Blisko ludzi"Nie twoja broszka!" - tak wyglądał Czarny Poniedziałek w Gdańsku [ZDJĘCIA]

"Nie twoja broszka!" - tak wyglądał Czarny Poniedziałek w Gdańsku [ZDJĘCIA]

"Nie twoja broszka!" - tak wyglądał Czarny Poniedziałek w Gdańsku [ZDJĘCIA]
Źródło zdjęć: © WP Kobieta/ M. Drozdek
Magdalena Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

1 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

2 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

3 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

4 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

5 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

6 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

7 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

8 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

9 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

10 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

11 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

12 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

13 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

14 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

15 / 15

Protest kobiet w Gdańsku

Obraz
© WP Kobieta/ M. Drozdek

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić – mówiły uczestniczki gdańskiej manifestacji.

Manifestacje w obronie praw kobiet przetoczyły się 3 października przez cały kraj. Nie zabrakło także mieszkanek Pomorza. W Gdańsku protest przygotowały członkinie „Dziewuchy Dziewuchom Trójmiasto”.

Od godziny 9.00 na Podwalu Grodzkim trwał kobiecy Hyde Park. To właśnie tam zbierali się pierwsi uczestnicy. Tam też odbył się panel dyskusyjny, którego gośćmi były m.in. dr Barbara Kijewska z Uniwersytetu Gdańskiego, Elżbieta Jachlewska z Krajowej Inicjatywy Feministycznej i Anna Górska ze Stowarzyszenia Macherki.

- Jeśli ta zmiana w prawie nastąpi, to może powinniśmy się domagać, żeby wpisać rehabilitację leczniczą na co dzień dla każdego dziecka jako gwarant i to darmowy. Od zaraz. Jeżeli posłowie i posłanki chcą zakazać nam prawa do aborcji, to dlaczego nie wniosą projektu, który karałby ojców opuszczających niepełnosprawne dzieci i ich matki? Chcemy, żeby państwo nie zapętało nas w pułapkę, żeby dało nam środki antykoncepcyjne, należytą ilość ośrodków wsparcia. Bo potem dzieje się to, co ze mną. Od dźwigania niepełnosprawnych dzieci wysiadają biodra i kolana. A wiecie, kiedy pierwsza operacja? W 2023 roku. I to jest troska posłów o życie – opowiadała Jolanta Banach ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk, była wiceminister gospodarki i pełnomocniczka rządu ds. kobiet.

- Kobiety zawsze musiały iść na kompromisy. Nasze prawa zawsze spychano na bok. Na to nie możemy się już godzić. I wcale nie chcemy kolejnego kompromisu – mówiła uczestniczka manifestacji.

Jak przyznały organizatorki gdańskiego marszu, odrzucenie projektu komitetu Ratujmy Kobiety, a oddanie do prac komisji projektu przygotowanego przez komitet Stop Aborcji, przelało czarę goryczy. Głośno mówiły o tym, że mimo obowiązujących przepisów prawa, nie we wszystkich szpitalach kobieta może zostać poddana zabiegowi usunięcia zagrażającej jej życiu ciąży. – Tym dziewczynom funduje się ścieżkę zdrowia. Znam historię pewnej ciężarnej, która była w potwornym stanie, a lekarka powiedziała jej tylko: „niech pani nie beczy” i odesłała ją dalej – opowiadała jedna ze współorganizatorek.

Po południu manifestacja przeniosła się na plac Solidarności. Pod pomnikiem Poległych Stoczniowców zebrali się także przeciwnicy protestu, którzy odmawiali w imieniu kobiet różaniec. Jak podaje portal trojmiasto.pl, protestować może nawet 10 tys. osób, choć to jeszcze nieoficjalne dane.

Zobacz naszą fotorelację.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (95)