Kryzys w związku: jak sobie z nim radzić?
Partnerzy przestają się o siebie starać już 3,5 roku po ślubie, pokazuje najnowsze badanie. To właśnie wtedy najczęściej przestają wychodzić we dwoje, mówić sobie, że się kochają i wybierają sen zamiast seksu. Pozwalają też, by do ich relacji wkradły się złe nawyki. Nie starają się ich wyeliminować, bo dla wielu są oznaką, że czują się ze sobą swobodnie.
Partnerzy przestają się o siebie starać już 3,5 roku po ślubie, pokazuje najnowsze badanie. To właśnie wtedy najczęściej przestają wychodzić we dwoje, mówić sobie, że się kochają i wybierają sen zamiast seksu. Pozwalają też, by do ich relacji wkradły się złe nawyki. Nie starają się ich wyeliminować, bo dla wielu są oznaką, że czują się ze sobą swobodnie.
Z przeprowadzonej na 2 tysiącach respondentów ankiety wynika, że 3 lata i 6 miesięcy po ślubie to granica, po przekroczeniu której związek dość znacznie się zmienia. Pary coraz mniej cieszą się wspólnymi wieczorami. Zamiast wygodnie umościć się razem na kanapie i porozmawiać, wybierają telewizję. Zaczynają też chodzić spać o różnych porach i rezygnują ze wspólnych posiłków. - Badanie pokazuje, że osoby, które złączy węzeł małżeński, popadają w uczucie zadowolenia i błogości i zaczynają traktować partnera jako normalność – mówi Kate Jones z firmy Co-operative Food, na zlecenie której przeprowadzono ankietę.
W miarę jak nasze zakochanie i upojenie sobą coraz bardziej osadza się w codzienności, łatwo pozwolić, by wkradły się złe nawyki. Kobiety przestają golić nogi, mężczyźni czasem odpuszczają sobie prysznic albo nie zamykają drzwi, korzystając z toalety. Obie strony mniej też dbają o wygląd. Ankietowani przyznają, że często zaraz po przyjściu z pracy przebierają się w szlafrok lub luźny dres. Kobietom wielokrotnie nie chce się robić makijażu, a seksowną bieliznę zastępują pokaźnymi, babcinymi majtkami.
Około 3,5 roku po ślubie partnerzy przestają też zwykle pamiętać o swojej rocznicy ślubu, urodzinach czy innych okazjach. A kiedy mają wybór: wieczór z mężem albo z przyjaciółmi, często wygrywa druga opcja. Spore zmiany we wzajemnych relacjach nie wydają się jednak przeszkadzać większości respondentów. Traktują je jako naturalną kolej rzeczy i nie dostrzegają żadnych powodów do niepokoju. Swojego zachowania nie odczytują jako brak zabiegania o drugą połowę, lecz raczej jako wyraz wzajemnego dopasowania, tego, że razem czują się komfortowo.
- Mimo że złe nawyki mogą prowadzić do trudności w związku, wygląda na to, że traktowanie siebie nawzajem jako oczywistość niektórym daje poczucie bezpieczeństwa – twierdzi Kate Jones. – I wtedy nie potrzeba ciągle mówić, że się kogoś kocha.
82 procent ankietowanych uważa swoje małżeństwo za silne, choć część przyznaje, że zbyt rzadko wyznaje partnerowi miłość, a co druga osoba chciałaby, aby ukochany był bardziej romantyczny. - Wszyscy wiemy, że to te drobne rzeczy robią wielką różnicę, więc poświęcanie sobie trochę więcej czasu, powrót do randkowania czy zjedzenie wspólnego posiłku mogą być sposobem na to, by pokazać partnerowi, że nam zależy – dodaje Jones.
Warto wrócić do pocałunków na pożegnanie, zadzwonić do siebie chociaż na chwilę w trakcie pracy czy wieczorem poprzytulać się na sofie. Poczucie swobody, jakie daje wspólne mieszkanie, ma wiele plusów, trzeba się jednak jemu bacznie przyglądać, by nie zawędrować w miejsce, w którym przestanie nam zależeć. Węzeł małżeński, jak każdy supeł, można rozwiązać. Niektórym zdarza się to zrobić przez nieuwagę.
Izabela O’Sullivan (io/pho, kobieta.wp.pl), na podst. Dailymail.co.uk.