Mała kopia
Naśladownictwo jest najlepszym sposobem na nauczenie się wielu pożytecznych rzeczy. I tych mniej pożytecznych, a bardziej niepożądanych również. Jadźka często robi to, co właśnie my skończyliśmy. Taka mała z niej kopiarka.
Naśladownictwo jest najlepszym sposobem na nauczenie się wielu pożytecznych rzeczy. I tych mniej pożytecznych, a bardziej niepożądanych również. Jadźka często robi to, co właśnie my skończyliśmy. Taka mała z niej kopiarka.
Robienie czegoś tylko dlatego, że przed chwilką zrobił to rodzic, jest niezmiernie zabawne. Kiedy wracamy do domu z samochodowej wycieczki lub ze spaceru, otwieramy kluczem drzwi i kładziemy je na komodzie w przedpokoju. Ale klucze znikają z niej, jak tylko Jadźka pozbędzie się zbędnych warstw zimowych ciuchów. Bierze cały pęk i zaczyna „otwierać” i „zamykać” wszystkie drzwi po kolei. Wydaje z siebie przy tym okrzyki: „dźwi!” i „klu!”.
Wiernym naśladownictwem Jadźka może się pochwalić w odniesieniu do wszelkich czynności higienicznych. Uwielbia kremować swoją małą buzię maminymi specyfikami, czyścić sobie uszy patyczkiem (zabronione!), a zęby myje tylko wtedy, kiedy robią to także mama i tata. Tym samym musimy myć zęby nie tylko przed własnym snem, ale też przed snem córki. Czystości nigdy dość. Jaga sprawdza się także jako pilna uczennica w kuchni. Mama miesza zupę? Ona miesza kluski lane na swoim talerzu. Pięknie też nauczyła się dmuchać na gorące. Troszkę rozbryzguje, ale kto by tam patrzył.
Jednak najlepszym polem do popisu są kwestie ubraniowe i dekoracyjne. Jadźka najbardziej na świecie kocha zakładać czapkę, szalik i kurtkę. Codziennie rano gdzieś się wybiera, a my nie wiemy gdzie. Na koniec bierze jedną z moich toreb, zakłada ją z zamachem na ramię i udaje, że idzie „da-da”. Do torby włoży czasem klocka, albo pluszaka. Źle widziane jest paradowanie po domu z pustą torebką. Jest też sprawa technologii. Dwa piloty – od telewizora i dvd – nie przestają fascynować. Rodzice zmieniają kanały, na ekranie pojawia się coś nowego, a nuż pojawi się MiniMini! Jadźka sama chce spróbować i jak tylko nie ma nas w pokoju, dorywa się do elektroniki i zmienia nam ustawienia telewizora. A przy tym ma taką niewinną minkę, że aż człowiek rozczulić się może.
Iga lubi także udawać, że czyta. Siada z książką na podłodze i wydaje z siebie pełne zdania w znanym tylko jej języku. Najbardziej, o dziwo, lubi te pozycje literackie bez obrazków. Wie, skubana, że z nich można wyczytać najwięcej. Szczególnie ceni sobie kieszonkowe wydawnictwa poezji. Małe książeczki doskonale wpasowują się w dłonie, a przekładanie małych karteczek to świetna zabawa. Lubię, kiedy mi czyta. Są rzeczy, których Jadźka nie chce naśladować, a przydałoby się. Nic nie dają nasze podchody związane z porzuceniem pieluchy. Ona doskonale wie, co i gdzie powinna robić, wie gdzie robi to mama i tata. A nawet opanowała do perfekcji naśladowanie sztuki „podcierania” się po siusiu. Oczywiście w ubraniu… Kiedy pytam: „Gdzie się robi siusiu, Jadźka?”, ona poważnie odpowiada „tam!” pokazując palcem łazienkę. Ale kiedy spytam: „A gdzie ty robisz siusiu?”, pokaże mi własną pieluchę i powie z dumą: „Tu”. Niereformowalna córka.
Czasem bywa i tak, że to my mamy rozkaz naśladowania Jadźki. Głośny i wyraźny. Kiedy robi „bams” na łóżku (ćwiczenie fizyczne polegające na rzucaniu się całym ciałem z pozycji pionowej do leżącej), pokazuje na nas i woła: „Mama, tata!”. My musimy „bamsać” wraz z nią, zarywając sprężyny we własnym łóżku.