"Czuję tę "niezgodność" od wielu, wielu lat" - Ragu© Getty Images

Niebinarni. Walka o przestrzeń

Aleksandra Hangel
26 lipca 2021

- Dziwnie jest czuć, że nie jesteś ani chłopakiem, ani dziewczyną – mówi Ragu. Jednak to, co dla osób niebinarnych jest codziennością, dla ich otoczenia bywa kompletnie niezrozumiałe. Bo kim jest ktoś, kogo nie określa płeć, imię czy zaimki, jakich używa?

Lu: Dłużej nie wytrzymam

Lu jest 41-letnią osobą niebinarną. Prosi, by zwracać się do niej zaimkami żeńskimi. Ale nie zawsze tak było – przez większość życia używała tych męskich, choć mężczyzną tak do końca się nie czuła.

- Ponieważ miałam do wyboru dwie opcje, to poszłam za tym, co mam w dowodzie. Przyjęłam na lata męską rolę. Żyłam jako facet. Byłam w trzech heteronormatywnych związkach, w ostatnim przez 10 lat. Planowaliśmy ślub. Zaczęliśmy podczas planowania rozmawiać o tym, czy chcemy mieć dzieci. I zaczęłam się konfrontować z rolą ojca. Wtedy pomyślałam, że ja nie chcę nim być, nie chcę wpasowywać się w tę figurę. Później przyszła niechęć do roli męża. A później powiedziałam sobie: stop, ja nie jestem facetem. Rozstaliśmy się.

Lu przyznaje, że najtrudniejsze było właśnie wyjście poza ten binarny podział, bo na nich jest całe nasze życie społeczne postawione – szpitale, więzienia, szkoły. Nie chodzi o to, by osoby niebinarne wcisnąć w którąś z tych kategorii "na siłę", zmusić je, by wybrały, do której płci jest im "bliżej". Musimy się zastanowić nad całą konstrukcją społeczną.

Gdy podkreślam, że trudno jest mi wyobrazić sobie moment jej "przemiany" – a raczej uświadomienia sobie, kim naprawdę się czuła - Lu się uśmiecha. - Pamiętam ten dzień. Stałam na środku placu we Wrocławiu. Była noc. Lało tak, że byłam cała przemoczona. Płakałam. Czułam, jak bardzo kłócę się ze sobą wewnętrznie. Nie pasowało mi to uczucie splątania, tej przypisanej roli, w której byłam. Bo ja nigdy nie byłam mężczyzną. Zawsze to odgrywałam. Wróciłam do domu o 3:00 i obudziłam moją narzeczoną. Powiedziałam jej, że dłużej nie wytrzymam. Że nie mogę już dłużej grać. To była najlepsza decyzja.

Wśród obcych Lu nadal funkcjonuje jednak jako mężczyzna. Jak wyjaśnia, pracuje w IT i czuje, że ten świat "zmiany" nie zaakceptuje. - Tak jest po prostu łatwiej dla mnie – podkreśla.

Inaczej jest ze znajomymi, w ich gronie raczej nie zdarza się, by ktoś mówił do Lu męskimi końcówkami. Szanują ją i rozumieją. Jeśli komuś zdarzy się zwrócić do niej w męskiej formie, a jest to dla niej osoba bliska, poprawia ją. Ale jak mówi: - Nie robię z tego czegoś wielkiego. To się po prostu zdarza.

- W mojej codzienności nie otwieram się, nie wychodzę na miasto w sukienkach, szpilkach, mając jednocześnie brodę. Nie chcę się narażać. Bardziej pozwalam sobie w internecie. Szczególnie na Twitterze. Ale tam to się dzieje. Wtedy celowo różni ludzie piszą do mnie w sposób niezgodny z moją tożsamością, z premedytacją. Czuję się wtedy naprawdę bezsilna, że nic nie mogę zrobić. Myślę sobie: "i co ja mam mu napisać?". Brakuje mi siły już na to, by walczyć o swoją przestrzeń w społeczeństwie – opowiada.

