Blisko ludziMiłość w czasach ryzyka

Miłość w czasach ryzyka

Kobiety mają tendencję do zaniżania liczby swoich partnerów, natomiast mężczyźni niejednokrotnie tę liczbę zawyżają.

Miłość w czasach ryzyka

14.03.2007 | aktual.: 26.06.2010 23:39

Kobiety mają tendencję do zaniżania liczby swoich partnerów, natomiast mężczyźni niejednokrotnie tę liczbę zawyżają. Z Prof. Zbigniewem Izdebskim rozmawia Andrzej Dryszel

- Polityka dzieli dziś Polaków. Czy poglądy wpływają także na to, jak się kochamy?

- Badania wskazują, że ludzie o poglądach prawicowych są bardziej restrykcyjni w podejściu do spraw seksu. Rzadziej tolerują homoseksualizm, rzadziej stosują środki antykoncepcyjne (zwłaszcza prezerwatywy), rzadziej przyznają się do masturbacji, mają mniej partnerów, mniejsza jest także wśród nich częstotliwość ryzykownych zachowań seksualnych. Ale oczywiście nie zawsze tak jest...

- Czym są te "ryzykowne zachowania seksualne"?

- Są to rozmaite działania i sytuacje, które, jak wykazuje epidemiologia, mogą poważnie zagrażać zdrowiu człowieka. Chodzi tu np. o nawiązywanie kontaktów, niekiedy przypadkowych, z osobami nie będącymi naszymi stałymi partnerami, których przeszłości seksualnej nie znamy, oraz o techniki seksualne uznawane za szczególnie niebezpieczne i ryzykowne z uwagi na możliwość zakażenia wirusem HIV i innymi infekcjami przenoszonymi drogą płciową. 49% Polaków uprawia seks oralny, 19% - analny. Dla przykładu, badania z 1997 r. wykazywały, że kontakty oralne miało 25% badanych, analne zaś 12%. Od 2001 r. wyraźnie wzrósł nie tylko odsetek mężczyzn przyznających się do tego rodzaju aktywności, lecz także kobiet. Zachowaniem ryzykownym jest także brak stosowania skutecznej antykoncepcji, używanie środków psychoaktywnych i nadużywanie alkoholu.

- Wiedza o niebezpieczeństwie HIV powinna powstrzymywać przed takimi zachowaniami.

- Niestety, nie zawsze wykorzystujemy tę wiedzę. Z moich badań wynika, że ok. 40% Polaków, podejmując kontakty seksualne z osobą inną niż stały partner, nie używało prezerwatywy. Jak wspomniałem, sama wiedza i świadomość zagrożenia, bez wątpienia coraz pełniejsze, nie powstrzymują skutecznie przed ryzykownymi zachowaniami. Dowodzi tego choćby sprawa Simona Moleke. Potrzebna jest też umiejętność trzeźwej oceny sytuacji, kontrola nad sobą, czasem trochę charakteru, by powiedzieć "nie". Tymczasem w Polsce mamy skłonność do idealizowania swych partnerów seksualnych.

- Czy w ogóle jesteśmy zadowoleni z naszego życia erotycznego?

- Badania porównawcze z lat 1997, 2001 i 2005, prowadzone na reprezentatywnych próbach ogólnopolskich, wskazują, że Polacy są nieustająco zadowoleni ze swojego życia seksualnego! Tak uważa prawie 80% rodaków, co jest jednym z wyższych wskaźników w Europie. To nader optymistyczny element w tych badaniach. Jeśli ktoś jest zadowolony, to bardzo dobrze. Najważniejsze, jaką Polacy mają satysfakcję ze współżycia, a nie to, jak często i intensywnie współżyją. Ta nasza narodowa satysfakcja seksualna jest wysoka, choć uważam, że czerpiemy za mało radości z seksu i za rzadko traktujemy go w kategoriach zdrowia seksualnego. Z drugiej strony, życie seksualne Polaków jest zakłócane różnymi lękami, które nas gnębią. * - Czego tak się boimy?*

- W Polsce panuje przede wszystkim ciągły lęk przed ciążą, odbierający radość naszym relacjom seksualnym. Liczba kobiet regularnie stosujących pigułki antykoncepcyjne najszybciej rośnie w małżeństwach i stałych związkach. Chorób przenoszonych drogą płciową i zakażenia wirusem HIV boimy się znacznie mniej niż ciąży. Coraz większy jest zresztą odsetek osób oceniających, że ryzyko HIV i AIDS jest niewielkie, a 6,7% Polek i Polaków uważa nawet, że ewentualność zakażenia się wirusem HIV sprawia, iż współżycie jest bardziej podniecające. Na drugim miejscu naszych seksualnych obaw, zaraz za ciążą, jest narastający lęk przed tym, że nie sprawdzimy się w seksie, a nasza sprawność seksualna zostanie nisko oceniona.

