Nie stać ich na drogie wakacje. Martwią się, jak zareagują ich dzieci
Sylwia pojechała z synem nad pobliskie jezioro. 9-latek nie był zachwycony i opowiedział kolegom z klasy, że wybiera się z mamą do Afryki. Kobieta, która samotnie wychowuje syna, nie ukrywa smutku. Nie stać jej na drogie zagraniczne wakacje. Takich rodzin jest więcej.
Bagażnik wypchany jedzeniem, przenośna kuchenka gazowa czy składany stolik z parasolem – tak Polacy w latach 90. wyjeżdżali na wakacje. Dziś pola namiotowe i ośrodki wypoczynkowe pamiętające Gierka wciąż są dla wielu z nich miłym wspomnieniem. Niektórzy, zwłaszcza ci znudzeni już ciepłymi krajami, z sentymentem wracają nawet do tej formy wypoczynku i świadomie rezygnują z tropików na rzecz chociażby popularnych ostatnio agrowczasów. Nie ma jednak wątpliwości, że dla dużej części Polaków, zwłaszcza tych najbiedniejszych, zagraniczne wakacje wciąż pozostają synonimem luksusu.
Ich budżet niestety nie przewiduje takiej formy wypoczynku. Oznacza to, że egzotyczne plaże w Tajlandii czy białe domki w Santorini zobaczą tylko na zdjęciach znajomych. Ale co z dziećmi? Jak wytłumaczyć 10-latkowi, którego kolega z ławki zobaczy w Dubaju delfiny i rekiny, że on w tym samym czasie będzie pływał z tatą kajakiem po oddalonym o 30 km od domu jeziorze? Brak pieniędzy na wymarzone wakacje to trudny temat i zmartwienie wielu polskich rodzin.
Zamiast Tunezji działka na Kaszubach
Monika z Gdańska wychowuje z mężem dwóch synów. Kacper ma 12 lat, Dominik 10. Para wspólnie ma około 5 tys. dochodu. Kredyt na mieszkanie, na samochód, bieżące rachunki i wydatki związane z dziećmi sprawiają, że właściwie nie mają oszczędności. Oznacza to, że tegoroczne wakacje, podobnie jak w zeszłym roku oraz dwa i trzy lata temu, Monika spędzi z rodziną na działce na Kaszubach. Jak podkreśla w rozmowie, gdyby nie dzieci to wcale by się tym nie martwiła.
– Domyślam się, że dla dzieciaków takie wakacje to żadne wakacje. Ich koledzy z klasy jeżdżą z rodzicami za granicę. Zwiedzają Hiszpanię, Tunezję czy Włochy. Oni w tym czasie siedzą z nami na działce. Oczywiście staram się zagospodarować im jakoś ten czas, np. grami zespołowymi czy pływaniem na plaży, jednak ciężko to porównać z włoskim parkiem wodnym czy wycieczką po oceanie – tłumaczy Monika.
Najgorzej, jak twierdzi, jest we wrześniu. W wakacje dzieci ciągle gdzieś wyjeżdżają i często nie widzą się przez dwa miesiące. Potem wracają do szkoły i się zaczyna. Chwalenie się, pokazywanie zdjęć i licytacja na to, kto dłużej leciał samolotem.
– Kacper i Dominik nigdy nie lecieli samolotem. Jest mi przykro, że nie mamy wystarczająco pieniędzy, aby zabrać ich gdzieś dalej i pokazać trochę świata. Boję się, że przez to mogą czuć się gorsi od innych dzieci. Nie mam pojęcia, jak z nimi o tym rozmawiać – mówi Monika.
Pojechał nad jezioro, kolegom chwalił się wakacjami w Afryce
W podobnej sytuacji jest Sylwia, która samotnie wychowuje 10-latka. Kobieta kilka lat temu rozwiodła się z mężem. Alimenty dostaje nieregularnie. – Jak byłemu mężowi się przypomni, to przyśle – narzeka. Podkreśla, że z jednej pensji ciężko zabrać dziecko na fajne wakacje. Jakby tego było mało, Sylwia pracuje na umowę zlecenie. Nie należy jej się nawet płatny urlop. W tym roku zaplanowała sobie tydzień wolnego. Straci na tym ok. 750 zł.
– Jedziemy z moją przyjaciółką i jej synem na tydzień nad jezioro. Wynajęłyśmy niedrogi domek kempingowy. Za dobę wychodzi około 40 zł za osobę. Jedzenie zabierzemy z domu. To wieś. Tylko jezioro, las i jeden sklep spożywczy. Dzięki temu nie wydamy fortuny na lody, gofry czy inne atrakcje, jak nad morzem. Mimo tego jest mi przykro. Patryk wcale nie cieszy się z wyjazdu. Kilka dni temu zapytał mnie o to, kiedy pojedziemy na normalne wakacje – tłumaczy Sylwia.
W zeszłym roku było podobnie. Wtedy wybrali się na podobny urlop. Również nad pobliskie jezioro. Tuż przed końcem roku szkolnego jej 9-letni wówczas syn zaczął chwalić się kolegom z klasy, że jedzie z mamą do Afryki. Sylwia dowiedziała się tego od mamy innego chłopca.
– Zdenerwowałam się. Z jednej strony nie mogłam uwierzyć, że Patryk wstydzi się wakacji ze mną i kłamie. Z drugiej strony w końcu to jeszcze dziecko. Nic dziwnego, że nie chce odstawać od kolegów, a przecież większość osób z jego klasy wyjeżdża z rodzicami zagranicę. Porozmawiałam z nim. Niestety chyba nie pomogło, bo w tym roku też nie jest zachwycony wizją wczasów nad jeziorem – mówi Sylwia.
Dużo zależy od rodziców
Psycholog Adam Lewanowicz uważa, że dzieci rzeczywiście mają prawo czuć się gorsze, ponieważ rywalizują ze swoimi rówieśnikami. Jednak to, jak ocenią wyjazd, często wcale nie zależy od wybranego miejsca wypoczynku, a od tego, jak przedstawią go rodzice. Dorośli często sami mają problem z tym, że zamiast wyjeżdżać do Tunezji czy Egiptu, zostają w Polsce. Ich emocje przekładają się na dzieci. Skoro ich pociechy widzą ich niezadowolenie, to jak mają cieszyć się z wyjazdu?
– Należy wyjaśnić maluchowi, że w tym roku szykują się super wakacje, ponieważ wyjeżdżamy na wieś, gdzie będziemy razem pływać, obserwować przyrodę i zwierzęta. Jeżeli przedstawimy to jako coś niesamowitego, to dziecko z pewnością zrozumie, że spływ kajakiem na Mazurach wcale nie jest gorszy od rejsu po ciepłym morzu – tłumaczy Lewanowicz.
Trzeba również pamiętać, że dzieci, zwłaszcza te najmłodsze, przede wszystkim potrzebują kontaktu z rodzicami. Wyjeżdżając za granicę często o tym zapominamy. Oddajemy je pod opiekę animatorów kultury, którzy dbają o ich rozrywkę, a sami w tym czasie odpoczywamy. Nie na tym powinny polegać wakacje z dzieckiem. Wspólne zabawy i dobre zagospodarowanie czasu może sprawić, że nawet wczasy kilka kilometrów za miastem będą dla malucha dużo ciekawsze niż urlop w Egipcie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl