''Mój mąż mało zarabia, jemu to odpowiada, mnie męczy życie od pierwszego do pierwszego". W sieci zawrzało
''Mąż jest po trzydziestce, a jego wynagrodzenie to 2,5 tys. na rękę. Męczy mnie to, że jest tak niezaradny, a raczej ma pecha do pracy. Namawiałam go na kursy, szkolenia - jednak ma jedną wymówkę - brak pieniędzy'' - pisze kobieta.
Czy problem leży w podejściu partnera, który nie chce nic zmienić, czy może to jego druga połówka powinna podejść do sprawy z większym spokojem? Temat wywołał dyskusję wśród użytkowniczek forum Kafeteria. Autorka wątku napisała, że męczy ją życie od pierwszego do pierwszego, a jej mężowi taka sytuacja odpowiada. Była nawet gotowa poświęcić pieniądze na dodatkowe studia męża, ale on nie jest zainteresowany takim rozwiązaniem, bo jego zdaniem, wykształcenie mu się nie przyda. Kobieta ma zupełnie inne podejście, jest ambitna i zarabia więcej. Uważa, że przyczyną takiego myślenia jej męża, jest kwestia innego wychowania. ''Jego rodzina też jest biedna. Wszyscy uważają, że pieniądze szcześcia nie dają oraz, że jeśli ktoś się w życiu czegoś dorobił, to na pewno ukradł'' - pisze. ''Chodzi w starych ubraniach, ciągle tych samych. Średnio dba o siebie. W moim otoczeniu nikt nie zarabia mniej od niego, za to on zna tylko patologię z dawnych lat. Kiedy ktoś mnie poznaje, każdy jest w szoku że jesteśmy razem. Jestem zmęczona tym biedowaniem i szukaniem pracy dla niego'' - opisuje internautka.
Niektóre użytkowniczki wytykają autorce posta materialny stosunek do męża i to, że wyższe wykształcenie nie gwarantuje lepszych zarobków - ''Dzisiaj ludzie po studiach mają w UP proponowaną pracę fizyczną za pensję minimalną, takie czasy. Faktycznie uczelnie powinni zamknąć i nie produkować bezrobotnych magistrów. Ludzie pobierają się na dobre i złe, więc skoro z ciebie taka sponsorka, to czemu narzekasz na brak kasy?'' - pyta jedna z forumowiczek. ''A Ty ile zarabiasz, że taka mądra? Ile więcej od niego?'' - wytyka inna.
Kolejna internautka z kolei uważa, że o podejściu do finansów powinno się rozmawiać wcześniej, zanim ktoś zdecyduje się na małżeństwo: ''Przecież takie rzeczy omawia się przed ślubem. Trzeba wiedzieć, jak druga osoba postrzega życie w związku, jaki ma stosunek do pieniędzy, czy jest rozrzutna, czy skąpa, czy chce mieć dzieci itp. Teraz to w sumie jest już "po herbacie". Jeśli nie macie dzieci, nie kochasz go już i męczy cię bycie z nim i liczenie kasy od 1-ego do 1-ego, to lepiej się z nim rozwiedź. A jeśli go kochasz, to może go postrasz, że jeśli nie zrobi czegoś, nie pójdzie na kurs i nie poszuka lepszej pracy, to go zostawisz'' - radzi i dodaje, że mężczyzna nie ma co zasłaniać się bezrobociem, bo teraz panuje ''rynek pracownika''.
Wiele kobiet pisze, że zarobek na poziomie 2500 zł nie uważają za niski. ''2500 to jest mało? Mój facet zarabia 2200 na miesiąc, ja 2 tys. i dajemy radę, mimo że mieszkamy w wynajmowanym mieszkaniu'', ''Przecież 2,5 tys. zł to jest całkiem dobra pensja. Osobiście znam rodzinę, w której pracuje tylko mąż, zarabia 2 tysiące i musi za to dom utrzymać. To jest dopiero masakra. A tutaj nagle czytam, że jakaś kretynka narzeka na męża, bo niby mało zarabia. Na jego miejscu kopnąłbym taką babę w d..ę i poszukał nie-materialistki'' - oburzają się forumowicze.
Są też jednak głosy zrozumienia dla autorki. Jedna z interneutek napisała, że jej również trudno jest zrozumieć brak ambicji finansowych u partnera: '' Powoli mam dość. Tego, że mało zarabia i brakuje mu ambicji żeby to zmienić''.
A wy co uważacie na ten temat? Znacie podobne historie? Napiszcie nam o tym.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl