Małgorzata Prokop-Paczkowska jest nękana. To już nie tylko groźby na wycieraczce
Pierwszy list Małgorzata Prokop-Paczkowska znalazła w sierpniu. Teraz na jej wycieraczce pojawił się kolejny, równie niepokojący. Niestety, na groźbach słownych się nie skończyło. Ucierpiało również auto posłanki.
"Ty zarazo lizbijska wynoś się z tej kamienicy"- tak brzmiała pierwsza karteczka, którą znalazła posłanka. Wtedy polityczka zgłosiła sprawę na policje, a jej partyjny kolega Krzysztof Śmiszek apelował do Zbigniewa Ziobry, aby zareagował na groźby i mowę nienawiści.
Małgorzata Prokop-Paczkowska jest nękana
"Zbigniew Ziobro szybko nie zareaguje, w ogóle nie zareaguje. Margot w areszcie, aktywiści poturbowani, groźby i szykany trafiają pod nasze drzwi. Nie tak powinien wyglądać demokratyczny kraj w sercu Europy" – oświadczyła Małgorzata Prokop-Paczkowska na Facebooku.
Jak widać zgłoszenie ani apel do ministra nie przyniosły skutku. Posłanka nadal mierzy się z nieprzyjemnymi "prezentami". Jak donosi "Fakt" Małgorzata Prokop-Paczkowska znowu znalazła karteczkę "Wynoś się z tego parkingu ty lizbiko zarazo szczecińska" - napisano. Polityczka podejrzewa, że liścik podrzuciła ta sama osoba.
- To bardzo przykro, że ludzie ludziom robią takie rzeczy Wyobrażam sobie, jak bolesne takie kartki muszą być dla lesbijki czy innego przedstawiciela mniejszości. [...] Ci młodzi ludzie, walcząc o prawo do swojej tożsamości, walczą o wolność dla nas wszystkich, o wolność Polski, dlatego wszyscy przyzwoici ludzie muszą być z nimi – mówiła w rozmowie z gazetą.
Niestety, na karteczkach się nie skończyło. Na początku września ktoś uszkodził samochód posłanki. Sprawca wysmarował jej auto dżemem. Małgorzata Prokop-Paczkowska obawia się, że na takich występkach się nie skończy. – Teraz dżem, a za chwilę kamienie czy coś jeszcze innego. Boję się, bandyci podpalili mi dom, a takie kartki i wymazany samochód to nic miłego – skomentowała.
Małgorzata Prokop-Paczkowska uważa, że takie zachowania są konsekwencjami wypowiedzi, które dyskryminują mniejszości seksualne. W liściku pojawiło się słowo "zaraza", co może nawiązywać do kazania, jakie wygłosił arcybiskup Marek Jędraszewski.
- Niestety jak hierarcha kościelny wypowiada słowo "zaraza", nie pozostaje to bez echa, część wspólnoty sądzi, ze można tak mówić i zaszczuwać ludzi - ocenia Prokop-Paczkowska. - Abp Jędraszewski, mówiąc "zaraza" zachęca do podobnego postępowania i jednocześnie rozgrzesza wiernych Kościoła, którzy obrażają podobnymi słowami innych – twierdzi.