Małgorzata Rozenek-Majdan szczerze o in vitro: "nieprawdziwe informacje, to mnie bardzo boli"
22.01.2018 21:11, aktual.: 23.01.2018 11:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Terapia in vitro to dla wielu osób temat tabu. Jednocześnie to nadzieja dla wielu par, które nie mogą mieć dzieci. Metody tej nie pochwala Kościół Katolicki, ale część z gwiazd otwarcie mówi, że ich potomstwo na świat przyszło właśnie dzięki procedurze. Należy do nich Małgorzata Rozenek-Majdan. Od lat stanowczo i rzeczowo wyraża swoje zdanie na ten temat.
Małgorzata Rozenek-Majdan jest mamą dwóch chłopców. Stanisław ma 12 lat, Tadeusz 8. Po rozstaniu z Jackiem Rozenkiem prezenterka wychowuje obu u boku Radosława Majdana. Chłopcy złapali z nim świetny kontakt, a połączyła ich nie tylko pasja do piłki nożnej.
"Pamiętam moment, w którym zdałam sobie sprawę, że nie mogę zrobić nic więcej, żeby mieć dziecko. Byli naprawdę wyczekani i wymodleni i cieszę się, że ich mam. Nie rozumiem strachu związanego z mówieniem o in vitro. Dla mnie to była jedyna szansa na posiadanie dzieci" - powiedziała w wywiadzie dla magazynu "Gala" w 2016 roku wspomniała swoje emocje jeszcze sprzed procedury.
W programie "Warto Rozbawiać" w Radiu Zet ten temat poruszył także Szymon Majewski. Zapytał wprost, jak długo jej zdaniem będzie musiała uświadamiać Polaków.
- To jest szokujące. Wydawało mi się, że moment, w którym ja przechodziłam przez procedurę, że już za rok za dwa nie będzie wokół tego żadnych problemów. Że dotrzemy do czołówki europejskich krajów, gdzie o in vitro mówi się normalnie, gdzie to po prostu procedura medyczna, którą się przechodzi. To jest trochę jak operacja wyrostka. Mój starszy syn w tym roku kończy 12 lat, młody 8. Nie sądziłam, że przez tyle lat, będą cały czas narastały kontrowersje wokół tego tematu. Bardzo często też nieprawdziwe informacje, to mnie bardzo boli - wyznała gwiazda.
Małgorzata Rozenek-Majdan podkreśliła też, że jej dzieci nie mają problemu z tym faktem. Dodała też, że poprzez Instagram zdarza jej się udzielać rad Polkom, które zmierzają się z terapią in vitro.
- Napisała do mnie dziewczyna z Białej Podlaskiej, która ukrywała przed swoją rodziną, przed swoimi rodzicami procedurę in vitro. Żyje z takim poczuciem, jakby nie wiem, co się takiego wydarzyło. Ale ja to rozumiem, że tak zrobiła. Czasami łatwiej jest przemilczeć pewne rzeczy niż codziennie się z nimi mierzyć. Ja nie mam z tym problemu. Zawsze jak jestem pytana, to chętnie odpowiadam. Uważam, że powinniśmy merytorycznie rozmawiać o in vitro, bo często się zdarza, że powielane są całkowite bzdury na ten temat.