła odpowiedzieć na zarzuty o hipokryzję.
"Do wszystkich anonimowych manipulatorów, zatrudniających ich redakcji i tych, dla których słynna ostatnio małpka w studio TV jest tylko 'żywym gadżetem': Nie trzymam dzikiego zwierzęcia w domu! Nie przebieram go!! I protestuję, tak jak robią to setki organizacji, przeciw zabawom tego typu!" - pisze Rusin.
"Moje cudowne zdjęcia z Afryki z żyjącym na wolności, uratowanym gepardem, który sam do nas podszedł, jak i dziesiątkami dzikich zwierząt, które spotkałam w czasie moich wypraw są piękne i czyste" - kontynuuje. "Oto mój wpis z 10.2017 opisujący zdjęcia z Vivy: '(..) Wszyscy, którym nie jest obojętny los dzikich zwierząt i którzy cicho i głośno zastanawiacie się jakim cudem powstały te zdjęcia. Zacznę od tego że nigdy nie zgodziłabym się na zdjęcia w zoo, cyrku, delfinarium! Jestem więcej niż przeciwna robieniu rozrywki i interesu z dzikich zwierząt, których miejsce jest na wolności. Tę gepardzicę spotkałam w prywatnym rezerwacie, w Lowveld w prowincji Limpopo w RPA. Została uratowana jako małe kocię przez ludzi, kiedy kłusownik zabił jej matkę, odchowana i wypuszczona na wolność. Nie jest już jednak do końca dzikim kotem. Nie boi się człowieka, chętnie przychodzi w pobliże ludzkich siedlisk dlatego ma na szyi lokalizator (żeby śledzić jej ruchy i żeby nikt nie zrobił jej krzywdy). Kiedy robiliśmy zdjęcia w rezerwacie, był z nami jeden z jej opiekunów z dzieciństwa. Wyczuła go, podeszła, dała się napoić'".
"Dzikie zwierzęta możemy oglądać na wolności, w rezerwatach. Nie będę milczeć gdy zwierzęta te 'używane' są dla naszej marnej rozrywki w domu czy cyrku. Cywilizowane kraje zakazały takich rozrywek i zamykają cyrki. Ciekawe czy Ci którzy napuszczają i manipulują zdobędą się na to żeby napisać teraz sprostowanie i mnie przeprosić" - dodaje Rusin.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl