Królują na polskich ulicach zimową porą. Mężczyźni ich nienawidzą
Te buty albo się kocha, albo nienawidzi. Jedni cenią je za miękkość i komfort, inni ubolewają nad ich kształtem. Często lądują w zestawieniach "najbrzydszych butów świata". Mężczyźni uważają, że są aseksualne. Mimo upływu lat i zmieniającej się mody, wciąż zalewają polskie ulice. Poznajcie historię najbardziej kontrowersyjnego obuwia, bez którego fashionistki nie wyobrażają sobie zimy. Podpowiadamy, jak je nosić, by nie znaleźć swojego zdjęcia na blogu "Faszyn from Raszyn".
17.01.2018 | aktual.: 17.01.2018 21:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Uggsy to buty, które na stałe wpisały się w śnieżny, miejski krajobraz. Kiedy meteorolodzy alarmują "nadchodzi zima", kobiety w pośpiechu wyciagają je z szaf. Faceci z kolei na samą myśl o tych butach dostają czkawki. Dlaczego? Powodem jest ich specyficzny kształt i proporcje, zwłaszcza przesadnie szeroka i okrągła linia palców. Wizualnie bliżej im do miękkich kapci niż zimowych butów, ale te niepozornie wyglądające "papusie" kryją w sobie nieocenione pokłady ciepła. Wszystko za sprawą tworzywa, z jakiego zostały wykonane. Owcza skóra cięta razem z runem zapewnia utrzymanie optymalnej temperatury wewnątrz oraz wodoodporność na zewnątrz. Geneza ich nazwy podobnie jak wygląd jest tematem spornym. Jedni uważają, że ugg to nic innego jak skrót od przymiotnika ugly "brzydki", inni twierdzą, że ich nazwa wzięła się od czasownika hug "tulić, obejmować".
Stworzone na potrzeby surferów
Początki uggsów sięgają lat 30. XX wieku i związane są bezpośrednio z firmą Blue Mountains Ugg, która jako pierwsza produkowała je na sprzedaż. Odbiorcami byli Australijczycy, którzy chodzili w tych butach głównie po domu. Musiało upłynąć sporo czasu, nim uggsy wyszyły z domowych pieleszy. Do tej zmiany przyczynił się zapalony australijski surfer, Shane Stedman. W 1973 roku zaprojektował z myślą o surferach własną wersję butów. W założeniu miały wyróżniać się łatwością wciągania i ściągania, możliwością noszenia bez skarpet i opcją wchłaniania wilgoci z mokrych stóp.
- Australijskie morze jest straszliwie lodowate zimową porą, czyli w czerwcu. Zawsze wychodziłem na brzeg przemarznięty (…) więc pomyślałem, że surferzy powinni mieć specjalne buty. A przecież nic nie rozgrzewa lepiej niż owcza skóra, ludzie otulali się nią od wieków - tłumaczył swoje motywacje Stedman. Stworzony przez niego pierwowzór uggsów posiadał wiele wad materiałowych przez co, wyglądał dość prymitywnie i wytwarzał specyficzny odór. Okazało się, że wystarczyło zastosować lepiej wyprawione skóry i dodać gumowe podeszwy. Ulepszony model od razu podbił serca surferów i ich dziewczyn, które zakładały je po to, by pochwalić się, z kim chodzą.
Rozkwit popularności
Popularność rosła i rosła, aż zaczęto importować uggsy z Australli do Ameryki. Skalę napływu dostrzegł surfer, Brian Smith. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów, w 1978 roku założył firmę Ugg Australia, która miała zajmować się sprowadzaniem butów. W 1995 roku firma Deckers Outdoor Corporation wykupiła Ugg Australia za sumę 15 mln dolarów i nabyła oryginalny pomysł Shane'a Stedmana za 10 tys. dolarów. W umowie zaznaczono, że Stedman do końca życia będzie dostawał gratis trzy pary uggsów rocznie.
Nie trzeba było długo czekać, by uggsy znalazły się w posiadaniu gwiazd. Jako jedna z pierwszych nosiła je Pamela Anderson. Aktorka używała ich na planie "Słonecznego patrolu", by ogrzewać nimi stopy między ujęciami. Do fanek butów z owczej skóry dołączyły za chwilę Paris Hilton, Sienna Miller, Sarah Jessica Parker czy Kate Moss. W 2000 roku głos zachwytu nad uggsami wyraziła Oprah Winfrey w swoim kultowym talk show, co tylko przypieczętowało sukces australijskiego wynalazku.
Na rynku jak grzyby po deszczu wyrastają firmy, które oferują buty bardzo podobne od Ugg Australia, a tylko inaczej nazywane. Emu, Aussie Dogs, Koolaburra to tylko część z nich. Dziś uggsy ma każda fashionistka. Wśród polskich fanek owczych butów znalazły się Kasia Tusk, Jessica Mercedes, Agnieszka Woźniak-Starak czy Małgorzata Rozenek-Majdan.
Buty weekendowe
Zwolennicy i przeciwnicy mogą przerzucać się argumentami na temat użyteczności wełnianych butów, ale jedno jest pewne: uggsy na stałe weszły do kanonu mody. Ja identyfikuję się z pierwszą grupą, ale w swojej szafie nie mam jeszcze wymarzonej pary. Cały czas trafiają się inne potrzeby, na które muszę wydać oszczędności. Gdybym jednak mogła sobie na nie pozwolić, to postawiłabym na model tuż za kostkę w kolorze czarnym.
Nie są to uniwersalne buty, które można założyć do wszystkiego i wszędzie. Uggsy i elegancka restauracja, uggsy i galeria handlowa, uggsy i uczelnia - dla mnie to duety nie do przyjęcia. Zimowe buty widzę na weekendowym wypadzie za miasto, na spacerze po lesie, na wyjściu po pieczywo. Pamiętajmy o ich przeznaczeniu - buty mają chronić nas przed niską temperaturą, więc nie zakładajmy ich do pracy, jeśli cały dzień mamy zamiar spędzić w biurze.
Trzeba naprawdę dużego wyczucia stylu, by nie wyglądać w nich jak "siedem nieszczęść". Najlepszym wyjściem z opresji jest zastosowanie się do zasady "mniej znaczy więcej". Unikajmy pstrokatych, wyrazistych wzorów, jaskrawych kolorów i przesadnych zdobień. Jeansowe rurki do tego biały T-shirt i kardigan albo minimalistyczny płaszcz - to zestaw, który zapewni nam wygodę i pomoże uchronić przed debiutem na blogu "Faszyn from Raszyn", słynącym z kiczowatych stylizacji.
Konserwacja i pielęgnacja
I ostatni, ale najważniejszy aspekt to pielęgnacja. Jeśli inwestujemy w buty za 600 złotych, to pamiętajmy o tym, by zaopatrzyć się również w preparaty do czyszczenia i impregnat do nubuku oraz szczoteczke do zamszu. Poświęćmy chwilę wolnego czasu na zapoznanie się z instrukcją użytkowania tego typu butów. Nie są łatwe w utrzymaniu, ale nawyk regularnego czyszczenia uchroni nas przed modową wpadką. Brudne plamy, wychodząca sól i zacieki wyglądają koszmarnie!
Uggsy warto kupować w nieco mniejszym rozmiarze, bo wełna w środku ugniata się i po kilku dniach chodzenia są luźniejsze. Jeśli stawiamy na podróbki, to wyrzućmy je, kiedy stracą swój oryginalny kształt i powyginają się na wszystkie możliwe strony. W przeciwnym wypadku nie dziwmy się wszystkim współczującym spojrzeniom, jakie są nam rzucane, kiedy ciągamy nimi po ulicy. Właśnie przez te nieestetyczne odgniecenia na tylnej części podeszwy uggsy zaskarbiły sobie tytuł najbrzydszych butów świata.