Kobieca przyjaźń: "Obrobić tyłek całemu światu, a sobie nie mieć nic do zarzucenia"
"Przyjaźnię się tylko z facetami" - wśród kobiet w pewnym wieku takie deklaracje stają się powszechne. Boimy się dwulicowości, kobiecej zazdrości i złośliwości. Nie czujemy wsparcia, bo nie da się nikogo wspierać z pozycji startowej "a nie mówiłam".
14.09.2018 | aktual.: 14.09.2018 15:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przyjaźń między kobietami, które dawno opuściły mury szkoły, jest towarem deficytowym a co za tym idzie - luksusowym.
Dziewczyn, które widzą się raz na dwa miesiące, żeby poplotkować nad tą kawą z pianką, nad tym drinkiem z palemką, nie brakuje. Gorzej z przyjaźnią prawdziwą. Opartą na zaufaniu i niezbywalnej sympatii (niezbywalnej - czytaj: nie zdarzyło ci się pomyśleć o "przyjaciółce", że jest kretynką).
Przyjaźń akademicka
Jedną z kobiet, które po przejściach z "przyjaciółką" zadają się wyłącznie z facetami jest 35-letnia Patrycja. Z Asią poznała się ponad 10 lat temu, w jednym z krakowskich akademików. Obie były córkami nauczycieli ze średniej wielkości miast na wschodzie Polski. W swoich liceach były najlepszymi uczennicami. I chyba to je połączyło – ze statusu "dumy szkoły" trudno było się im przestawić na to, że są przeciętne.
Asia mieszkała w Krakowie od roku. Pokazała Patrycji najfajniejsze miejsca w mieście i przedstawiała znajomym. Zawsze grała pierwsze skrzypce. Patrycja widziała to jak na dłoni, ale uważała za naturalny stan rzeczy. Coś, co Asi się należy, bo jest "lepsza". Lepsza oznaczało w tym przypadku tyle, że Asia była od Patrycji zgrabniejsza, miała więcej znajomych i dostawała od rodziców więcej pieniędzy na studenckie życie. No i podobała się chłopakom. Pierwsze rysy na ich przyjaźni pojawił się dość późno, już na magisterce, kiedy zapisały się na wykład o teatrze.
- Asia przeważnie dużo mówiła na zajęciach, lubiła spierać się z wykładowcami, ja zazwyczaj nie zabierałam głosu. Sporo wiedziałam o teatrze i udział w dyskusji tym razem wydał mi się czymś naturalnym. Kiedy wyszłyśmy, Asia stwierdziła, że zachowałam się jak dziecko w podstawówce, które usiłuje za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. Stwierdziła, że "to było żenujące" i że "mówiłam straszne banały". Na następnych zajęciach mówiłam zdecydowanie mniej, ale profesor mnie zapamiętał i wyrywał do odpowiedzi już do końca semestru. Asia zaczęła opowiadać naszym znajomym, że to "stary oblech", który uznał, że mnie będzie łatwo poderwać. Oczywiście miał to być żart – opowiada Patrycja.
Mój ci on
Kilka lat po studiach Patrycja odnowiła kontakt z przyjacielem ze swojego rodzinnego miasta, który dostał pracę w Krakowie. Odkąd się przyjaźniły, Asia co i rusz zmieniała facetów. Patrycja nie licząc kilku randek i chłopaka z którym rozstała się przed wyjazdem na studia, nie miała żadnych doświadczeń związkowych. Po cichu zawsze miała nadzieję na "coś więcej" z Piotrkiem. Asia dobrze o tym wiedziała.
Patrycja postanowiła przedstawić sobie dwie najbliższe osoby w swoim życiu. Po dwóch kieliszkach wina, Asia zaczęła zachowywać się w stosunku do niej lekceważąco, mówiła o niej per "nasza Pati" głosem nabrzmiałym od kpiny. Wyśmiewała jej ciuchy, to, że odkąd się znają nie miała jeszcze chłopaka.
