Moda na krótkie włosy objawem wzrostu ekonomicznego?
W czasie wielkiego kryzysu lat 30. XX wieku, gdy branża kosmetyczna jako jedna z nielicznych radziła sobie całkiem nieźle, panie zmuszone do oszczędności poprawiały sobie humor tańszymi przyjemnościami, jak chociażby szminką. Podobnie było na początku XXI wieku.
Nie po raz pierwszy analitycy finansowi powiązali ze sobą wybory konsumenckie. Znany jest już tzw. efekt szminki – twierdzenie, że w okresie kryzysu gospodarczego gwałtownie maleje sprzedaż dóbr luksusowych, takich - jak w przypadku kobiet - torebek czy butów. Rośnie zaś popyt na relatywnie tańsze produkty, nadal będące synonimem luksusu.
Nazwa zjawiska została stworzona przez Leonarda Laudera, szefa Estee Lauder Companies w roku 2001. Obserwując kryzys gospodarczy jesienią 2000 roku w Stanach Zjednoczonych, zauważył, że pomimo pogarszających się warunków gospodarczych poziom sprzedaży kosmetyków, a szczególnie szminek, wzrasta. Lauder stwierdził, że wielkość sprzedaży pomadek może stanowić wskaźnik ekonomiczny, na podstawie którego można prognozować wystąpienie kryzysu gospodarczego.
Niektórzy analitycy doprecyzowali nawet, że efekt szminki w ostatnich latach został zastąpiony przez efekt lakieru do paznokci, bowiem po ten kosmetyk panie sięgają najczęściej, rezygnując z droższych wydatków. W latach 2009-2011 to właśnie lakiery do paznokci były jedną z kategorii kosmetyków, które najszybciej zwiększały sprzedaż.
W 2015 roku mówi się o nagłej zmianie damskich fryzury jako czynniku oznaczającym koniec oszczędzania na urodzie. Jeszcze do niedawna długie pukle były w modzie. Teraz - jak na zawołanie - włosy obcięły Margot Robbie, Scarlett Johansson, Kim Kardashian czy Sienna Miller.
Krótka fryzura wymaga częstszych wizyt u fryzjera oraz licznych kosmetyków, które utrzymają ją w ryzach - żelów, pianek i lakieru. Według ekonomistów jest to dowód na to, że kryzys się kończy.
(mtr), WP Kobieta