- To chyba lęk typowo męski?

- Polki z kolorowych czasopism - bo przecież polska szkoła nie podejmuje w sposób właściwy takiej tematyki - czerpią wiedzę, że mogą i powinny oczekiwać od partnerów zapewnienia im megaorgazmów i wspaniałych doznań. Szybciej w porównaniu z latami ubiegłymi obniża się wiek inicjacji seksualnej kobiet - od 1997 r. spadł o 183 dni, podczas gdy panów tylko o 109 dni. Przekonanie kobiet o znaczeniu ich praw seksualnych jest coraz silniejsze, dlatego mężczyźni są coraz bardziej wystraszeni, czy sprawdzą się w seksie i zrealizują te oczekiwania. A kobiety oczekują od nich sprawności seksualnej.

- Czy viagra i inne tego rodzaju specyfiki nie pomagają zwalczyć tych obaw?

- Sześć lat temu należałem do grona seksuologów uważających, iż leki na zaburzenia erekcji zrewolucjonizują obyczajowość seksualną. Tymczasem liczba zaburzeń erekcji wzrasta. Zdecydowana większość mężczyzn, którzy mają problemy seksualne, niestety nic nie robi, by je usunąć. Nie nauczyliśmy się jeszcze szukania pomocy u specjalistów. Dla wielu mężczyzn rozmowa o własnych problemach seksualnych jest bardzo krępująca, dla niektórych tabletki wciąż są za drogie. Jeśli ktoś nie ma wzwodu i nie ma pieniędzy, to jeszcze bardziej zanika jego poczucie wartości. Gdy jednak w ogóle nie współżyjesz, bo nie możesz, to przecież lepiej, dzięki odpowiednim środkom, współżyć rzadziej, niż nie współżyć wcale.

- No i świadoma swych seksualnych praw kobieta ciosa biedakowi kołki na głowie: nie zarabiasz, jesteś marny w łóżku, ciągle mówisz, że ci coś dolega.

- Kobiety, chcąc zaspokoić chęć współżycia, walczą o swoje i o sprawność mężczyzny. Niektóre przywykły do tego, że mężczyzna nie może i nie wykazuje aktywności, niektóre szukają spełnienia poza stałym związkiem i podejmują zachowania o charakterze ryzykownym, spotykają się z przypadkowymi partnerami. Inne wchodzą w stały równoległy związek o charakterze seksualnym, wiążą się z ludźmi, których przeszłości nie znają.

- Nigdy przecież tak naprawdę nie znamy przeszłości partnera.

- Ale można zminimalizować ryzyko, a my o tej przeszłości seksualnej nie umiemy nawet ze sobą rozmawiać. Trzeba rozmawiać, jednak warto wybrać na to odpowiedni moment. Z pewnością nic z takiej rozmowy nie wyjdzie, jeśli podejmiemy ją przed samym współżyciem. Nie chodzi tu tylko o podsumowanie liczby partnerów, ale raczej o wspólne zastanowienie się, czy były w naszym życiu jakieś zachowania ryzykowne. Namawiam też - idźcie razem na test w kierunku HIV, niezależnie od tego, czy macie lat 18, czy 40. AIDS zwykle jest utożsamiany z ludźmi młodymi, tymczasem coraz częściej to problem dojrzałych osób. Zagrożone są szczególnie kobiety, bo stosunek częściej może prowadzić do mikrouszkodzeń narządów płciowych, co ułatwia zakażenie - a stosowanie prezerwatywy wciąż jest rzadkością. Niestety, w Polsce prezerwatywę traktuje się w kategoriach ideologicznych i politycznych; nie prowadziliśmy sensownych kampanii na rzecz używania prezerwatywy jako środka zmniejszającego ryzyko.

- Czy wynik wyborów w 2005 r. wpłynął na zmianę oficjalnego podejścia do prezerwatywy?

- Ten rząd nie daje przyzwolenia na bardziej otwarte mówienie o seksualności człowieka. Zresztą także za poprzednich rządów kończyło się zwykle na deklaracjach, że będziemy mówili o antykoncepcji i wychowaniu seksualnym. Ale jak przychodziło co do czego, to tych kwestii nie podejmowano, zawsze traktując je jako drażliwe i wywołujące emocje.