Po tym spotkaniu komunikatory Patrycji ucichły. Zarówno Piotrek jak i Asia przestali się odzywać, na wiadomości odpisywali zdawkowo lub wcale. Patrycja odchodziła od zmysłów. Nawet już nie ze względu na ich zachowanie. Podskórnie czuła, że chodzi o to, czego najbardziej bała się przed spotkaniem swoich przyjaciół. Że Piotrkowi, który nigdy nie potraktował jej inaczej niż kumpeli, spodoba się w jej oczach niemal idealna Asia. Miała rację. Piotrek "znalazł się" po dwóch miesiącach. Napisał błagając ją, żeby powiedziała czy Asia się z kimś spotyka.
Patrycja poszła prosto do mieszkania przyjaciółki jak w stuporze. Asia zarzuciła jej, że jest zazdrosna. Dodała, że "ten jej Piotrek jest nudny i beznadziejnie kiepski w łóżku", więc Patrycja powinna być jej właściwie wdzięczna. Patrycja nie dowiedziała się, za co konkretnie ma być wdzięczna do dziś. To był koniec ich znajomości. Od czasu do czasu Asia wrzuca na Facebooka zdjęcia z Piotrkiem z różnych knajp z opisami w stylu "BFFs" (ang. Best friends forever – najlepsi przyjaciele na zawsze). Patrycję przestało to ruszać dopiero trzech latach.
Praktyczna strona bycia jędzą
Traktowanie się podle wśród młodych dziewczyn ma swoje praktyczne zastosowanie. W ten sposób testują swoje granice i zajmujemy pozycję w grupie.
Ponadto zaczynają dostrzegać różnice indywidualne w pełnej krasie. Dotychczasowa konstatacja, że Ola jest miła i ma włosy blond, przestaje wystarczać do opisu rzeczywistości.
Profesor Kaj Björkqvist zajmujący się badaniem relacji nastolatków doszedł do wniosku, że u niedojrzałych psychicznie dziewczyn frustracja przeradza się w okrucieństwo wobec najbliższych im osób, ale tylko takich wobec których na okrucieństwo mogą sobie bezkarnie pozwolić. Najczęściej - przyjaciółek. Ich rówieśnicy szybciej wyładują złość uprawiając sport lub niszcząc rzeczy. Może tych nabytych wcześnie nawyków wielu kobietom trudno się pozbyć?
Przyjaźń płynie
Przyjaźń toksyczna nie zawsze wiąże się z perypetiami, które mogłyby posłużyć za kanwę scenariusza serialu "Gossip girl". Bywają znajomości z terminem przydatności. Jego przekroczenie kończy się może nie zatruciem, ale wiecznym niesmakiem. Taka jest przyjaźń Magdy i Igi. Wszyscy znajomi zachwycają się, że przyjaźnią się tak długo. Tyle że relacje międzyludzkie to nie wino, niekoniecznie są tym lepsze im starsze.
- Kiedy się widzimy Magda po kwadransie zaczyna coś, co nazywam "konkursem na to, kto ma gorzej". Oczywiście rozumiem, że nie układa się jej z facetami i że praca pozostawia wiele do życzenia, że nie może schudnąć i sto innych jej problemów, ale do cholery, ile można o tym słuchać? Magdzie nigdy nic się nie podoba, a jeśli zaczynasz ją pocieszać i pokazywać jaśniejsze strony życia, walczy z tobą z zapałem godnym lepszej sprawy. Kiedy zaczynam mówić o sobie, traktuje to tylko jako pretekst do odbicia rozmowy na zasadzie "a tak, ja też tak kiedyś miałam…". Po spotkaniach z nią czuję się, jakbym przebiegła kilometr, czasem mam ją ochotę udusić. Nasza znajomość to niechęć doprawiona przyzwyczajeniem - opowiada Iga.
- Ma wobec Magdy dług wdzięczności i chyba dlatego nie umiem zakończyć tej znajomości. Magdą była z nią, kiedy rozstała się z mężem i kiedy u jej mamy zdiagnozowano raka. Zawsze gotowa przyjechać z butelką wina w środku nocy. No i żal jej przekreślać te wszystkie wspomnienia. Z Magdą przeżyła najlepsze lata życia. Tylko jakby z jakąś inną Magdą.
