Linda nie goni za kobietami

Bogusław Linda nie goni za kobietami, "bo potem będzie się musiał tłumaczyć", a w serialu zagrał "po prostu dla kasy" i było to dla niego traumatyczne przeżycie. "Mam swój świat i myślę, że będę go pielęgnował, aż, k...a, do samej śmierci" - mówi macho polskiego ekranu.

Bogusław Linda nie goni za kobietami, "bo potem będzie się musiał tłumaczyć", a w serialu zagrał "po prostu dla kasy" i było to dla niego traumatyczne przeżycie. "Mam swój świat i myślę, że będę go pielęgnował, aż, k...a, do samej śmierci" - mówi macho polskiego ekranu.

Aktor udzielił wywiadu w "Vivie!" Piotrowi Najsztubowi. Mówi w nim m.in. o kobietach i pogoni za nimi. "W moim wieku mógłbym się potknąć. Więc staram się tak nie gonić" - opowiada.

Bogusława Lindę przed pogonią za kobietami hamuje myśl "a co by było potem". "Czy warto? Na cholerę mi to potrzebne, potem się będę musiał tłumaczyć" - opowiada Najsztubowi Franz Maurer z "Psów".

57-letni Bogusław Linda jest mężem znanej modelki i fotografki Lidii Popiel. Mają córkę Aleksandrę.

Aktor odważnie mówi o swojej roli w jednym z popularnych seriali, gdzie zagrał pomoc domową. "To była straszna praca, ale ponieważ robiłem to dla kasy po prostu, po to, żeby zarobić i utrzymać dom, to pomagało, ale dla mnie to było przeżycie traumatyczne" - wyznał Linda.

"Na tyle traumatyczne, że przyznam się, że gdyby teraz ktoś by mnie namawiał na coś podobnego czy kontynuację, to mimo tych pieniędzy powiedziałbym: to zbyt dla mnie kosztowne. Ale pomęczyłem się i potem mogłem posiedzieć w gabinecie".

Bogusław Linda przyznaje, że przez dwa lata, w ciągu dwóch miesięcy ciężkiej pracy, po 14 godzin, zarabiał na resztę roku. "Więc nie mogłem tego żałować" - tłumaczy.

Linda to artysta wszechstronny. Nie dość, że gra w filmach, reżyseruje je, to jeszcze wspólnie z Marcinem Świetlickim nagrał płytę "Las putas melancólicas".

W 2006 roku Bogusław Linda wyreżyserował film pt. "Jasne błękitne okna" z udziałem m.in. Joanny Brodzik i Beaty Kawki.

Aktor przyznaje, że tkwi w nim obawa, że będzie musiał pracować do końca życia. "Wolałbym już jakieś 10 lat temu absolutnie z tym skończyć, staram się jak mogę to realizować, ale czasami muszę coś zarobić".

Linda ma też inny pomysł na zarobkowanie. "Cały czas chodzi za mną ten totolotek, zwłaszcza jak teraz mamy wejść do strefy euro i słyszę o sumach, które na Słowacji ostatnio można było wygrać..." - mówi.

Bogusław Linda, zapytany przez Piotra Najsztuba, mówi też, że w życiu jest hedonistą używającym zabawek i podniet współczesności.

Aktor, któremu przypięto etykietkę "macho", spisał już kilka testamentów. "Kiedyś wymyślałem sobie, bo musiałem, wyjeżdżając na kolejną ryzykowną wyprawę, i spisywałem testamenty" - opowiada.