Lu jest 41-letnią osobą niebinarną.
Lu jest 41-letnią osobą niebinarną.© Archiwum prywatne

- Ludzie się boją. Boją się zburzenia ładu, który znają. Dopóki ktoś nie pozna osoby niebinarnej, nie zauważy, że to jest zwykła osoba, która tak samo żyje, pracuje, kocha, czuje, to nie zrozumie. Ale mógłby po prostu szanować. Nie krzywdzić. Moje przyjaciółki doskonale to rozumieją. Razem wychodzimy na rolki, ostatnio przemierzyłyśmy kilkadziesiąt kilometrów. Zawsze mam ze sobą spray, którym zamalowujemy mowę nienawiści na murach i przekształcamy ją w mowę miłości. To daje mnóstwo satysfakcji.

Jedna Margot rewolucji nie zrobi

O osobach niebinarnych głośno zrobiło się po aresztowaniu aktywistki Margot, czyli Małgorzaty Sz., w sierpniu ubiegłego roku. Wtedy zwracano jednak uwagę głównie na to, jak zwracać się do takich osób. Jak mówią moi rozmówcy, niewiele zmieniło to w ich funkcjonowaniu, ale na pewno Margot wyciągnęła niebinarność na światło dzienne. Lu, z którą rozmawiałam, przyznała, że dzięki temu zaczęła się ujawniać.

- Ale jedna Margot rewolucji nie zrobi – podkreśla. Jak dużej grupie ta rewolucja jest potrzebna? Według badania "Bycie osobą trans w UE. Analiza porównawcza danych zgromadzonych w ramach badania UE na temat osób LGBT" w Unii Europejskiej w 2012 roku żyło 10 230 osób płciowo nienormatywnych, czyli niebinarnych, co stanowi 11 proc. z 93 tys. osób LGBT+, które wzięły udział w badaniu. Na dziś nie istnieją żadne rzetelne statystyki dotyczące liczebności osób niebinarnych w Polsce.

- Osoby niebinarne czuły, że muszą jakąś część siebie chować, aby przynależeć. Teraz pojedyncze osoby zaczynają mówić o niebinarności. W związku z tym tworzy się język na potrzeby tego mówienia i im większy będzie nacisk na to, im więcej będzie się pojawiało informacji na ten temat, tym większy opór będzie po stronie osób, które się temu sprzeciwiają – mówi WP Kobieta dr Małgorzata Majewska, językoznawczyni z Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalistka od komunikacji werbalnej i niewerbalnej.

- Dane, które pojawiają się gdzieniegdzie, są szacunkowe. Osób niebinarnych jest z pewnością więcej. Część z nich nie informuje o tym, że jest niebinarna, ze względów społecznych czy ekonomicznych – mówi Julia Kata z fundacji Trans-fuzja.

Język ten mógł się utworzyć już 18 lat temu – gdyby tylko uznano, że są osoby, które go potrzebują.

"[…] z punktu widzenia gramatycznego formy byłom, byłoś, robiłom, robiłoś, widziałom, widziałoś itd., są poprawne, zgodne z systemem językowym. Wątpliwości budzi natomiast […], czy istnieje nadawca lub odbiorca wypowiedzi, w stosunku do którego można by użyć form rodzaju nijakiego […]" – to stanowisko Rady Języka Polskiego z 2003 r. Wtedy jednak – podobnie jak jeszcze 2,3 lata temu – o niebinarności w ogóle się nie mówiło.

- Dziwnie jest czuć, że nie jesteś ani chłopakiem, ani dziewczyną. "Czymś" dziwnym, skomplikowanym, często też niezrozumianym. Nie jest łatwo być osobą niebinarną. To wymaga dużego wglądu w siebie, żeby zrozumieć tę "niezgodność" i opisać ją tak, by wiedzieć, kim się jest. Jest nam chyba nawet trudniej niż osobom trans. O osobach trans się mówi, o osobach niebinarnych - nie. Tak było, kiedy ja dojrzewałom, nie miałom informacji o ludziach takich jak ja i myślałom, że jestem dziwadłem – mówi już 21-letnie Ragu.