Matki, córki i teściowe
Doktor psychologii Phyllis Chesler badająca problem okrucieństwa kobiet wobec kobiet, uważa że ciężej niż mężczyznom jest nam się zdobyć na dystans emocjonalny, ponieważ mamy tendencję do powielania schematów rodzinnych we wszystkich relacjach.
Kiedy więc spotykamy drugą kobietę, natychmiast próbujemy osadzić ją w swoim życiu w roli matki, siostry czy dziecka. Jeśli z jakichś powodów się to nie udaje, zaczynamy postrzegać ją jako znienawidzoną teściową, wredną ciotkę czy zbuntowaną córkę. Relacje zmieniają się na gorsze, ale przez to nie mniej przepełnione emocjami. A emocjom trzeba od czasu do czasu dać upust.
Tak jak robi to Kasia. W niektórych relacjach damsko-damskich to ona jest toksyczną przyjaciółką, ale jak twierdzi "nie umie nad tym zapanować".
- Mam przyjaciółki dla których jestem wsparciem i z które szczersze szanuję, ale mam i takie, w których towarzystwie otwiera mi się nóż w kieszeni. Wydaje mi się, że my, kobiety, zawsze trochę oczekujemy, że przyjaciółka będzie dla nas lustrem. Irytujemy się, kiedy okazuje się, że w fundamentalnych kwestiach nam nie po drodze. Dla mnie okrucieństwo wobec bliskich kobiet często wynika nie z jakiejś tam zazdrości, ale z poczucia zawodu i zranienia, kiedy okazuje się, że jest zupełnie inna niż sądziłyśmy - wyjaśnia Kasia.
Ostatnio sromotnie obraziła przyjaciółkę, kiedy ta wyznała, że jej plany na najbliższe lata polegają na pracy jako recepcjonistka w klubie fitness, bo to dobre miejsce, żeby poznać męża. Ów mąż, oprócz muskulatury, powinien przejawiać chęć utrzymywania jej i wspólnych dzieci. Kasi ten obrazek wydał się tyle straszny ile smutny. Daleko jej było do "wysłuchania i uszanowania".
- Nie żal mi tej znajomości, to i tak była bezproduktywna przyjaźń polegająca z grubsza na tym, że obrabiałyśmy tyłek całemu światu, a sobie nie miałyśmy nic do zarzucenia. Będę zdrowsza o jedną znajomość tego typu - wzrusza ramionami Kasia.
O naturze przyjaźni mówi już wiele samo słowo "przyjaźń". Przyjaciel to ktoś przy jaźni. Ktoś, z kim jesteśmy nierozerwalnie związani, nawet kiedy nie przebywamy akurat razem.
Wokół osoby „przy-jaźni” krążą nasze myśli - "To na pewno spodobałoby się X", "Muszę koniecznie pokazać Y".
Tyle że z osobami, które między wierszami dogryzają i deprecjonują, jak robią to często kobiety trudno dzielić się czymkolwiek.
Toksycznych kobiecych przyjaźni nie da się wyjaśnić prostym "baby są wredne". Z jednej strony chodzi tu na pewno o modele zachowań wobec innych dziewczyn, które przyjmujemy jako nastolatki. Z drugiej o olbrzymi ładunek emocji pakowany w przyjaźń damsko-damską. Tak duży, że jeśli przyjaciółka nie spełnia naszych wyobrażeń, w okamgnieniu staje się ładunkiem negatywnym i skłania nas do rozpoczęcia wojny podjazdowej. Wreszcie kobiety nie są wychowywane do prostego komunikowania negatywnych odczuć i emocji i często zamiast rozwiązać problem obtaczają go kolejnymi warstwami nieporozumień i nigdy nie przedyskutowanych zarzutów.
Kochanie to niemiłość, a lubienie to nieprzyjaźń. Ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi co się ma. Na przykład - stadko koleżanek.
Trudniej o prawdziwą bliskość. która wymaga otwarcia się na drugą osobę jak małż. Trochę śmierdzący, trochę okropny, bardzo bezbronny, ale za to kryjący w środku perłę o wiele ciekawszą niż uśredniony pancerz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl