"Najpierw schudnij". Dziennikarka wspomina swoje próby zajścia w ciążę
Rose Stokes postanowiła podzielić się z czytelnikami magazynu "Metro" swoją historią sprzed roku. Wtedy postanowiła z partnerem rozpocząć starania o dziecko. Jej lekarz prowadzący miał ku temu poważne wątpliwości. Powiedział kobiecie, że najpierw musi zrzucić nieco na wadze.
02.12.2021 18:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rose Stokes współpracuje z kilkoma polarnymi tytułami. Jej teksty można przeczytać w "Metro", brytyjskim wydaniu "Women's Health", czy "The Telegraph". Kobieta nie boi się jasno mówić o swoich poglądach. Nie boi się również przywołać prywatne sytuacje, których doświadczyła, aby wesprzeć inne czytelniczki. Kiedy usłyszała od lekarza, że jej waga może stanowić zagrożenie dla potencjalnej ciąży, mocno się zastanowiła. Na przekór specjalistów, poszła swoją ścieżką. Swoją opowieść przytacza ku przestrodze.
Lekarz twierdził, że przez nadwagę nie zajdzie w ciążę
Rose wraz z partnerem marzyli o dziecku. Rok 2020 wydawał im się właściwym czasem, aby rozpocząć starania o powiększenie rodziny. Kiedy kobieta wspomniała lekarzowi o swoich planach, ten jasno dał do zrozumienia, że waga Stokes może być problemem.
- Najpierw schudnij, zanim to zrobisz - miał powiedzieć medyk, zauważając, że u kobiet z wysokim BMI często występują problemy z płodnością.
Kiedy Rose odłożyła słuchawkę (konsultacja z racji pandemii odbywała się przez telefon), poczuła, że ogarnia ją strach. Po raz pierwszy poczuła, że jej ciało stoi na przeszkodzie ku spełnieniu marzenia.
- Od razu pobrałam aplikację, która miała pomóc przy odchudzaniu. Byłam gotowa na wszystko, aby zrzucić wagę. Przez trzy miesiące ćwiczyłam codziennie. Mocno też ograniczyłam kalorie. Kiedy jednak stawałam na wadze, zaczynałam płakać. Mimo moich starań, waga ani drgnęła - wspomina kobieta.
Jej partner nie wytrzymał. Kazał jej zaprzestać walki
"Nie mógł patrzeć, jak robię sobie krzywdę" - wspomina dziennikarka. Rose wyznała, że w tamtym czasie jej życie naznaczone było ciągłym stresem. Postanowiła udać się do dietetyka, aby sprawie przyjrzał się fachowiec.
- Od pierwszej wizyty dietetyczka bardzo wyraźnie stwierdziła, że najpoważniejszym problemem, na który cierpię, nie jest nadwaga, ale poziom stresu, jaki na sobie wywierałam. Zasugerowała, że silna presja, oznaczała, że żyłam w ciągłym stanie walki lub ucieczki. Wyjaśniła, że kiedy organizm jest zestresowany, a poziom kortyzolu jest wysoki, przyczepia się do wagi i może dlatego miałem problem z jej zrzucaniem. Ale zapewniła mnie też, że najważniejszy dla mojej płodności i rodzenia zdrowego dziecka jest stan psychiczny - tłumaczy Sokes.
Zmiana opieki medycznej była punktem zwrotnym w sytuacji Rose, która w końcu odetchnęła z ulgą. Kobieta dostała nowe zalecenia, aby obniżyć poziom stresu - medytacja oraz joga miały być jej priorytetem. Po kilku tygodniach wyniki badań znów były w normie. Zamiast wojny z własnym ciałem, Rose miała ponownie nauczyć się je kochać. Następnie dietetyczka zaleciła dziennikarce zażywanie kwasu foliowego. Następnych kilka tygodni później Stokes była w ciąży.
Rose podkreśla, że bardzo ważne w tej podróży jest znalezienie odpowiedniego specjalisty, który zrozumie pacjentkę i, zamiast nakazywania walki z własnym ciałem, pomoże w racjonalnym podejściu do sprawy.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.