Ma 18 lat i pomaga niesłyszącym dzieciom na całym świecie
Ta dziewczyna ma swój niebanalny pomysł jak zmienić świat. Grace O’Brien ma zaledwie 18 lat i już pomogła setkom niesłyszących dzieci. Gdy jej ojciec stracił słuch po tym, jak zdiagnozowano u niego guza mózgu, postanowiła pomóc innym niesłyszącym, których nie stać na profesjonalny aparat słuchowy.
04.11.2015 | aktual.: 04.11.2015 10:46
Ta dziewczyna ma swój niebanalny pomysł jak zmienić świat. Grace O’Brien ma zaledwie 18 lat i już pomogła setkom niesłyszących dzieci. Gdy jej ojciec stracił słuch po tym, jak zdiagnozowano u niego guza mózgu, postanowiła pomóc innym niesłyszącym, których nie stać na profesjonalny aparat słuchowy.
Grace do działania zainspirował tata. U mężczyzny wykryto guza mózgu, przez którego stracił słuch. Wtedy dziewczyna zaczęła się interesować tym tematem. Latem 2012 roku postanowiła pracować jako wolontariuszka na obozie dla niesłyszących dzieci. Prowadziła dla nich warsztaty teatralne.
- Pamiętam szczególnie jedną z dziewczynek. Pomagałam wygłosić jej kwestie, kiedy nagle rozpłakała się. Powiedziała mi, że nie jest w stanie tego zrobić. Jej brak pewności siebie zainspirował mnie do zrobienia czegoś, by pomóc podobnym jej dzieciom – wspomina O’Brien w jednym z wywiadów.
Jeszcze w tym samym roku postanowiła założyć własną organizację, Ears for Years, która zapewniałaby aparaty słuchowe dzieciom, których nie stać na taki sprzęt. W internecie znalazła kontakt do brazylijskiej firmy Solar Ear, która produkuje aparaty. Właściciel, Howard Weinstein, zgodził się sprzedawać jej urządzenia po obniżonej cenie. Pakiet złożony z aparatu słuchowego, ładowarki na energię słoneczną i czterech baterii kosztuje 100 dolarów.
- To bardzo dobra cena. Normalnie taki wydatek rzędu 1 tys. dolarów. Przeważnie też trzeba co tydzień wymieniać baterie, które kosztują 1 dolara. Dla większości rodzin w krajach rozwijających się to tygodniowy zarobek – mówi O’Brien.
Grace, by opłacić zestawy, zaczęła sprzedawać ręcznie robioną biżuterię. Szybko jednak jej firma zaczęła pozyskiwać sponsorów. Dziewczyna założyła też swoje konto na portalu crowdfundingowym, gdzie internauci mogą wpłacać niewielkie kwoty. Przez ostatnie 3 lata mogła dotrzeć do niesłyszących dzieci w Meksyku, Sri Lance, Korei Południowej, Nikaragui i na Haiti. Podczas jej misji najważniejszy jest kontakt z miejscowym laryngologiem. Ten przeprowadza badania słuchu i ocenia, które dziecko najbardziej potrzebuje aparatu. Dzięki jej pracy, ponad 200 dzieci mogło wreszcie odzyskać słuch.
- Pamiętam pierwszego malca, któremu kupiłam aparat. To było w Meksyku. Gdy założyliśmy mu urządzenie był w szoku, od razu się rozpromienił. W pomieszczeniu była ze mną jego mama, która rozpłakała się, gdy jej synek mógł po raz pierwszy usłyszeć jej głos. Przytuliła mnie i dziękowała w swoim języku. Wiedziałam od razu, że mały Jesus na zawsze odbije się na moim życiu – wspomina dziewczyna w wywiadzie dla „Today”.
Wysiłki O’Brien zostały docenione przez fundatorów prestiżowej nagrody Glorii Barron dla młodych bohaterów. Znalazła się wśród 25 finalistów z całego świata, którzy swoją pracą zmieniają życie innych ludzi.
- Nauczyłam się, jak ważne jest działanie. Codziennie stykamy się z tak licznymi problemami, ale często zaprzepaszczamy szansę na ich rozwiązanie. Jestem młoda i wciąż mogę zrobić ze swoim życiem cokolwiek zechcę. Jedno jest pewne – wszystko co będę robiła, musi mieć pozytywny wpływ na otoczenie – przyznaje 18-latka.
Według Światowej Organizacji Zdrowia, na świecie żyje dziś ponad 278 milionów niesłyszących. Większość z nich mieszka w krajach rozwijających się, gdzie rodziny nie są w stanie pozwolić sobie na zakup specjalistycznego sprzętu. Organizacja ustaliła też, że rocznie potrzebne jest ponad 30 milionów aparatów słuchowych, z czego tylko część jest odgórnie finansowana. Jak przyznaje Grace, jej firma może zapewnić jedynie nikły procent potrzebnych aparatów. „Wierzę, że mogę zmienić w przyszłości te statystyki, jeden aparat po drugim” – pisze Grace na swojej stronie internetowej.
md/ WP Kobieta