Blisko ludziNastoletni Świadkowie Jehowy. "Mam 19 lat i rozdaję ulotki o Bogu"

Nastoletni Świadkowie Jehowy. "Mam 19 lat i rozdaję ulotki o Bogu"

Weronika i Jonasz chodzą do klasy maturalnej. Zamiast spotkań z rówieśnikami i licealnych imprez wolny czas spędzają w inny sposób. We dwójkę głoszą słowa Biblii i zachęcają przechodniów do rozmowy o wierze. Nam powiedzieli, czy to nie rujnuje ich młodości.

Nastoletni Świadkowie Jehowy. "Mam 19 lat i rozdaję ulotki o Bogu"
Źródło zdjęć: © Youtube.com
Paulina Brzozowska

23.09.2019 | aktual.: 23.09.2019 15:37

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

WP Kobieta: Wasza posługa jest dobrowolna, czy to obowiązek każdego świadka?
Weronika: Każdy Świadek Jehowy, który przyjmie chrzest i zostanie oficjalnym członkiem wspólnoty, ma obowiązek głosić wśród ludzi słowo boże i uczestniczyć w cotygodniowych spotkaniach organizacji.

Jonasz: My oboje przyjęliśmy chrzest rok temu, jako osoby pełnoletnie. Od tego czasu aktywnie udzielamy się we wspólnocie.

Jak często musicie "wychodzić na miasto"?
Jonasz: Ja chodzę tylko w weekendy, bo mam po szkole wiele zajęć pozalekcyjnych.

Weronika: U mnie to wychodzi średnio 4-5 razy w tygodniu. Po południu w tygodniu lub rano w weekend.

Dużo czasu spędzacie na posłudze? Ile godzin dziennie wam to zajmuje?
Weronika: Średnio tak 5 godzin. Czasami dłużej, czasami mniej, jeśli nikt do nas nie podchodzi.

Jonasz: U mnie podobnie.

Co na to wasi koledzy i koleżanki ze szkoły? Komentują jakoś, kiedy spotkają was podczas posługi?
Jonasz: Przez swoją wiarę nie mam praktycznie kolegów "ze świata", czyli spoza wspólnoty. Ludzie z klasy nie rozumieją fascynacji Bogiem. Śmieją się z tego, że ubieram się konserwatywnie, że nie chodzę na imprezy, nie piję. Nigdy też nie miałem dziewczyny, bo chcę poznać kogoś, kto podziela moje przekonania. Wiara jest dla mnie najważniejsza. Słyszę czasami przykre komentarze, ale Bóg mi to wynagradza. Muszę wytrzymać.

Zobacz też: "Bycie księdzem nie jest atrakcyjne". Duchowny o kryzysie kapłaństwa

Weronika: Ja jestem nieco mniej konserwatywna. Mam wielu przyjaciół, którzy nie należą do Świadków Jehowy. Jak każda nastolatka wychodzę do kina, na kawę czy pizzę. Nie piję alkoholu, to fakt, ale nie odmawiam sobie wyjścia na imprezę. Lubię tańczyć i dobrze się bawić. Moja religia nie wpływa aż tak mocno na moje życie towarzyskie. Każdy w coś wierzy, moi znajomi potrafią to uszanować. Oczywiście bywały sytuacje, że mówili, że jestem szajbuską, że żyję w sekcie, albo że ubieram się jak średniowieczna wieśniara, bo nie pokazuję ciała. To jednak sporadyczne przypadki.

Jonasz, mówiłeś, że masz kolegów tylko wewnątrz społeczności. Czy z nimi zdarza ci się iść na imprezę albo do klubu?
Jonasz: Nie chodzę do klubów, ale nie dlatego, że przeczy temu moja wiara, tylko dlatego, że ich nie lubię. To nie mój klimat. Z chłopakami najczęściej chodzimy do skate parku, bo jeździmy na longboardach, czyli takich długich deskorolkach. Poza tym często spędzamy czas w swoich domach, grając na kompie, albo po prostu gadając i się wygłupiając.

Oprócz tego, że pełnicie posługę stojąc z broszurami na mieście, chodzicie też po domach i namawiacie do rozmów o wierze?
Weronika: Nie, ja nie chodzę. Tym zajmują się moi rodzice, którzy są bardziej doświadczeni. Zwykle tak to wygląda, że jednak to starsi członkowie wspólnoty chodzą od drzwi do drzwi.

