Koniec z "efektem Kate". Sweter, który założyła Meghan, został wyprzedany w godzinę
Meghan Markle jeszcze nie weszła do rodziny królewskiej, a Brytyjki już uznały ją za ikonę mody, którą warto naśladować. Można się spodziewać, że wkrótce zapomnimy o "efekcie Kate", bo gwiazda filmowa przyćmi księżną Cambridge.
Bluzka marki Marks & Spencer została całkowicie wyprzedana w ciągu zaledwie godziny po wizycie Meghan Markle w londyńskim radiu. Na swoje drugie oficjalne wystąpienie narzeczona księcia Harry'ego mogła założyć coś równie szykownego, jak suknia o wartości 56 tys. funtów (ok. 262 tys. zł). Amerykanka, która wkrótce stanie się członkinią rodziny królewskiej, postanowiła udowodnić, że nie brakuje jej luzu i postawiła na komplet, który może mieć każda Brytyjka.
Podczas wizyty w rozgłośni radiowej w Brixton na Południu Londynu Meghan miała na sobie czarną, dzianinową bluzkę z okrągłym dekoltem i bufiastymi rękawami. Bluzka z kolekcji Marks & Spencer kosztuje niecałe 45 funtów (ok. 210 zł). Choć sweter był dostępny jeszcze rano, o godzinie 6 po południu, czyli po wizycie Meghan w radiu, został całkowicie wyprzedany w sklepie internetowym M&S. Marka zapowiedziała jednak, że sweter wkrótce znów będzie w sprzedaży.
Tańszą górę gwiazda uzupełniła droższym dołem, dopełniając swoją stylizację spodniami z kolekcji Burberry, a także kosztującym 580 funtów (ok. 2 700 zł) płaszczem kanadyjskiej marki Smythe. Ukłonem w kierunku brytyjskich marek streetwearowych miał był szalik od Jigsaw, który Meghan zawiązała sobie na szyi.
To nie pierwszy raz, kiedy Meghan inspiruje. Podczas wcześniejszego wystąpienia gwiazda miała na sobie trzykolorową, skórzaną spódniczkę midi szkockiej marki Strathberry, która również została wyprzedana w ciągu kilku godzin. Podobnie było zresztą z pierścionkiem zaręczynowym, który stał się nagle bardzo popularny wśród nabywców drogiej biżuterii.
Do tej pory to księżna Kate uchodziła wśród Brytyjek za ikonę stylu. Ponieważ każda jej sukienka czy płaszczyk stawał się natychmiast sprzedażowym hitem, zaczęto mówić o "efekcie Kate". Każda zwyczajna kobieta chciała poczuć się prawdziwą księżniczką, nosząc to, co miała na sobie żona księcia Williama.
"Efekt" Kate wkrótce rozszerzył się również na jej dzieci. Badanie eBay, popularnego na Wyspach Brytyjskich portalu aukcyjnego pokazało, że rośnie zainteresowanie ubrankami noszonymi przez księżniczkę Charlotte. Na przykład 2 maja ubiegłego fraza "princess Charlotte" była wpisywana w wyszukiwarce portalu aż 10 razy częściej niż w inne dni. Właśnie tego dnia pokazano portret małej Charlotte w żółtym kardigianie od Johna Lewisa. Kardigan został natychmiast wyprzedany. Teraz, kiedy Charlotte poszła do szkoły, prawdziwą gratką dla fanów jest jej różowy plecak brytyjskiej marki Cath Kidston. Wielu rodziców chciałoby, by podobny nosiły do szkoły ich dzieci.
Być może zatem zamiast mówić o "efekcie Kate" czy "efekcie Meghan", powinniśmy po prostu pogodzić się z tym, że ludzie chętnie naśladują styl swoich idoli. A członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej, która w ciągu ostatnich lat przeszła wizerunkowy "lifting", są tego doskonałym przykładem.