Kto dotyka brytyjską królową?
Cztery dotknięcia i oczko
Gest Michelle Obamy, która podczas pobytu w Londynie delikatnie objęła królową Elżbietę II, rozgrzał brytyjskie media do czerwoności.
Nic dziwnego, Jej Wysokość została publicznie dotknięta zaledwie czwarty raz w życiu. Dwukrotnie – ku powszechnemu oburzeniu – dotykali jej premierzy Australii: najpierw Paul Keating w 1992 roku, a osiem lat później John Howard. Najbardziej bezpośredni są jednak Amerykanie. Prezydent George W. Bush pozwolił sobie puścić do królowej oczko, czym wprawił Brytyjczyków w konsternację – nie wiedzieli, czy złamał tym protokół, czy nie. Pierwsza i najbardziej odważna była emerytka z biednej dzielnicy Waszyngtonu Alice Frazier, która w 1991 roku przywitała Elżbietę w swoim domu okrzykiem: „Siemanko”, po czym objęła ją z całej siły.
Zasada, że królowej nie wolno dotykać, chyba że delikatnie przyjmując jej dłoń, jeśli ją wyciągnie, pochodzi z czasów, gdy wierzono, że władza monarchy pochodzi od Boga. Dotyk królewskiej ręki miał wtedy moc uzdrawiania i był zarezerwowany dla wybranych.