Melanie Griffith: W Hollywood liczy się tylko młodość i piękno
56-letnia Melanie Griffith coraz rzadziej pojawia się na ekranie. Aktorka uważa, że to wina obsesji Hollywood na punkcie młodości, szczególnie w przypadku kobiet.
Największe sukcesy odnosiła w latach 80.. Teraz 56-letnia Melanie Griffith coraz rzadziej pojawia się na ekranie. Aktorka uważa, że to wina obsesji Hollywood na punkcie młodości, szczególnie w przypadku kobiet.
- Kiedy miałam dwadzieścia, trzydzieści kilka lat i słuchałam aktorek, które narzekały, że po pięćdziesiątce nie dostają ról, nie wierzyłam, że i mnie to spotka. Ale tak właśnie jest.
- Jeśli chodzi o kobiety, liczy się tylko młodość i piękno. W końcu musisz zacząć rozpychać się łokciami albo zacząć występować w teatrze. Moim zdaniem liczy się dobra praca i doskonalenie warsztatu, tak zaczynałam. I ta część zawodu mi się podoba, a nie sława.
Griffith przyznaje, że scenariusze, które są jej obecnie oferowane lub jej mężowi, Antonio Banderasowi, są dalekie od doskonałości.
- Obecnie większość scenariuszy jest do dupy, są głupie i płytkie. Sama nie mam już tak wielu ofert. Ale czytam scenariusze, które dostaje mój mąż i widzę, że biznes filmowy się zmienił. Nie chodzę już do kina, bo nie ma tam czego oglądać. Zdarzają się jakieś dobre, małe filmy, ale duże produkcje to wyłącznie kreskówki albo historie o superbohaterach.
(ma)