Blisko ludziPielgrzymka zamiast all inclusive. Wiele osób wyrusza nie tylko z pobudek religijnych

Pielgrzymka zamiast all inclusive. Wiele osób wyrusza nie tylko z pobudek religijnych

Właśnie trwa coroczna pielgrzymka na Jasną Górę. Mimo regularnie kurczącej się liczby osób praktykujących wiarę, na TikToku zaczął przebijać się trend promowania pielgrzymek przez młodych ludzi. "Jeśli macie jakieś intencje, to z chęcią wezmę je razem ze sobą" - deklaruje jedna z internautek.

Piesza pielgrzymka
Piesza pielgrzymka
Źródło zdjęć: © AKPA
Klaudia Stabach

TikTok to platforma, która kojarzy się z lekką rozrywką dla pokolenia "zetek". Wśród wielu trendów i virali, które się tam regularnie pojawiają, ten najnowszy może więc lekko zaskoczyć. Na popularności zyskuje hashtag #pielgrzymka, a młodzi ludzie chwalą się, że zamiast jechać na wakacje do osławionych zagranicznych kurortów, wybierają wspólne przeżycie religijne. "Spójrzcie, jak fajnie jest na pielgrzymce! "Jeśli macie jakieś intencje, to z chęcią wezmę je razem ze sobą", "Urlop to Mazury? Góry? Nie. Piesza pielgrzymka na Jasną Górę"

W czasach pandemii organizacja wydarzenia jest utrudniona, ale i tak nie brakuje chętnych. Do Urzędu Miasta Częstochowy wpłynęły informacje o 110 tysiącach osób, które tego lata biorą udział w zorganizowanych pielgrzymkach.

Wbrew pozorom wśród pielgrzymujących nie dominują starsze, bogobojne osoby, tylko młodzi ludzie, którzy chcą odwiedzić święte miejsce kultu maryjnego, ale przede wszystkim traktują wyprawę jako najlepsze rozwiązanie na spędzenie wakacji. Niekiedy lepsze niż all inclusive w Egipcie.

Przygoda życia

Anna Florek ma dopiero 22 lata, a była już siedem razy na Jasnej Górze. Za pierwszym razem wybrała się jeszcze jako mała dziewczynka razem z rodzicami, ale odkąd skończyła 14 lat, pielgrzymowała sama.

– Za pierwszym razem zrobiłam to z pobudek religijnych, bo jestem wierząca. Później głównie ze względu na możliwość spędzenia czasu w nietypowy sposób i poznania nowych ludzi – tłumaczy w rozmowie z WP Kobieta.

Ania wyruszała zawsze z Bydgoszczy. Dotarcie do Częstochowy zajmowało dziesięć dni. W tym czasie wiele się działo. – Spaliśmy głównie w salach gimnastycznych lub w remizach. Kolejki pod prysznic były tak długie, że często z koleżankami chodziłyśmy po prywatnych domach i pytałyśmy o możliwość wykąpania się. Nie każdy chciał się zgodzić – opowiada.

Kwestia posiłków również w żaden sposób nie przypominała hotelowych standardów. – Ustalono dobrowolną składkę w wysokości 100 złotych. W zamian za to każdy miał zapewnione duże ilość wody do picia i suchy prowiant. Zawsze była osoba odpowiedzialna za robienie kanapek na postojach. W najprostszym wydaniu, np. z dżemem lub pasztetem z puszki. Dodatkowo codziennie mieliśmy zaplanowany obiad, zazwyczaj przy jakimś kościele. Ja awaryjnie zabierałam ze sobą jeszcze zupki chińskie i przekąski – wspomina.

22-latka przyznaje, że warunki bywają bardzo ciężkie, wyprawa nie ma nic wspólnego z wypoczynkiem, jednak atmosfera wszystko rekompensuje. – Za każdym razem spotkałam ludzi, których na pewno nie miałabym okazji poznać w innych okolicznościach. Przemierzenie pieszo tylu kilometrów siłą rzeczy wiąże się z różnymi przygodami. To są dla mnie niezapomniane chwile. Pielgrzymka to przede wszystkim przygoda – zapewnia.

Anna Florek
Anna Florek © Archiwum prywatne

Reset głowy

Ewelina z Tarnowa ma podobne spostrzeżenia. – Jeśli ktoś myśli, że idziemy niczym zakonnice na ślubowanie, to naprawdę niewiele wie o pielgrzymkach. Modlitwa jest obecna, ale nikt nie musi klepać różańca aż pod Jasną Górę. Ksiądz nie zwróci ci uwagi za to, że się śmiejesz, gadasz głupoty czy powiesz wulgarne słowo – zapewnia nas.

Ewelina była dwa razy na pielgrzymce, chociaż nie uważa się za osobę głęboko wierzącą. – Myślę, że jestem umiarkowaną katoliczką. Wiem, że Bóg istnieje i wiele może, ale nie myślę o tym każdego dnia. Do kościoła również zbyt często nie chodzę, bo afery wokół księży skutecznie mnie zniechęcają – tłumaczy.

29-latka lubi aktywnie spędzać wolny czas i uważa, że pielgrzymka to najlepszy wybór. - Pokonanie dwustu kilometrów w upalne dni to niezły wysiłek dla organizmu. Uwielbiam zdrowo się zmęczyć. Gdy idę, to tak naprawdę odpoczywam. Resetuję głowę, zapominam o pracy w korpo, kredycie w banku, złamanym sercu – mówi.

Kobieta dostrzega, że wiele osób ma podobnie. - Żyjemy w pędzie i codziennie próbujemy wypełnić wszystkie obowiązki. Na pielgrzymce nie masz zadań. Niektórzy tak bardzo odcinają się od codzienności, że nawiązują romanse. W nocy dobiegają wiadome odgłosy spod śpiworów. Nieumiarkowanie w piciu to też żaden ewenement – dodaje z uśmiechem.

Podobne atrakcje czekają np. podczas wycieczki w góry. – Nie mam z kim chodzić po górach, a sama nie lubię. Moje przyjaciółki preferują urlop na leżakach – tłumaczy Ewelina i podaje jeszcze jeden argument, dla którego zapisywała się na pielgrzymki.

– Dla mnie to trochę powrót do czasów szkolnych. Czuję się jak na zielonej szkole z tą różnicą, że nie mam nad sobą pani, która ustawia po kątach. W dzisiejszych czasach ciężko jest o nowe znajomości, o przyjaciół, z którymi można skakać po kałużach i dzielić się drożdżówką. Ludzie głównie siedzą w świecie online, dlatego pielgrzymki są dziś bardzo potrzebne. Tam możesz zaznać życia, które powoli odchodzi do lamusa – argumentuje.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (577)