Przez dziesięciolecia wierzono, że szpinak posiada niemal cudowne właściwości zdrowotne dzięki niezwykle wysokiej zawartości żelaza. Dopiero w 1937 roku odkryto, że źródłem tego przekonania była w istocie... pomyłka. Otóż sekretarka niemieckiego chemika, dr. Ericha von Wolfa, który w 1870 roku prowadził badania nad tym warzywem, zamiast wpisać w raporcie, że 100 gramów szpinaku zawiera 3 miligramy żelaza, pomyliła się i napisała 30 mg. Coraz więcej naszych przekonań dotyczących jedzenia okazuje się fałszem lub półprawdą. Prezentujemy najczęściej powtarzane mity żywieniowe.
Przez dziesięciolecia wierzono, że szpinak posiada niemal cudowne właściwości zdrowotne dzięki niezwykle wysokiej zawartości żelaza. Dopiero w 1937 roku odkryto, że źródłem tego przekonania była w istocie... pomyłka. Otóż sekretarka niemieckiego chemika, dr. Ericha von Wolfa, który w 1870 roku prowadził badania nad tym warzywem, zamiast wpisać w raporcie, że 100 gramów szpinaku zawiera 3 miligramy żelaza, pomyliła się i napisała 30 mg. Szpinak nie jest w tym temacie wyjątkiem. Prezentujemy najczęściej powtarzane mity żywieniowe.
Czekolada uszczęśliwia
Czekolada rzeczywiście zawiera substancje wpływające na pracę naszego mózgu, czyli pobudzającą kofeinę i teobrominę oraz fenetylaminę, która poprawia koncentrację i dodaje pozytywnej energii. Problem w tym, że substancji tych jest w czekoladzie zbyt mało, by w zauważalny sposób mogły wprowadzić nas w błogi nastrój. Gdyby tak było, szczęśliwsi powinniśmy poczuć się po zjedzeniu plasterka salami, bo fenetylaminy jest w niej więcej niż w kostce czekolady, twierdzi dr Marcia Pelchat z Monell Chemical Senses Center w Filadelfii.
Słodki smak kojarzy się naszemu mózgowi z przyjemnością, dlatego też w trakcie spożywania łakoci produkuje on hormon szczęścia, dopaminę. Niestety, efekt poprawy nastroju trwa tylko trzy minuty, co udowodnili w 2007 roku psycholodzy z Uniwersytetu w Wurzburgu. Potem nastrój przygnębienia może powrócić, i to zwielokrotniony.
Na podst. Newsweek.pl (mtr/sr), kobieta.wp.pl
Kieliszek czerwonego wina dziennie wzmacnia układ krwionośny
Kolejnym mitem, który zachęca nas do nadmiernego spożywania "niebezpiecznych" dla zdrowia produktów, jest przekonanie o tym, że picie czerwonego wina chroni nas przed chorobami układu krążenia. Trunek ten, w przeciwieństwie do innych alkoholi, zawiera polifenole, które osłabiają destrukcyjne działanie wolnych rodników na śródbłonek naczyniowy, a co za tym idzie, zapobiegają miażdżycy. Jednak, aby związki te zadziałały, należałoby wypijać pół litra wina dziennie, tymczasem kardiolodzy ostrzegają, że dobowa bezpieczna dawka nie powinna przekraczać jednego kieliszka. - Francuzi chorują na serce rzadziej niż mieszkańcy innych krajów nie dlatego, że piją wino do obiadu, ale dlatego, że ich dieta bogata jest w owoce i warzywa - przekonuje prof. Marek Naruszewicz z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Mleko działa usypiająco
Mit o usypiających właściwościach mleka rozpowszechniali m.in. Amerykanie. Źródłem senności miał być zawarty w mleku tryptofan, który można znaleźć również w mięsie indyczym. Dlatego Amerykanie, którzy odczuwają senność po obżarstwie w Święto Dziękczynienia, obwiniali o spadek formy właśnie pieczonego indyka. Tymczasem ani w mleku, ani w indyku nie ma tyle tryptofanu, by mógł zmusić człowieka do snu. Jednak ma on inne ciekawe właściwości. Jak donoszą naukowcy z amerykańskiej Stanford School of Medicine, substancja ta chroni przed alergiami i innymi chorobami autoimmunologicznymi.
Jogurty uodparniają
Wielu ludzi uważa, że regularne spożywanie jogurtów uchroni ich przed infekcjami. Działanie obecnych w jogurcie bakterii probiotycznych wydaje się jednak przeceniane. - Probiotyki nie są lekiem na całe zło. Udowodnione lecznicze działanie mają tylko niektóre szczepy bakterii i tylko na niektóre dolegliwości - mówi dr Piotr Dziechciarz z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Probiotyki, owszem, pomagają odbudować zniszczoną florę bakteryjną po kuracji antybiotykowej, jednak ich dobroczynne działanie na odporność nie zostało jednoznacznie potwierdzone, a Europejska Agencja Bezpieczeństwa Żywności uznała, że badania dowodzące wzmacniania odporności przez jogurty probiotyczne są na tyle nieprzekonujące, że producenci jogurtów nie powinni powoływać się na nie w reklamach.
Surowe warzywa są zdrowsze niż gotowane
Jarzyny rzeczywiście tracą podczas gotowania 50 proc. witamin, jednak tylko niektóre z grupy B oraz witaminę C. Jednocześnie stają się lepiej przyswajalne dla organizmu. Z kolei surowe warzywa zawierają dużo błonnika, który jest substancją antyodżywczą i przeszkadza we wchłanianiu. - Ugotowanie marchewki czy kapusty sprawia, że nawet jeśli część witamin zostanie utracona, to i tak reszta wchłonie się lepiej niż w przypadku surowego warzywa - mówi dr Wojciech Kolanowski ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
Obfita kolacja tuczy
Nieprawdą jest, że spożywanie kolacji wpływa na odkładanie się tłuszczu w naszym ciele. Nie ma żadnego znaczenia, kiedy w ciągu dnia dostarczymy organizmowi największą dawkę kalorii. Liczy się całodzienny bilans. Badania dowodzą, że najzdrowsze i zapobiegające trudnym do opanowania atakom głodu jest jedzenie pięciu lekkich posiłków co 2,5-3 godziny. Oznacza to, że jeśli śniadanie zjemy o 7. rano, ostatni posiłek możemy zjeść nawet o 20. Jeżeli zaś mamy w planach wystawną kolację, po prostu wcześniej zjedzmy mniej, aby dobowy bilans kaloryczny się nie zmienił.
Na podst. Newsweek.pl (mtr/sr), kobieta.wp.pl