Blisko ludziLekarki na temat strajku rezydentów. "Wielu, choć kocha ten zawód, musi go porzucić"

Lekarki na temat strajku rezydentów. "Wielu, choć kocha ten zawód, musi go porzucić"

Lekarki na temat strajku rezydentów. "Wielu, choć kocha ten zawód, musi go porzucić"
Źródło zdjęć: © Twitter.com/PZM
10.10.2017 14:29, aktualizacja: 06.06.2018 14:54

Obiecały sobie, że nie będą się wypowiadać. Niektórym z nich wiedzie się całkiem nieźle, finansowo rzecz jasna. Dlatego może sądziły, że nie powinny. Jednak ilość poświęceń, by wykonywać ten zawód albo odwrotnie, konieczność rezygnacji z niego, by móc godnie żyć, to znacznie większe koszty psychiczne. A te ponosi cała rodzina. Sytuacja, w jakiej są młodzi lekarze i stan służby zdrowia zmusiły je do tego, by przemówić. A właściwie, napisać. To kobiety, matki, lekarki. Żony lekarzy i znane blogerki.

Wypowiadają się gwiazdy, celebryci. Modelka i partnerka Kuby Wojewódzkiego, Renata Kaczoruk, czy aktor Mateusz Damięcki, otwarcie popierają strajk lekarzy. Znanych osób stojących murem za młodymi lekarzami jest coraz więcej.

"Mamaginekolog" na swoim profilu fb także się otworzyła. Z początku się broniła, a nawet obiecała mężowi, że publicznie głosu w sprawie nie zabierze. Jednak zdanie zmieniła. "Pokażcie mi drugiego lekarza, który studiował na jednej z 10 najlepszych uczelni na świecie medycynę i pracuje w Polsce? Może się mylę, ale według mojej wiedzy nie ma takiego... bo żaden Polak, który studiował zagranicą nie wróci do Polski aby zarabiać 2200 na rękę... żaden, chyba że zmusi go do tego jego przyszła żona. Efekt jest tego taki, że mój mąż już od ponad roku czynnie nie pracuje jako lekarz. Po 3 latach specjalizacji w najlepszym ośrodku kardiologicznym w Polsce - rzucił pracę lekarza, bo powiedział, że on za takie pieniądze pracować nie będzie - był nieszczęśliwy" – zwierzyła się.

Z wpisu dowiadujemy się, że mąż znanej ginekolożki otworzył własną firmę. Dzięki temu stać ich na wakacje, nianie i nie martwią się o przyszłość ich dziecka. A ona sama, nie jest zmuszona brać dodatkowych dyżurów, czy praktykować prywatnie na szeroką skalę. Może traktować swoją pracę jak pasję. "Ale czy to jest normalne? Że świetnie wykształcony lekarz rzuca swoją wyuczoną pracę aby zająć się biznesem, bo jest sfrustrowany zarobkami?" - pyta retorycznie. Tym bardziej, jak podkreśla, mąż tęskni za pracą lekarza.

Problem dotyczy jej osobiście. Jej kolegów, znajomych z branży. Jej zdaniem coraz więcej młodych lekarzy ucieknie za granicę. Czy taka czeka nas przyszłość, że najlepsi specjaliści na dobre opuszczą Polskę?

Lekarze domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń. Natomiast protestujący rezydenci podkreślają, że ich głównym postulatem jest wzrost finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe dziesięć lat. Jak informowaliśmy w wiadomości.wp.pl, chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych.

"Moje dzieci w odpowiedzi na pytanie "kiedy tata wróci?", odliczają czas w dniach - nie w godzinach. Jestem rezydentką, która nie chce dyżurować na trzech oddziałach jednoczasowo (noworodki, pediatria, + konsultacje na SOR) nie dlatego że jestem leniem, a dlatego, że nie jest to dobra sytuacja dla małego pacjenta" – zwierza się na swoim profilu "Mama Pediatra". I dodaje: "Wiele miesięcy rozmów, próśb i nic. Pracuję na oddziale, gdzie większość lekarzy i pielęgniarek jest w wieku przedemerytalnym, a młodsi się nie pojawiają. Pracuję w rejonie gdzie zarejestrować się z dzieckiem do pediatry jest naprawdę ciężko, bo jest po prostu za mało lekarzy. A będzie ich jeszcze mniej."

"Mama Pediatra" ma troje dzieci i obecnie jest na urlopie macierzyńskim. Jej mąż, również lekarz należy do grona tych, którzy zmuszeni są pracować ponad ludzkie siły. I nie dlatego, żeby zarabiać jak najwięcej: "Chciałabym, aby bezpiecznie wrócił z każdego dyżuru. Chciałabym przestać się martwić, że zaśnie za kierownicą. Chciałabym, aby mógł brać dwa dyżury mniej. Ale nie może, bo nie ma nikogo na zastępstwo".

Wczorajszy ósmy dzień strajku głodowego lekarzy rezydentów nie dał żadnych efektów: "Nie potrafimy się porozumieć z Ministerstwem Zdrowia" – czytamy w wiadomości.wp.pl. Rezydenci twierdzą, że bez premier Beaty Szydło nie da się rozwiązać problemu. Ta jednak uważa, że nie ma takiej potrzeby. Przekonana, że dialog zakończy się sukcesem, stwierdza, że to rola Resortu Zdrowia. Lekarze nadal prowadzą głodówkę na korytarzach Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (42)
Zobacz także