GotowaniePrzepisyMistrz ciast z Białego Domu

Mistrz ciast z Białego Domu

Mistrz ciast z Białego Domu
Źródło zdjęć: © AP
09.12.2009 18:25, aktualizacja: 01.07.2010 16:04

„Zrobi każde ciasto, jakie sobie zażyczysz i będzie to najlepsze ciasto, jakie jadłeś w życiu”. Brzmi jak komplement idealny, przynajmniej w świecie kulinarnym. A robi szczególne wrażenie, jeśli dodany, że autorem pochwalnego komentarza jest prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama.

„Zrobi każde ciasto, jakie sobie zażyczysz i będzie to najlepsze ciasto, jakie jadłeś w życiu”. Brzmi jak komplement idealny, przynajmniej w świecie kulinarnym. A robi szczególne wrażenie, jeśli dodany, że autorem pochwalnego komentarza jest prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama. Poznajcie Billa Yossesa, mistrza ciast z Białego Domu.

Michelle Obama, znana z dbałości o figurę, uznała, że jego wyroby są „niebezpiecznie smaczne”. Laura Bush, która przyjmowała Yossesa do pracy, kiedy krajem kierował jej mąż, George W. Bush, tak tłumaczyła swoją decyzję:
- Szef Yosses zaimponował nam od początku swoimi oryginalnymi i wybornymi wytworami. Charakteryzuje go delikatne podejście do deserów, a entuzjazm, z jakim podchodzi do swojego zawodu sprawia, że jest cennym nabytkiem dla wszystkich osób w Białym Domu.

Jego talent mieli już okazję docenić tak znakomici goście jak królowa Elżbieta II, książę Filip, prezydent Francji Nicolas Sarkozy czy papież Benedykt XVI, któremu upiekł ciasto z okazji 81 urodzin. Niewielu szefów kuchni może pochwalić się, że ich wyrobów próbowały takie sławy.

Co ciekawe Bill Yosses nie planował nigdy kariery kuchmistrza. Jego miłość do gotowania obudziła się dopiero, kiedy ukończył studia (filologię francuską). Po zdanych egaminach wyjechał do Paryża, a tam odkrył wspaniałą kuchnię i nową pasję. Szybko najął się jako praktykant w „La Foux”, tradycyjnej francuskiej resturacji. Wszystkie poranki spędzał na paryskim rynku Rungis, gdzie uczył się wybierać warzywa i owoce i doceniać wagę świeżych produktów. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych został asystentem Daniela Bouluda i Thomasa Kellera w restauracji „Polo Lounge” w Nowym Jorku. Obaj panowie stawiali duży nacisk na korzystanie z naturalnych, organicznych produktów. Boulud stara się, żeby we wszystkich jego restauaracjach (w tym „Daniel”, która ma aż trzy gwiazdki Michelin!) produkty trafiały do kuchni prosto od farmerów. Tak zdrowe podejście do gotowania stanie się także znakiem firmowym Yossesa.

Właśnie podczas pracy w „Polo Lounge” kucharz zaczął coraz częściej zajmować się wypiekami, aż w końcu wrócił do Francji, gdzie zaczął pobierać nauki w tej dziedzinie. Przechodził z jednego lokalu do drugiego, aż w końcu trafił do Pierre’a Hermé uważanego za absolutnego mistrza wśród francuskich cukierników.

Powrót do „szkoły” opłacił się. Po przyjeździe do Stanów Yosses mógł już przebierać w ofertach. Pracował w kilku znakomitych lokalach. Zanim został oficjalnie szefem do spraw wyrobów cukierniczych w Białym Domu, mistrz Bill pracował m.in. w restauracji „Dressing Room” w Westport (Connecticut) należącej do Paula Newmana, która kładła szczególny nacisk na wykorzystywanie uprawianych lokalnie organicznych produktów, a także na pomoc lokalnej społeczności. Po drodze Yosses popełnił także poradnik „Desserts For Dummies”, czyli „Desery dla opornych”, który jest podobno idealną pozycją dla wszystkich, którzy uwielbiają łakocie i chcieliby sami zacząć piec swoje ukochane smakołyki.

Rok 2007 to dla Yossesa moment przełomowy. Po krótkiej współpracy z Białym Domem, który wynajmował go na poszczególne okazje, Laura Bush mianowała go oficjalnie szefem cukierników. W tym roku w Waszyngtonie zagościł nowy „szef” kucharza, Barack Obama, chyba najbardziej medialny spośród wszystkich prezydentów USA. Gazety i stacje telewizyjne z równym zapałem donoszą zarówno o jego politycznych planach, jak i randce z żoną. Nic więc dziwnego, że informacja o „Mistrzu Ciast”, jak nazwał Yossesa Obama, szybko zrobiła furorę, sam cukiernik stał się narodowym ekspertem w tej dziedzinie, a jego przepis na szarlotkę – hitem (na zdjęciu słynne apple pie autorstwa Williama)

Ale czemu tu się dziwić. Sukces był mu pisany. Bo Yosses to nie tylko zwykły rzemieślnik, ale prawdziwy pasjonat. Zresztą oceńcie sami, oto jego filozofia dotycząca deserów:
„Posiłki [w restauracjach] opowiadają teraz całe historie – od przystawek aż po desery – dlatego ostatnia pozycja musi być najbardziej kusząca. Przecież pod koniec posiłku niewiele osób jest jeszcze głodnych..."