Jonasz: U mnie tak samo. Rodzice wolą, żebym rozdawał materiały na mieście, po domach chodzą sami.

Słyszałam o czymś takim, że po skończonej "służbie" musicie składać na siebie nawzajem raport, czy ta druga osoba głosiła słowo boże godnie. To prawda?
Weronika: Składam tylko raport z tego, co robiłam na "służbie", jak to pani nazwała. Nic poza tym.

Jonasz: Odpowiadamy każdy za siebie. Nie mamy potrzeby "kablować".

Słyszeliście o tym, żeby jakaś młoda osoba miała problem ze społecznością właśnie przez związek, albo niedostosowanie się do reguł?
Jonasz: Kilka lat temu mój tata opowiedział w domu o 18-latku, chyba miał na imię Michał, nie pamiętam już. W każdym razie chłopak został wyrzucony ze wspólnoty i rodzice się go wyrzekli, bo zdecydował, że odda nerkę swojej dziewczynie, która nie była Świadkiem Jehowy. Transplantacja i transfuzja krwi są u nas zakazane. Chłopak był pełnoletni, więc zrobił, co uważał za słuszne, ale złamał jedną z najważniejszych zasad.

Weronika: Mi się przypomina z kolei taka sytuacja, która nie miała może aż tak dramatycznego finału, ale pamiętam ją do dzisiaj. To było jakoś w podstawówce, może 5-6 klasa. W szkole wystawiane były jasełka na Boże Narodzenie. Nie obchodzimy tego święta, więc nie bierzemy czynnego udziału w jego obchodach. Najczęściej nie idziemy wtedy do szkoły, albo coś. Wracając, jedna dziewczynka z naszej społeczności bardzo chciała zagrać w szkole aniołka w przedstawieniu. Nie powiedziała o tym rodzicom, bo wiedziała, że jej zabronią.

I pewnie się dowiedzieli?
Weronika: Dokładnie. Przyszli do szkoły i wyciągnęli tę dziewczynkę niemal siłą, tuż przed rozpoczęciem przedstawienia. Mnie wtedy nie było, ale koleżanki mi to opowiadały. Podobno była już przebrana, z aureolką i wszystkim i strasznie płakała, kiedy musiała wyjść. To smutne.

No właśnie, święta. Nie jest wam przykro, kiedy znajomi opowiadają o prezentach i świątecznych obiadach, a wy w tym nie uczestniczycie?
Jonasz: Raczej nie. Atmosfera świąt jest tak powszechnie obecna w mieście i w szkole, że czasami mamy jej aż za dużo (śmiech). A prezenty dajemy sobie przy innych okazjach. Nie ma to dla mnie znaczenia. Święta to dla mojej rodziny czas, kiedy mamy wolne i możemy spędzić te dni razem. Nie przeszkadza nam, że nie ma kolęd i choinki.

Weronika: Ja przyznam szczerze, że kiedy byłam młodsza, bardzo marzyłam o takiej pięknej choince i prezentach. Kiedy podrosłam, zrozumiałam wiele rzeczy, oficjalnie przyjęłam wiarę i nauczyłam się żyć bez świąt. W mojej rodzinie jest na przykład tak, że w pierwszy dzień świąt też robimy sobie taki wspólny, rodzinny obiad. Nie czuję, że coś tracę.

Coraz więcej młodych osób ucieka ze wspólnoty Świadków Jehowy. Jak myślicie, czemu?
Weronika: Myślę, że takie osoby nie do końca wiedziały, na co się piszą, przyjmując chrzest, albo zostały przez kogoś zmuszone.

Jonasz: Też mi się tak wydaje. Bycie nastolatkiem i Świadkiem Jehowy się nie wyklucza. Trzeba tylko umieć to ze sobą połączyć.

Biuro Informacji Organizacji Świadków Jehowych w Polsce: Nasza religia zachęca do przyjmowania chrztu przez osoby starsze, w wieku ok. 17-18, nawet 20 lat. Zależy nam na tym, żeby to była świadoma decyzja. Każdy członek wspólnoty, po przyjęciu sakramentu chrztu, ma obowiązek głoszenia słowa bożego. Nie ma limitu czasowego, ani określonego sposobu. Musi być w tym aktywny i pełnić posługę godnie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (294)