Blisko ludziLinia wsparcia dla gdańszczan. "Telefony ciągle dzwonią"

Linia wsparcia dla gdańszczan. "Telefony ciągle dzwonią"

W Gdańsku utworzono linie wsparcia i punkty pomocy psychologicznej dla osób poruszonych śmiercią prezydenta Adamowicza. – Przeprowadziliśmy ponad 350 konsultacji telefonicznych i ponad 50 konsultacji osobistych. Ludzie boją się o przyszłość - mówi Dastin Suski z Fundacji Oparcia Społecznego Fosa w Gdańsku.

Linia wsparcia dla gdańszczan. "Telefony ciągle dzwonią"
Źródło zdjęć: © PAP/EPA
Marianna Fijewska

21.01.2019 | aktual.: 22.01.2019 08:15

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Marianna Fijewska, Wirtualna Polska: Kiedy uruchomili państwo linie wsparcia?
Dastin Suski, Wiceprezes Fundacji Oparcia Społecznego Aleksandry "Fosa": 13 stycznia, zaraz po ataku nożownika na śp. prezydenta Pawła Adamowicza, skontaktowała się z nami pani Magdalena Szerszyńska koordynująca interwencją z ramienia Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku i poprosiła o wsparcie psychologiczne. Nasza fundacja skierowała na miejsce zdarzenia czterech psychologów. Uruchomiliśmy też dwie linie dla osób potrzebujących wsparcia. Od tego momentu pozostawaliśmy we współpracy ze Sztabem Kryzysowym pracującym na miejscu i byliśmy do dyspozycji gdańszczan.

Kiedy zadzwoniły pierwsze osoby?
Po godz. 22.00 w telewizji i w sieci pojawiły się informacje o możliwości uzyskania pomocy psychologicznej. Kilka minut po komunikacie zadzwoniły pierwsze osoby.

Czy byli to głównie świadkowie tragedii?
Tak, przede wszystkim osoby, które były pod sceną i widziały atak nożownika. Osoby przestraszone, pełne niepokoju i zmartwione o swoje dzieci, które także były świadkami zdarzenia. Ale nie tylko - dzwonili też ludzie, którzy atak widzieli jedynie w telewizji, a teraz zupełnie nie wiedzieli, co ze sobą zrobić. "Boję się o to, co będzie dalej", "Czuję niepokój o przyszłość" - mówili. Rozmawialiśmy, pomagaliśmy zrozumieć myśli i uczucia, dając poczucie bezpieczeństwa. Otwieraliśmy przestrzeń na kolejne rozmowy czy terapię. Deklarowaliśmy swoją gotowość do dalszego wsparcia psychologicznego, w sytuacji, gdy będą tego potrzebować.

Od ataku na śp. Pawła Adamowicza minął tydzień. Ile telefonów odebrali państwo w tym czasie?
Przeprowadziliśmy ponad 350 konsultacji telefonicznych i około 50 konsultacji osobistych. Do dyspozycji potrzebujących gdańszczan pozostawało kilkunastu psychologów. Teraz jest trochę spokojniej, ale ludzie dzwonią cały czas.

Z jakimi problemami zwracają się do was teraz, tydzień po ataku?
Zazwyczaj są to osoby borykające się z koszmarami sennymi, z uczuciem głębokiego lęku, ciągłego niepokoju. Osoby, które nie mogą spać, bo mają powracające myśli o ataku na prezydenta. Dzwonią też rodzice dzieci, które nie były bezpośrednio świadkami wydarzenia, ale w szkole czy na podwórku usłyszały od innych dzieci o tragedii i teraz wypytują rodziców: "Co się stało z tym panem, którego inny pan zaatakował na scenie?". Rodzice nie wiedzą zupełnie, jak wytłumaczyć to wszystko swoim dzieciom, a przede wszystkim, czy w ogóle tłumaczyć, czy lepiej unikać tematu.

Co w takich sytuacjach radzicie rodzicom?
Przede wszystkim, żeby podejmowali temat. Wszyscy jesteśmy bardzo poruszeni śmiercią prezydenta, a dzieci wyczuwają negatywne emocje dorosłych. Widzą, że rodzice chodzą smutni, nerwowi, przybici. Trzeba wytłumaczyć im, że wydarzyła się nieprzewidziana tragedia - zginął człowiek. To strasznie przykre, ale im nie grozi niebezpieczeństwo. Mogą być spokojne. Wiemy, że pewnym przedszkolu wychowawczyni zorganizowała zabawę w głuchy telefon. Podczas gry dzieci używały specyficznych zwrotów, np.: "ktoś umarł" albo "stało się coś bardzo złego", dając w ten sposób upust emocjom. Ważne, by w każdej sytuacji podejmować z dziećmi rozmowę, dostosowując język do ich wieku i rozwoju, zapewniać o tym, że nie są same i mają wsparcie dorosłych.

Jakie telefony zaskoczyły pana najbardziej?
Zadzwoniło do nas wiele osób, które nie chciały pomocy. Chciały po prostu przekazać słowa otuchy. "Modlę się za cały Gdańsk", "Jestem myślami ze wszystkimi gdańszczanami" – takie małe gesty pokazujące wielką solidarność. Tę solidarność widziałem też u wszystkich pracowników różnych ośrodków miejskich i fundacji działających w Gdańsku. Natychmiast otworzono dodatkowe linie wsparcia, zorganizowano zajęcia w szkołach, w których uczestniczą dzieci, rodzice, nauczyciele i psychologowie. Działamy bardzo prężnie, chcemy, by gdańszczanie jak najszybciej stanęli na nogi.

WSPARCIE PSYCHOLOGICZNE MOŻNA UZYSKAĆ, DZWONIĄC NA PODANE NIŻEJ NUMERY

787 960 860 i 577 772 838 – Fundacja Oparcia Społecznego Aleksandry „FOSA”
58 347 82 82 - Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie
58 511 01 21 i 58 511 01 22 - Centrum Interwencji Kryzysowej
505 700 270 - Fundacja Wspierania Rodzin Przystań
800 111 123 - Tumbo Pomaga Fundacja Hospicyjna

W ciągu dnia można się też spotkać z psychologami dyżurującymi w Centrach Pracy Socjalnej MOPR na terenie całego miasta. W Gdańskim Ośrodku Pomocy Psychologicznej na spotkanie można umówić się telefonicznie pod nr tel. 58 347 89 30 lub porozmawiać z psychologiem przez telefon w godzinach 7:00-20:00.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Paweł AdamowiczGdańsktragedia
Komentarze (206)