A słowa, których używa - "dojrzewałom", "nie miałom", "21-letnie" - to nie błąd.

"Osoby niebinarne nie są ani w stu procentach kobietami, ani mężczyznami. Ich tożsamość płciowa w bardzo różny sposób wykracza poza ten podział. […]" - piszą w wydanym w marcu 2021 r. poradniku "Jak pisać i mówić o osobach LGBT+" Yga Kostrzewa, Karolina Rogaska, Marcin Dzierżanowski i Grzegorz Miecznikowski – działacze LGBT+ i solidaryzujący się z nimi dziennikarze i dziennikarki. I zwracają szczególną uwagę na tak zwany język inkluzywny.

Inkluzywny (od angielskiego "include" – zawierać – przyp. red.), czyli taki, za pomocą którego można mówić o danych osobach z poszanowaniem ich tożsamości etnicznej, kulturowej, seksualnej czy płciowej – i służący im samym do codziennej komunikacji zgodnej z ich tożsamością. Oznacza to, że każda osoba ma prawo zdecydować o tym, jak chce, żeby się do niej zwracano. I wybrać rodzaj: męski, żeński lub nijaki. Albo ich połączenie.

- Językowo sprawa wygląda tak, że jeśli coś ma nazwę, to to istnieje. Jeśli coś nie ma nazwy, to kwestionujemy prawo istnienia – podkreśla dr Małgorzata Majewska.

Ragu: Samo miałom kłopoty z odmianą

Ragu ma 21 lat. Interesuje się chemią, fizyką i astronomią. Jest osobą niebinarną. Jak samo mówi, preferuje zaimki nijakie, ale ze względów praktycznych używa na co dzień męskich. Gdy pytam, czy praktyczne względy, o których wspomina, dotyczą jego czy ludzi, z którymi rozmawia, mówi, że i dla niego, i dla innych. - Ze względu na przyzwyczajenia i egzotyczne brzmienie niektórych odmian – tłumaczy.

Jemu również odmiana sprawia czasami kłopoty.

– Ale im więcej człowiek w ten sposób mówi, tym jest łatwiej, tym bardziej się oswaja. Moi bliscy znajomi z własnej inicjatywy pilnują się, by mówić do mnie w rodzaju nijakim, żeby się przyzwyczaić.

Ragu ma 21 lat
Ragu ma 21 lat© Archiwum prywatne

- Czuję tę "niezgodność" od wielu, wielu lat. Myślałom, że jestem jakimś błędem natury. To, że jestem inne, czułom już pod koniec podstawówki, a im bardziej postępowało dojrzewanie, tym gorzej było - pojawiła się dysforia klatki piersiowej i ud (Niezadowolenie z ciała; doświadczają jej osoby, których tożsamość płciowa nie jest zgodna z przypisaną im płcią – przyp. red.). Starałom się zawsze być "męskie", bo "kobiecość" sprawiała mi dyskomfort. W wieku 19 lat poznałom termin "niebinarność" i po prostu zrozumiałom, że to jest właśnie to, co czuję. Jeśli miałobym wybrać, w jakim ciele się urodzić, wybrałobym interpłciowe. I nie ma w tym nic złego ani nienaturalnego – mówi 21-letnie Ragu.

Jak samo mówi, nienawidzi "kobiecości" swojego ciała, przede wszystkim biustu, figury i braku zarostu. - Bardzo chciałobym mieć też wąsa (śmiech). Ale lubię swój głos. Śpiewam, czasem grywam na ulicy dla pieniędzy i wtedy mój głos naprawdę wymiata. Mogę się też wymalować tak, jak chcę i nikt nie będzie za mną krzyczał "pedał" ani nie da mi w mordę – opowiada.

- W dalszych kręgach nie każdy respektuje moje zaimki i formy gramatyczne, ale mam z nimi do czynienia na tyle rzadko, że mogę przecierpieć raz na jakiś czas – mówi Ragu.

