Nie zdążyli się pożegnać. Żona nad ranem odebrała telefon
Marek Frąckowiak odszedł 6 listopada 2017 roku po długiej walce z nowotworem. Do ostatnich chwil wspierała go żona Ewa Złotowska. 16 sierpnia aktor skończyłby 83 lata.
16.08.2023 | aktual.: 16.08.2023 11:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Marek Frąckowiak i Ewa Złotowska pobrali się w 1992 roku. Ewa była jego drugą żoną. - Alkohol w pewnym momencie życia stał się dominujący, co mi nie pomogło. Ale powtarzam, nie narzekam, taką drogę miałem przejść, żeby wyciągnąć wnioski - tak aktor mówił o swoim pierwszym małżeństwie.
Można powiedzieć, że miał rację, bo z Ewą związał się aż do śmierci. Razem pokonywali trudności, które przynosił im los.
Wiedział, że to "ta jedyna"
- Spotkaliśmy się we właściwym momencie. Ewa to bardzo mądra osoba. Wtedy głośno powiedziałem: z tą panią chciałbym ułożyć sobie życie. Za co kocham Ewę? Za ogromną uczciwość, lojalność, mądrość... To chodząca kobiecość, ten błysk w oku i biust, jak Sophia Loren, tylko w mniejszych rozmiarach. Wspólne życie to suma kompromisów, które razem się podejmuje. To nie może być mecz: dzisiaj 1:0 dla mnie, jutro 2:0 dla ciebie - opowiadał w 2017 roku w wywiadzie dla "Dobrego Tygodnia".
Połączyła ich miłość do zwierząt. - Poznaliśmy się bez psiaka, ale Felek bardzo mnie pokochał, a Ewa kochała Felka i nie chciała mu sprawić przykrości (śmiech). A później pojawiły się inne zwierzęta - wyznał aktor w "Gazecie Olsztyńskiej".
Para tworzyła zgrane małżeństwo. Nigdy jednak nie zdecydowali się na dzieci. - To nie jest miły temat. Trudno, tak się potoczyło, nie zmienię tego... Za to jestem dziewięciokrotnym wujkiem, kochanym, i z tego co mówią mi moi siostrzeńcy, bardzo ważną dla nich osobą - mówił Marek Frąckowiak na łamach "Dobrego Tygodnia".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Los wystawiał ich na próbę
W 2002 roku Ewa została ranna w wypadku samochodowym. Aktorka dochodziła do zdrowia przez wiele miesięcy. Z pomocą przyszedł jej mąż, który opiekował się nią, kiedy nie mogła poruszać się o własnych siłach. - Poskładali mnie z wielu kawałków - mówiła o swojej rekonwalescencji w wywiadzie dla "Super Expressu".
Najcięższym momentem była choroba Marka Frąckowiaka w 2013 roku. Rak zaatakował nagle i gwałtownie. Pewnego dnia aktor upadł i doznał ogromnego bólu. Zdiagnozowano u niego nowotwór kręgosłupa. Musiał poruszać się na wózku inwalidzkim.
Na początku guz udało się szybko usunąć. - Trochę gipsu wlano mi do kręgów, druty kobaltowe mnie usztywniają - mówił Frąckowiak w wywiadzie dla "Życia na gorąco"
Niestety pojawiły się przerzuty. Szansą była chemioterapia, która początkowo dawała dobre wyniki. W maju aktor trafił jednak z powrotem do szpitala. - Był niedokrwiony. Potrzebna była transfuzja. W dobrej formie nie jest, ale poczuł się lepiej - mówiła Ewa, uspokajając opinię publiczną. Cały czas czuwała przy mężu. Choroba okazała się jednak silniejsza. Małżonkowie nie zdążyli się ze sobą pożegnać.
- Wycieńczona fizycznie i psychicznie, około północy powiedziałam do Marka, że wracam do domu i że przyjdę wcześnie następnego dnia. Powiedział: Dobrze - opowiadała Ewa w "Dobrym Tygodniu".
- O godzinie ósmej rano dostałam telefon: "Przepraszam, czy to mieszkanie pana Marka Frąckowiaka? Rozmawiam z żoną? Pan Frąckowiak umarł" - powiedział pan drewnianym głosem, a ja wykrzyczałam: "Co?!", usłyszałam: "Niech się pani skupi! Nie zrozumiała pani? Umarł 6.20 rano". Zero empatii. Straszne! Jak zapowiedź, że pociąg odjeżdża o 6.20 rano. Nawet nie zdążyłam się z Markiem pożegnać - dodała.
Byli małżeństwem przez ponad 25 lat.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl