"Mam męża du*ka, ale jest świetnym ojcem, więc go nie zostawię"
Tkwienie w nieudanej relacji dla dobra dziecka jest powszechnie znane. A co z dobrem nas samych? Historie Anety i Matyldy, choć zupełnie różne, mają wspólny mianownik: kiepskich mężów, którzy są świetnymi ojcami. I właśnie dlatego te małżeństwa trwają, choć obie kobiety jako żony nie są dobrze traktowane.
Aneta nie ma już sił. Ledwie skończyła trzydziestkę, a czuje się, jakby całe życie miała za sobą. Przez dłuższy czas zaciskała zęby. W końcu dołączyła do jednej z grup na Facebooku dla matek i napisała #żalpost. W czym tkwi problem? Aneta od siedmiu lat jest żoną Marka (imiona bohaterów zostały zmienione). Mają pięcioletnią córkę Amelię. Początkowo, jak nietrudno się domyślić, układało im się świetnie. Poznali się w Warszawie, choć oboje są przyjezdni. Szybko zaczęli zarabiać dobre pieniądze, więc śmiało korzystali z życia: podróże, restauracje, wystawne wesele. Potem urodziła im się córeczka, ich oczko w głowie.
Sielanka trwała do czasu, gdy ponad dwa lata temu Marek stracił pracę i choć myślał, że szybko znajdzie nową, tak się nie stało. – Pocieszałam go, dopingowałam, ale coś, co początkowo wydawało się oczywiste, przerodziło się w koszmar – wyznaje Aneta. – Kolejne wysłane CV i kolejna odmowa, były jakieś rozmowy kwalifikacyjne, ale nic z nich nie wynikało. Patrzyłam na Marka i widziałam, jak coraz bardziej się załamuje.
Sęk w tym, że Marek to typowy samiec alfa. Gdy nie zarabia, czuje się bezwartościowy. – Brak pracy spowodował, że wpadł z depresję – nie kryje Aneta. Bardzo chciała mu pomóc, ale im bardziej się starała, tym mąż stawał się bardziej opryskliwy. – Zapewniałam go, że jest dla mnie ważny i praca nie ma absolutnie nic do rzeczy, to jednak do niego nie docierało. Stał się okropnie złośliwy. Któregoś dnia powiedziałam mu, że dostałam podwyżkę, na co on odpowiedział: "No, ciesz się, ciesz, i tak jestem przy tobie zerem".
Z czasem Marek coraz bardziej zamykał się w sobie. Aneta dobrze zarabiała, więc pieniądze nie stanowiły problemu. Teoretycznie, bo jak przyznaje kobieta, brak zajęcia spowodował, że jej mąż stał się zgryźliwy, wredny, nieprzyjemny. Każdego dnia wyżywał się na żonie, bo ona zawsze była pod ręką. Oszczędzał tylko jedną osobę: swoją córkę. – Przykro to powiedzieć, ale mój mąż to du*ek, bo za każdym razem, gdy wyciągam do niego rękę, chcę go pocieszyć, zapewniam, jaki jest wspaniały, traktuje mnie podle. Często zachowuje się tak, jakby wolał, żeby mnie nie było, a on będzie miał wtedy święty spokój. Mam do niego o to ogromny żal, bo jestem jego przyjaciółką, nie wrogiem.
Wszystko obraca się przeciwko mnie
Aneta jest skryta. Nikt z jej bliskich nie ma pojęcia, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami ich mieszkania. Rodzina i przyjaciele wciąż widzą ten sam obrazek: ojca bezgranicznie zakochanego w swojej córeczce. Kiedy Marek nie pracował i sobie nie dorabiał, opiekował się Amelką. Aneta nie mogła uwierzyć, że Marek na małą patrzy jak na ósmy cud świata, zabiera ją na lody, spacery, do zoo czy na przejażdżki, a kiedy tylko zjawiała się ona, jego żona, zaczynał kipieć gniewem.
Psycholog Agata Pajączkowska z poradni Psychowskazówka zwraca uwagę, że każdy z nas pełni w życiu wiele ról. Jest partnerem, żoną/mężem, pracownikiem, córką/synem, siostrą/bratem itp. – Nie możemy ograniczać się wyłącznie do jednej roli – mówi Pajączkowska. W wielu związkach zdarza się, że kiedy zaczyna się w nich źle dziać, nie odchodzimy, bo zły mąż jest świetnym ojcem (czy na odwrót: kiepska żona jest znakomitą matką). Czy to słuszna decyzja?
– Bycie w związku na siłę i tworzenie rodziny dla dobra dziecka to pewnego rodzaju poświęcenie, które ma bardzo wiele skutków: przede wszystkim negatywnych – nie kryje Agata Pajączkowska. – Dzieci są najlepszymi obserwatorami. Widzą wszystko. Gdy dziecko widzi rodziców, którzy są razem na siłę i nie zaspokajają własnych potrzeb, uczy się tego samego. A życie w związku na siłę jest trudne. Dzieci kiedyś dorosną, a w domu zostaną rodzice, którzy będą rozczarowani własnym życiem, zniechęceni lub po prostu nieszczęśliwi.
Mąż mną pomiata
Matylda też ma świadomość, że się poświęca. U niej sytuacja jest odwrotna niż u Anety. To mąż przynosi do domu doskonałe pieniądze, z której cała rodzina żyje na bardzo dobrym poziomie. Aneta przyznaje, że gdy obejrzała pierwszy sezon "Wielkich kłamstewek" i zobaczyła małżeństwo Celeste Wright (w tej roli Nicole Kidman), od razu pomyślała, że to o niej. Przystojny, lubiany mężczyzna sukcesu, za którym szaleją synowie. Z wzajemnością. Ale już dla żony nie jest do rany przyłóż. U Matyldy nigdy nie było przemocy fizycznej. Tylko słowna.
Kobieta mówi wprost, że mąż nią pomiata. Zachęcił ją, by rzuciła pracę i poświęciła się wychowaniu dzieci (mają ich dwoje – pięcioletniego syna i dwuipółletnią córkę). Matylda, choć nie bez oporu, przystała na to. I niczego nie żałuje tak, jak tego. Gdy tylko mąż wstanie lewą nogą, wyładowuje się na niej. Matylda nieraz usłyszała, że nic w życiu nie osiągnęła, że jest do niczego i że gdyby nie on, nic by nie miała. Ale jej mąż jako ojciec jest ideałem.
– Potrafi urwać się z pracy, żeby pobyć dłużej z dziećmi. Ma żelazną zasadę, że w weekend i w wakacje zawsze wyłącza telefon służbowy. Wymyśla takie zabawy, że aż zazdroszczę mu kreatywności. Dzieci uwielbiają tatusia - mówi Matylda.
Psycholog Agata Pajączkowska zwraca uwagę, że zaniedbywanie własnych potrzeb rodzi frustrację, która będzie musiała znaleźć gdzieś ujście. – Tłumienie uczuć to coś, co niszczy człowieka. I fatalny przykład dla naszych dzieci. Można być ojcem czy matką, nie będąc razem, i tworzyć rodzinę, nawet ze sobą nie mieszkając. Wymaga to jednak dużej otwartości i akceptacji z obu stron – uważa psycholog.
Aneta zaczęła chodzić na terapię. Sama. Marek wciąż nie znalazł pracy.
Matylda tylko czasami myśli o rozwodzie. Ostatnio syn zapytał ją, dlaczego nie wymyśla takich zabaw jak tata.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl