Nauczyciel z Gdyni miał uwieść 15-letnią uczennicę. "Popraw stanik. Albo zdejmij"
"Gazeta Wyborcza" opisuje przypadek nauczyciela gdyńskiego liceum plastycznego, który miał nawiązać bliską relację ze swoją 15-letnią uczennicą. Obecnie pracuje w innym miejscu i twierdzi, że jest niewinny.
Relacja między nauczycielem a uczennicą na początku wydawała się typowa i bezpieczna. Pedagog pomagał jej w nauce i starał się wspierać w edukacyjnych wyzwaniach. Nastolatka dobrze czuła się w jego towarzystwie, ponieważ dawał jej przestrzeń do rozmów i akceptację. W przeciwieństwie do rówieśników, którzy rzekomo nie darzyli jej sympatię. Z tego też powodu od paru lat chodziła do psychologa.
W miarę upływu czasu uczennica zaczęła otrzymywać od nauczyciela prywatne wiadomości, w których wyrażał on zainteresowanie jej życiem osobistym oraz sugerował spotkania poza murami szkoły. Zaczęli umawiać się na parkingu w pobliżu szkoły, chodzić do kina i na zakupy. Wiadomości wysyłane przez nauczyciela stawały się coraz śmielsze. Przytacza je "Gazeta Wyborcza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jaka pensja dla nauczycieli? Biedroń podał kwotę
"Może videochat?" – miał proponować Jacek M. "A Ty korków nie masz?" – odpowiadała Maja. "Miałem do 14.30. Popraw stanik. Albo zdejmij najlepiej".
O spotkaniu przed lekcjami Jacek M. miał pisać: "No już jestem, kociak. Muszę wydrukować te sprawdziany gówniane, więc nie wiem, czy dam radę. Ale nawet dotknąć Ciebie nie będę mógł". Z czasem miały pojawić się propozycje seksualne.
"Bardzo przykra sprawa"
W końcu dziewczyna o całej sprawie powiedziała ojcu, który zaalarmował szkołę i złożył zawiadomienie na policji. Rozpoczęto postępowanie wyjaśniające, w trakcie którego ujawniono szereg niepokojących sytuacji. Nauczyciel został zawieszony w obowiązkach.
Marek Lis, dyrektor liceum, komentuje dla "Wyborczej", że nauczyciel miał umowę na rok, bo był w zastępstwie za innego nauczyciela, który przebywał na urlopie zdrowotnym. W czerwcu dostarczył zwolnienie lekarskie, a 31 sierpnia wygasła jego umowa.
- Sprawę skierowaliśmy też do Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli przy Wojewodzie Pomorskim oraz do Rzecznika Praw Dziecka. Dopóki nie dostaliśmy sygnału od rodziców, nie podejrzewaliśmy, że sprawy idą złą ścieżką, nie było żadnych podstaw, by tak sądzić. Cała sprawa jest bardzo przykra, przede wszystkim dla samego dziecka - mówi.
30 stycznia zapadła decyzja o postawieniu Jackowi M. zarzutu dotyczącego popełnienia przestępstwa polegającego na nadużyciu stosunku zależności i wykorzystaniu krytycznego położenia uczennicy w celu doprowadzenia jej do czynności seksualnych – mówi mec. Lech Kaniszewski, pełnomocnik rodziców Mai. – Za ten czyn grozi mu kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Jacek M. z początkiem roku rozpoczął pracę w innym gdyńskim liceum. Twierdzi, że jest niewinny i ktoś założył mu fałszywe konto w mediach społecznościowych.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.