Mąż i żona nie będą dzielić lodówki na pół. Jak odchudzić się we dwoje
Kilkanaście miesięcy temu ona ważyła 220 kilogramów, on 130. Ich wspólnym postanowieniem noworocznym było: wreszcie stracić na wadze. Wiele dni pełnych wyrzeczeń później z dumą pokazują niewiarygodne zdjęcia po swojej metamorfozie. Okazuje się, że przechodzenie na dietę w parze to świetny pomysł. Potwierdzają to specjaliści. – Trudno wyobrazić sobie sytuację, że małżonkowie nagle dzielą lodówkę na pół i każdy posiłek jedzą oddzielnie – komentuje dietetyk Anna Jasińska.
15.12.2017 | aktual.: 15.12.2017 13:26
Lexi i Danny Reed z Indiany w Stanach Zjednoczonych należeli do par, które w ciągu kilku lat razem wiele rzeczy sobie odpuścili. Na przykład wspólne "wielkie wyjścia", taniec i sport, wreszcie dbanie o to, co każdego dnia trafia na ich talerze i w efekcie – do żołądków. Odpuścili sobie dbanie o to, jak wyglądają i czy wciąż są dla siebie atrakcyjni. Z tego odpuszczania sobie wynikła chorobliwa otyłość u obojga. Decyzja, by radykalnie zmienić siebie i swoje życie, przyszła, gdy Lexi zbliżała się do wagi 220 kilogramów, a Danny 130. Miała być ich postanowieniem noworocznym.
– Nie mieliśmy diety, operacji, trenerów personalnych. Mieliśmy siebie nawzajem i dużo motywacji do pracy każdego dnia – opowiedziała para w programie "ABC News". Ich walkę o szczupłą sylwetkę śledziło setki tysięcy osób na Instagramie. Dziś większość pracy już za nimi. Danny waży 83 kilogramy i chwali się imponującą muskulaturą ciała. Jego żona – 82 kilogramy i czuje się lepiej, niż kiedykolwiek.
Często bywają na siłowni, jednak to nie treningi, a zmiana przyzwyczajeń żywieniowych była dla nich najtrudniejsza. – Kiedy ważyłam 220 kilogramów, nigdy nie gotowałam. Mój mąż i ja każdy posiłek jedliśmy na mieście. A jeśli zostawaliśmy w domu, to jedliśmy mrożoną pizzę lub coś równie niezdrowego – mówi Lexi. Samodzielne przygotowanie posiłków było dla nich największym wyzwaniem.
Nie tylko odchudzanie
Zachowywanie diety w parze zawsze jest sporym wyzwaniem. Wiele par stara się zrzucić zbędne kilogramy przed weselem, jednak nie jest to jedyna motywacja. Paulina, 28-latka z Ursynowa w Warszawie opowiada, że ona i jej narzeczony zdecydowali się na przejście na dietę oczyszczającą dr Dąbrowskiej za namową innych członków rodziny. Jest to dieta warzywno-owocowa, na którą swego czasu zdecydowała się również między innymi Karolina Szostak.
– Jedliśmy warzywa, soki warzywne, jabłka, grapefruity, unikaliśmy roślin strączkowych. Wszystko o niskim indeksie glikemicznym – wymienia dziewczyna. – Wizja oczyszczenia organizmu bardzo nam się spodobała. Na co dzień nie odżywiamy się zbyt zdrowo, jemy mnóstwo pizzy i chipsów – dodaje.
Kiedy zaczęli swoją dietę, Paulina i Piotr ważyli 56 i 87 kilogramów. Po diecie oczyszczającej schudli niewiele, do 54 i 83 kilogramów. – Niedużo, ale ważniejsze było to, jak się czuliśmy. Byliśmy doenergetyzowani, czuliśmy się wspaniale – mówi. To nie znaczy, że nawet w ciągu tych kilku tygodni trwania diety nie mieli swoich chwil słabości. W sobotę poszli na imprezę, potem zamówili pizzę. – Ale wegetariańską, więc się nie liczy – zauważa Piotr, 30-latek.
Choć dietę oczyszczającą mają za sobą, para zaadaptowała dla siebie wiele zdrowych nawyków żywieniowych. Jak mówią, udało im się to wspólnie, ale ważne jest też, by każde z nich miało własną motywację. – Doszliśmy już do takiego poziomu, że jemy mięso raz na 2 tygodnie. W tym są ryby, jak śledzie, tuńczyk, wędzona makrela, łosoś. Z innych mięs jemy tylko wołowinę – mówi Piotr.
Kiedy pytam, które z nich ma silniejszą wolę, Paulina bez wahania odpowiada, że Piotrek. Choć to ona oponuje, gdy znowu mają zamówić pizzę.
Razem czy osobno?
Zarówno dietetyk Anna Jasińska, jak i psycholog Katarzyna Kucewicz potwierdzają, że w Polsce bardzo wiele par decyduje się na wspólne odchudzanie. Czy to rzeczywiście tak dobry pomysł, jak się wydaje?
– Zdecydowanie tak, szczególnie jeśli para mieszka razem – komentuje dietetyk. – Trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, że małżonkowie nagle dzielą lodówkę na pół i każdy posiłek jedzą oddzielnie. Przede wszystkich z uwagi na wymiar praktyczny, bo należałoby wówczas gotować każdy posiłek oddzielnie. Czy należałoby wtedy izolować ich od siebie, czy mogą jeść razem? Czy jednemu nie będzie szkoda, że drugie je coś innego? Do tego dochodzi jeszcze wymiar psychologiczny. Wspieramy się wzajemnie. Jeśli jednej osobie tego dnia się nie chce, to może zmotywować ją druga – mówi Anna Jasińska.