- Być może rządzący uważają, że najlepiej gdyby ludzie po prostu byli sobie wierni?

- Oczywiście, można mieć takie życzeniowe podejście. To naturalnie prawda, że abstynencja seksualna i wzajemnie wierny związek stanowią najskuteczniejszą formę profilaktyki HIV i AIDS. Ja też jestem za tym, żeby Polacy byli sobie wierni. Statystycznie mamy jednak średnio pięciu partnerów w ciągu życia (wiele osób ma ich kilkunastu), co dziewiąty Polak i co setna Polka korzystają z płatnych usług seksualnych. Taka jest rzeczywistość. W Polsce do zdrady przyznaje się ok. 22% osób, ale tylko 4% ma poczucie, że druga strona zdradza. Nasze przeświadczenie o wierności partnera jest więc mocno na wyrost, a jak zdradzamy, to robimy to tak umiejętnie, że druga strona się nie domyśla.

- No tak, przecież prawie co dziesiąte dziecko w Polsce nie jest synem swego formalnego, małżeńskiego ojca.

- Są to dzieci urodzone w wyniku pozamałżeńskich kontaktów seksualnych, ale także dzieci rodziców, którzy weszli w nowe związki. Nasze zachowania seksualne bywają czasami irracjonalne. Niektórzy z moich pacjentów i pacjentek mówili, że na jednej imprezie mieli po dwóch, trzech partnerów.

- W wypadku pań to jest możliwe, ale panowie chyba się przechwalali.

- Kobiety mają tendencję do zaniżania liczby swoich partnerów, natomiast mężczyźni niejednokrotnie tę liczbę zawyżają... Oczywiście nie musimy 70-latka przekonywać, że mógłby współżyć z trzema partnerkami w ciągu jednego wieczoru, ale jeśli chodzi o dwudziestoparolatka, jest to zupełnie możliwe. To tylko kwestia wieku, proszę pana.

- Może i tak... Pewnie rację miał też prezydent Coolidge, gdy żonie, wytykającej, iż nie dorównuje kogutowi oglądanemu w pewnej farmie drobiu, odpowiedział, że przecież ten kogut za każdym razem robi to z inną kurą.

- Bywa odwrotnie. Z rozmów, jakie odbywam w poradni, wynika, że nieraz kobiety same nie wiedzą, kto jest ojcem ich dzieci, bo w ciągu jednego tygodnia współżyją regularnie z kilkoma mężczyznami. A gdy są w ciąży, to nie mają pojęcia z kim, wybierają sobie. Ważna jest jednak nie tyle liczba partnerów, ile styl życia seksualnego: czy masz kontakty bezpieczniejsze, czy nie, czy używasz prezerwatywy.

- Czemu więc styl naszego życia seksualnego pozostawia tak wiele do życzenia?

- To kwestia wychowania w szkole i w rodzinie. Wśród młodzieży można zauważyć wyraźne przemiany obyczajowe. Młodzi ludzie żyją w dobie chaosu informacyjnego, wcześnie stykają się z alkoholem i narkotykami. Przybywa osób 15-letnich mających za sobą inicjację seksualną. To w dużej mierze wina świadomych zaniedbań w edukacji seksualnej w Polsce. Kwestia seksualności jest pomijana, nikt więc nie uczy młodych ludzi asertywności w tej sferze życia. Gdyby edukację seksualną prowadzono w młodszym wieku i konsekwentnie, młodzi później podejmowaliby decyzję o współżyciu, a jeśli nawet zaczęliby dość wcześnie, byliby znacznie bardziej odpowiedzialni i świadomi w swych zachowaniach erotycznych.

- Czy internet wpływa na nasze życie seksualne?

- Oczywiście, że wpływa. Jego skutki mogą być zarówno pozytywne, jak i negatywne. Jest wiele par, które są ze sobą właśnie dzięki internetowi. Internet czasami zastępuje Polakom grę wstępną - najpierw 20 minut w sieci i dopiero potem idziemy do partnera czekającego w sypialni. Moje badania pokazują, że ponad 1,2 mln ludzi w naszym kraju spotkało się naprawdę z osobami poznanymi w sieci, a 320 tys. z tej grupy uprawiało z nimi seks. W realu, nie wirtualny. Internet stał się nowym narzędziem nawiązywania kontaktów erotycznych, pomaga w doborze partnerów i stworzeniu związku. W obszarze życia seksualnego internet często może być jednak zagrożeniem. Młodzież, buszująca po internecie i czytająca kolorowe pisemka (a rzadko który z młodych ludzi sięga dziś po cokolwiek innego) ma wrażenie, że wszyscy uprawiają seks, że nie można się w tym zaniedbywać, trzeba być jak najaktywniejszym.

- Ciągle się mówi o młodzieży. Polacy się starzeją, ale można odnieść wrażenie, że starszych ludzi w naszym kraju nie ma, a już na pewno nie interesują się seksem.

- Interesują się. Ludzie mają prawo do przyjemności, także w późnym wieku. Oczywiście, młodsi częściej współżyją, ale prawie każdy z nas chce mieć zaspokojoną potrzebę bliskości i miłości, każdy chce mieć w życiu jakiegoś misiaczka, każdy chce się do kogoś przytulić. Przeprowadziłem ankiety wśród ok. 400 prostytutek, były pytane m.in. o oczekiwania klientów. Wskazywały, że klienci domagają się od nich nie tylko stosunku, ale i pieszczot. Ubolewam nad tym, że w Polsce jest tak małe przyzwolenie społeczne, by również osoby starsze, jeśli mają ochotę, miały prawo kogoś znajdować i nawiązywać znajomości. Rozumiem, że dla niektórych dziadek czy babcia z emeryturami to jednostki niezwykle cenne i rodzina nie akceptuje nowych partnerów, mogących być zagrożeniem dla tych świadczeń. Żyjemy jednak coraz dłużej, wdów i wdowców przybywa. Nie można pozbawiać ich szans na realizowanie się także w tym obszarze życia.

- Skąd u pana zainteresowanie badaniem życia seksualnego? Dlaczego wybrał pan akurat tę drogę kariery?

- Swego czasu uczyłem w szkole przedmiotu "wychowanie do życia w rodzinie", ale nie miałem dobrych odpowiedzi na wiele pytań, a w książkach też nie mogłem ich znaleźć. Postanowiłem więc zdobyć wiedzę, której mi brakowało, i podjąłem współpracę z seksuologiem, prof. Andrzejem Jaczewskim.

- Czy taka wiedza jest receptą na udaną sferę intymną? Najpopularniejszy chyba seksuolog w Polsce mówi, że rozpoczął życie erotyczne już w wieku 16 lat, podkreślając, iż stało się to z wielkiej miłości.

- Seksuolodzy generalnie przestrzegają zasady, żeby nie rozmawiać o swym życiu seksualnym, po to, by mimowolnie nie przekazywać innym osobom wzorców, które akurat nie zawsze mogłyby najlepiej odnosić się do ich konkretnego przypadku. Specjaliści profesjonalnie zajmujący się tą dziedziną nie powinni dzielić się doświadczeniami z własnego życia.

- No, mogliby dawać dobry przykład, na zasadzie: czyńcie nie tylko tak, jak nauczam, ale jak sam czynię.

- Nie dla każdego czyjś pomysł na życie będzie najlepszy. Poza tym nasza praca to praca, życie to życie. Mogę tylko powiedzieć, że mam dwie córki i od 24 lat trwa moje pierwsze małżeństwo.

* Prof. Zbigniew Izdebski* jest pedagogiem, seksuologiem, specjalistą w zakresie poradnictwa rodzinnego, stałym współpracownikiem Światowej Organizacji Zdrowia. Dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Zielonogórskiego, kierownik Podyplomowego Studium Wychowania Seksualnego Uniwersytetu Warszawskiego, pracuje też w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Autor szeregu prac poświęconych seksuologii. Niedawno ukazała się jego książka "Ryzykowna dekada. Seksualność Polaków w dobie HIV/AIDS".

W ubiegłym roku prof. Zbigniew Izdebski przygotował kompleksowy raport dotyczący życia seksualnego Polaków, opracowany na podstawie badań sondażowych zrealizowanych przez TNS OBOP, obejmujących próbę reprezentatywną liczącą aż 3,2 tys. osób w wieku 15-49 lat. Natomiast w styczniu bieżącego roku prof. Izdebski opracował wedle identycznej metodologii raport obejmujący 1,8 tys. osób w wieku od 50 lat wzwyż. W ten sposób po raz pierwszy powstało maksymalnie pełne i wiarygodne badanie polskiej seksualności w cyklu całego życia człowieka.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)