Niebezpieczne produkty chemiczne w twoim domu
Chemia gospodarcza znajduje się obecnie w niemal każdym domu. Płyn do mycia naczyń, środki do czyszczenia rur, detergenty, proszki do prania, kostki do zmywarki – to zupełnie podstawowy zestaw, który często uzupełniamy o kolejne cudowne produkty.
20.02.2014 | aktual.: 27.08.2018 14:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tymczasem rzadko zdajemy sobie sprawę, że tego typu specyfiki mogą być szkodliwe dla nas i dla członków naszej rodziny.
Czym może grozić chemia gospodarcza i kiedy powinniśmy najbardziej uważać? Okazuje się, że większość zatruć to tzw. zatrucia przypadkowe. W ciągu roku odnotowuje się średnio 10-12 tys. takich przypadków.
Które środki są najbardziej niebezpiecznie i kiedy powinniśmy zachować szczególną ostrożność? Dr Piotr Burda, Konsultant Krajowy w dziedzinie toksykologii, specjalnie dla WP.PL mówi o tym, jakie zagrożenia czekają na nas w naszym własnym domu.
- Zatrucia chemią gospodarczą, czyli produktami chemicznymi stosowanymi w gospodarstwie domowym, dotyczą głównie dzieci. Są to zatrucia przypadkowe – tłumaczy specjalista. – Najbardziej narażoną grupą są dzieci od 1 do 5 roku życia. Szczególną uwagę trzeba zwrócić na maluchy, które właśnie zaczęły raczkować. Odnotowujemy sporo zatruć u dzieci do drugiego roku życia.
Toksykolog tłumaczy, że dzieci są bardzo rozbudzone poznawczo i chętnie wszystkiego próbują. Kolorowe granulki, płyny i tabletki wzbudzają ich ciekawość. Chętnie wkładają je do buzi, chcąc spróbować, jak smakują.
Kuchnia i łazienka
Jak groźne może być pozostawianie chemii gospodarczej na widoku, świadczy wypadek, do którego dwa lata temu doszło w jednym z krakowskich żłobków. Kiedy dwie wychowawczynie pomagały wychowankom rozbierać się po spacerze, jedno z dzieci, półtoraroczny chłopiec, wszedł do kuchni i napił się płynu do zmywarek. Nagle rozległ się krzyk dziecka. Wychowawczynie wezwały pogotowie. Chłopiec miał poparzony przełyk. Na szczęście jego rany nie były głębokie.
- Niebezpieczna może być na przykład szafka pod zlewozmywakiem – mówi dr Piotr Burda. – Trzymamy tam płyn do mycia naczyń, produkty do zmywarek, do czyszczenia zlewów. Te środki są dosyć łatwo dostępne dla dziecka. Potencjalnie groźne chemikalia znajdują się też w łazience. Trzymamy tam proszki do prania, płyny do płukania, środki dezynfekujące do muszli klozetowej. Może zdarzyć się, że dziecko po prostu to zje.
Groźne chemikalia
Co jeszcze może grozić dzieciom w naszym własnym domu? Niemal sztandarowym przykładem są produkty do udrażniania rur kanalizacyjnych. Jeszcze kilka lat temu dużo mówiło się o tym, że te popularne środki mają opakowania wręcz zachęcające dzieci do ich spożycia.
Ostatni głośny przypadek zatrucia popularnym „Kretem” miał miejsce w 2010 roku w Stargardzie Szczecińskim. 2,5 letni chłopczyk zdjął produkt z niskiej półki w supermarkecie, odkręcił go i zjadł parę granulek. Środek wywołał silne poparzenia w przewodzie pokarmowych i jamie ustnej. W ciężkim stanie dziecko trafiło do szpitala, było operowane. Potrzebna była długotrwała rehabilitacja.
Piotr Burda ostrzega też przed takimi środkami jak impregnaty do drewna, farby czy rozpuszczalniki. – Groźny może być też denaturat. Jakiś czas temu wprowadzono możliwość dodawania do środków chemicznych metanolu. To bardzo ciężka trucizna. Zdarzało się, że dzieci nieświadomie ją zażywały.
Uważać na każdym kroku
Zdaniem specjalisty winnymi zatrucia środkami chemicznymi są zawsze rodzice. To ich obowiązkiem jest zapewnienie dziecku bezpieczeństwa i uniemożliwienie dostępu do groźnych chemikaliów.
Piotr Burda zaznacza, że na szczęście groźne zatrucia nie zdarzają się zbyt często. – Zatruć z kategorii lekkich lub średnich jest średnio 10-12 tysięcy rocznie – mówi specjalista. Nie mamy natomiast statystyk, które mówiłyby o liczbie ciężkich przypadków. Nie ma obowiązku sprawozdawania tego typu zdarzeń. Nie posiadamy systemu kontroli zatruć, który istnieje w wielu krajach unijnych. Prawdopodobnie chodzi o pieniądze. Jestem jednak przekonany, że środki przeznaczone na tego rodzaju system pewnie byłyby niższe niż te idące na leczenie tychże zatruć.
Co zrobić, gdy już dojdzie do tego, że dziecko lub ktoś z rodziny będzie miał kontakt z niebezpiecznym produktem? Należy dokładnie obserwować reakcję organizmu. Jeżeli dziecko zje np. 3-5 ziarenek proszku, być może nic mu się nie stanie. Warto jednak dmuchać na zimne. Jeśli nie jesteśmy pewni, co może się stać, lepiej na wszelki wypadek skontaktować się z lekarzem.
W przypadku poważniejszych zatruć, kiedy dziecko zaczyna głośno płakać i skarży się na ból, należy jak najszybciej wezwać pogotowie.
Tekst: Sylwia Rost/(sr/mtr), kobieta.wp.pl