Prócz wzajemnej motywacji, ważny jest też element wzajemnej kontroli i nutka rywalizacji, która może działać bardzo korzystnie. – Nie mówiąc o tym, że lepiej jest wspólnie trzymać dietę, kiedy planuje się wspólne wyjścia. Łatwiej na randkę wspólnie wybrać taką restaurację, gdzie będą zdrowsze dania niż fast food – dodaje Jasińska.
Sprawa dla dwojga
Okazuje się, że mimo że ciało kobiety i mężczyzny jest inne, i ma różne potrzeby, przygotowanie zdrowej diety dla dwojga nie jest trudne. – Potrzeby żywieniowe są inne, ale w zakresie podaży energii, a więc ilości białka w gramach czy ilości węglowodanów w gramach – wyjaśnia dietetyk Anna Jasińska. – Zauważmy, że kiedy jemy na obiad indyka, kaszę i surówkę, to tego indyka dla mężczyzny powinno być odpowiednio więcej w stosunku do porcji indyka dla kobiety. Albo jeśli chodzi o porcję kaszy, to dla pani będzie to na przykład pięć łyżek kaszy, a dla pana osiem itd. Dlatego kiedy para postanawia, że będzie razem redukować masę ciała, to warto skorzystać z pomocy dietetyka. Jednak tak czy inaczej wciąż sprowadza się to do ugotowania tego samego posiłku – wyjaśnia.
Sytuacja wygląda nieco inaczej, kiedy pary zmagają się dodatkowo z różnymi chorobami i konieczne jest wyłączenie z diety pewnych składników. – Wtedy warto się też zastanowić, czy to, że ktoś ze względu np. na poziom kwasu moczowego nie może jeść rzeczy zawierających duże ilości puryn i wykluczy z diety te produkty, to czy dla drugiej osoby zrezygnowanie z nich również będzie złe. Powiedziałabym, że nie do końca, bo wówczas może się okazać, że dieta obojga ogólnie rzecz biorąc będzie zdrowsza – dodaje Jasińska.
Będąc na diecie z partnerem, trzeba jednak uważać na kilka błędów. Przede wszystkim na to, by druga osoba nie działała na nas demotywująco, a nie motywująco. Poza tym na dietę nie powinno się przechodzić tylko dlatego, że jest na niej również ta druga osoba, bez uwzględnienia swoich potrzeb żywieniowych, indywidualnego zapotrzebowania na witaminy i minerały.
Polska rodzina na diecie
– Nawet jeśli ktoś przychodzi do mojego gabinetu samodzielnie, to najczęściej jest tak, że potem cała rodzina jest zaangażowana w odchudzanie – wyjaśnia dietetyk. Mówi też, że zawsze zachęca do wciągania w zdrowe odżywianie całą rodzinę. – Proszę pamiętać, że pary bardzo często mają dzieci. Dochodzi do sytuacji, że przy jednym stole rodzice jedzą duszony schab, a dzieci schabowe. A więc sami mamy jeść zdrowo, a dzieciakom dajemy smażone, panierowane kotlety? Tak nie powinno być – tłumaczy.
Kwestia diety jest nierozerwalnie związane z relacjami panującymi pomiędzy członkami rodziny. Badania przeprowadzone ostatnio na Uniwersytecie w Glasgow dowiodły, że już w trakcie pierwszego roku małżeństwa tyjemy ponad 2 kilogramy. Potwierdzają to dietetycy. – Zauważmy, że w okresie przedmałżeńskim dużo się dzieje i nasze życie jest nie do końca ustabilizowane. Dojazdy na randki, spotkania na mieście… To generuje spadek wydatkowania energii i utrzymania masy ciała. W momencie, gdy zawieramy małżeństwo, szczególnie w pierwszym okresie, spada potrzeba wychodzenia i tak aktywnego trybu życia. Nagle jesteśmy razem w domu. Zaczynamy dobie dogadzać, rozpieszczać siebie nawzajem i wówczas faktycznie możemy zacząć jeść za dużo. Po jakimś czasie się to stabilizuje – komentuje Anna Jasińska.
Kiedy jednak małżeństwo nie przestaje się objadać, jak było w przypadku Lexi i Danny'ego, w związku pojawiają się problemy bezpośrednio lub pośrednio związane z otyłością. Zdaniem psycholog i terapeutki Katarzyny Kucewicz do jej gabinetu najczęściej trafiają pary, w których to jedna strona ma pretensję do drugiej, że jest za gruba, zaniedbała się i nie chce tego zmienić. – Ważne jest przy tym to, by nauczyć się rozmawiać z drugą połówką o otyłości w taki sposób, by nie ranić jej uczuć. Dać odczuć, że zależy nam nie tylko na jej wyglądzie, ale również na zdrowiu i szczęściu. To są bolesne rozmowy, ponieważ wzmianki o własnej nadwadze często odbieramy jako złośliwość i atak – tłumaczy.
Psycholog zauważa jednak, że wspólne odchudzanie często zbliża do siebie pary, które dzielą te same problemy i zwycięstwa. W efekcie wspólna dieta odchudzająca może mieć bardzo korzystny wpływ na związek. – Bardzo często poprawia się też wtedy nasze życie seksualne, bo wydajemy się dobie atrakcyjniejsi – dodaje psycholog.