Jej ogród zapiera dech. "Goście, gdy go widzą, są zszokowani"
01.09.2024 13:58, aktual.: 01.09.2024 15:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Nie mam marzeń. Nic więcej nie chcę, bo wszystko mam - mówi Zdzisława Sośnicka. Piosenkarka wiedzie spokojne życie, ciesząc się swoim cudownym ogrodem. - Jest w nim coś niewyobrażalnego. Coś magicznego - mówi.
Jej przeboje nuciła cała Polska. Zdzisława Sośnicka może się pochwalić karierą, o której wiele jej koleżanek z branży może tylko pomarzyć. Świetnie radziła sobie nie tylko w Polsce, ale także w Stanach Zjednoczonych, gdzie zagrała wiele koncertów.
Wyznała, że choć jest zapraszana, nie występuje już na scenie. Jej ostatni występ miał miejsce z okazji jubileuszu 40-lecia pracy Zbyszka Wodeckiego w 2017 roku.
Żyje w "zaczarowanym ogrodzie"
Na temat ogrodu Zdzisławy Sośnickiej krążą już legendy. Sama właścicielka jest z niego bardzo dumna.
- O każdej porze roku jest inny. Teraz jest hortensjowy. Mam wszystkie rodzaje hortensji, jakie są dostępne w Polsce. Właśnie stoję i patrzę na niego. Jest na czym oku zawiesić. To rzeczywiście piękny, kwiatowy ogród - komentuje w rozmowie z "Faktem".
Choć zdaje sobie sprawę, jak piękny jest jej kawałek natury przed domem, przyznaje, że jego widok już jej spowszedniał. Odwiedzający przypominają jej jednak, że ma on w sobie coś niezwykłego.
- Goście, gdy go widzą, są zszokowani. Nie potrafią nawet za bardzo mówić, bo chyba nie mogą objąć tego wszystkiego zmysłami. Ogród jest bardzo duży. Dużo w nim roślin, dużo drzew. I to starych drzew - podkreśla.
Przyznała, że czasem czuje się, jakby przebywała w zaczarowanym ogrodzie. - Aż nie chce się stąd wyjeżdżać, bo później jest taka nieprawdopodobna tęsknota za tym miejscem. Jest w nim coś niewyobrażalnego. Coś magicznego.
Wyznała, dlaczego nie wyjeżdża na wakacje
Ogród jest dla Zdzisławy Sośnickiej miejscem odpoczynku i relaksu. Piosenkarka rzadko wyjeżdża na wakacje, ale jakoś specjalnie ich jej nie brakuje.
- Możemy wyjechać na wakacje, ale nie bardzo mamy na to ochotę. Byliśmy już w tylu miejscach na świecie. Więc teraz mogłabym w ogrodzie właściwie spędzać czas bez przerwy - wyznała dziennikarzowi "Faktu".
Kawałek własnej ziemi sprawił, że pandemia nie była dla niej taka straszna.
- Po pandemii dojrzeliśmy do tego, że ten ogród dał nam to, że nie zachorowaliśmy na COVID. Nie musieliśmy z niego wychodzić, żeby gdzieś się ruszyć, coś zrobić. Także to spowodowało, że nie zachorowaliśmy, a to wielkie szczęście.
Zdzisława Sośnicka przyznaje, że jest szczęśliwa i spełniona. Uważa, że dostała od losu naprawdę wiele.
- Nie mam marzeń. Nic więcej nie chcę, bo wszystko mam. To by było nie fair, gdybym cokolwiek jeszcze dodatkowo chciała - podsumowała.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!