Maciej Kuroń: pokochałem polską kuchnię
Maciej Kuroń - wirtuoz dobrej kuchni, opowiada o wiosennym gotowaniu, smakach z dzieciństwa i zasadach dobrego gotowania oraz o kulinarnych stereotypach.
06.06.2007 | aktual.: 27.06.2010 17:59
Maciej Kuroń - wirtuoz dobrej kuchni, opowiada o wiosennym gotowaniu, smakach z dzieciństwa i zasadach dobrego gotowania oraz o kulinarnych stereotypach.
Domyślam się, że Puszcza Kampinoska, w której pan mieszka, pełni funkcję oazy spokoju…
Dokładnie. Jeżeli na co dzień jeździ się od imprezy do imprezy, szczególnie w czasie letnim, to człowiek potrzebuje mieć ten moment, w którym może spokojnie pomilczeć, albo posłuchać śpiewu ptaków. To jest mi potrzebne. Mam piękny dom w puszczy i oprócz tego kawałek działki na Mazurach. Do najbliższego asfaltu jest tam sześć kilometrów…
Lubi pan gotować na dworze?
Tak, wolę na dworze. Tylko gdy się zrobi ciepło, całą swoją kuchnię przemieszczam na taras. Wystawiam nie tylko grilla, ale i kuchenkę elektryczną. Robię letnią kuchnię, tak jak kiedyś w tradycji polskiej w każdym dworku, a nawet wiejskiej chałupie istniały tak zwane letniaki, czyli inaczej letnie kuchnie.
Jest pan zaprzeczeniem stereotypu, że gotowanie jest niemęskie…
Jest to stereotyp, który jest bardzo leciwy. Nie tylko ja jestem tego żywym dowodem. Tak jest na całym świecie. Śledziłem przez lata to co się dzieje w programach kulinarnych na rynku światowym, głównie w Stanach Zjednoczonych. Okazało się, że 90 procent tych programów prowadzą mężczyźni.
ZOBACZ TEŻ:
Kobiety nie buntowały się?
Był nawet taki ruch, żeby zatrudnić trochę kobiet, bo to niepoprawne politycznie. Przez wieki panie gotowały, a panowie robili to z własnego wyboru. Mówi się, że panowie są lepszymi kucharzami. Bierze się to właśnie stąd, że robią to z wyboru, dla radości i przyjemności. Ten schemat często pojawia się jak kobiety zostają alpinistkami, albo sławnymi żeglarkami. Trzeba przełamać pewien stereotyp.
Ma pan swojego guru wśród kucharzy?
Nie mam jednego ulubionego kucharza. Mam guru głównie literackie. Czytam rozmaite powieści, książki. Sporo radości sprawia mi czytanie Hrabala i jego książek, w których pisze o świniobiciu, robieniu wędlin, obsługiwaniu angielskiego króla. Śmialiśmy się kiedyś z ojcem, jak zaserwowałem mu wspaniałe spaghetti. To było jeszcze w czasach, gdy książki kulinarne nie walały się po kątach i do przepisów trzeba było docierać. Zapytał mnie – jak ty to znalazłeś? Odpowiedziałem mu – z książki, którą ty też czytałeś. Z „Ojca Chrzestnego”… W każdej dobrej literaturze tak jak są opisy zdarzeń seksualnych, tak są opisy jedzenia.
Ponoć pana ulubioną kuchnią, jest kuchnia śródziemnomorska…
Gdybym miał wybierać tylko jedną kuchnię, to bym musiał powiedzieć, że zdecydowanie polska. Pokochałem polską kuchnię, kiedy wyjechałem pierwszy raz do Ameryki. Gdy siedziałem tam już pół roku, chodziłem po różnych restauracjach i nagle naszła mnie chęć na biały ser, kiszony ogórek i dobry chleb z masłem. Nie można więc pokochać własnej kuchni, jeśli się jest na nią skazanym. Jeździłem na Węgry i do Bułgarii, stąd moją bazą, jeśli chodzi o kuchnie zagraniczne, jest kuchnia bałkańska. Kocham też kuchnię włoską ze względu na jej prostotę, dużą ilość warzyw, owoców morza. Ale jestem dzieckiem kuchni polskiej.
ZOBACZ TEŻ:
Co mógłby pan polecić naszym czytelnikom na wakacje do jedzenia?
Jestem wielkim miłośnikiem chłodnika. Robiłem go parę razy mojemu amerykańskiemu przyjacielowi kucharzowi. A teraz on go robi w San Francisco i ma stale komplet chętnych. Chłodnik latem robi furorę. Świetną rzeczą jest też grill. Jego podstawową zaletą jest to, że jemy tam gdzie chcemy, a nie tam, gdzie musimy. Możemy korzystać z pięknych uroków przyrody.
A ja słyszałem, że grill jest szkodliwy dla zdrowia i ma skutki uboczne.
Życie też ma skutki uboczne i często kończy się śmiercią, proszę pana. Spuśćmy zasłonę miłosierdzia na takie brednie. Wszystko co robimy jest niezdrowe i kończy się śmiercią klienta, dlatego ja bym tutaj nie przesadzał.
Zatem polecamy grilla na lato. Co jeszcze?
Dużo sałatek, dużo chłodnika i ryb, szczególnie nad wodą.
Czy między gospodarzami programów kulinarnych istnieje konkurencja?
Pozytywna konkurencja na pewno na pewno jest. Jeden ogląda program drugiego, stara się równać w górę. Ale się lubimy i spotykamy, czasami walniemy sobie wspólnie jakąś lufę. Nie skaczemy sobie do oczu i nie traktujemy się jak gwiazdy filmowe. A jak ktoś używa moich przepisów to jestem dumny i szczęśliwy.
Bardzo sympatycznie. Maciek zrobił świetną kaszę gryczaną. Bardzo miłe spotkanie.
Rozmawiał Tomek Piekarski