- Jeśli chodzi o osoby niebinarne, to to, co my powinniśmy zrobić, to zacząć pytać. Zacząć uwrażliwiać się na drugiego człowieka. Nie ma na to innej, łatwej do wdrożenia rady, która zapewni nam spokój. Bo niestety jest tak, że tylko upór, nacisk, jest w stanie zmieniać system językowy. Tak, jak to jest z feminatywami, czyli formami żeńskimi wielu słów używanych dotąd głównie w rodzaju męskim, jak nazwy zawodów - mówi WP dr Małgorzata Majewska, językoznawczyni.

Osoby niebinarne zdają sobie sprawę z tego, że dla kogoś, kto przez całe życie nigdy nie spotkał nikogo, kto nie definiowałby się jasno jako mężczyzna lub kobieta, formy, których używają, mogą wydawać się dziwne – bo nietypowe. Dlatego, jeśli wykażemy się chęciami, aby osoba, z którą rozmawiamy, czuła się dobrze, zostaniemy zrozumian_.

Nie zapomniałam powyżej literki. Piszemy "zostaniemy zrozumiane" – każdy wie, że "my" oznacza tu "kobiety". Piszemy "zostaniemy zrozumiani" – wiadomo, pisze to facet. No a jak ma napisać osoba niebinarna? Albo jak napisać, jeśli chcemy objąć naszą wypowiedzią grupę ludzi różnej płci i różnej tożsamości płciowej? Jednym ze sposobów, torujących sobie drogę w języku polskim, jest zastępowanie litery wskazującej na płeć gwiazdką lub jak powyżej – dolnym myślnikiem.

- Wiem, że to dość kontrowersyjne, ale miejmy odwagę tworzyć neologizmy, nowe formy, nawet jeśli obecnie nie są one uważane za poprawne. Nowe formy wykuwają ścieżkę nowego myślenia. To język prowadzi nasze myślenie. A język ma przecież dwie funkcje, opisu rzeczywistości i budowania relacji. W związku z tym, jeśli my zaczniemy używać form, które są w teorii niepoprawne, ale zrobimy to celowo, to utworzymy tym samym miejsce w języku dla osób, które do tej pory tego swojego miejsca nie miały – zaznacza dr Majewska.

Fiona: Płynna płeć

25-letnia Asia jest osobą niebinarną, używa form żeńskich. Jest partnerką osoby także niebinarnej, 22-letniej Fiony. A Fiona jest genderfluid.

Dosłownie po angielsku to znaczy "płynna płeć". A chodzi o określenie osoby o zmiennej tożsamości płciowej (Uwaga! Tożsamość płciowa to coś zupełnie innego niż orientacja seksualna. Czyli np. istnieją osoby niebinarne o orientacji heteroseksualnej i osoby niebinarne o orientacji homoseksualnej – przyp. red).

Do 2017 r. w podręcznikach diagnostycznych istniało pojęcie zaburzeń identyfikacji płciowej. Zmieniło się to wraz z rozwojem nauki. Podczas 23. Światowego Kongresu Światowej Organizacji Zdrowia Seksualnego w Pradze pojęcie to zostało wykreślone i zastąpione neutralnym terminem niezgodność płciowa, podkreślającym jedynie charakter relacji między fizycznymi cechami a tożsamością płciową jednostki.

- W przypadku mojej narzeczonej są to cykle, które trwają około miesiąca. Około dwóch tygodni trwa czas, kiedy czuje się kobietą, woli formy żeńskie, stosuje żeńskie końcówki czasowników - byłam, poszłam - lubi mocniejszy makijaż, sukienki. Po tym następuje zmiana, naturalniej przychodzą jej formy męskie, brak makijażu, bluzy i dżinsy. Ale tutaj również nie ma reguły. Obie uważamy, że ubrania i makijaż powinny być unisex, dla każdego. A później znów powrót do kobiecości. Zmiany te jednak nie następują natychmiastowo, zwykle jest też kilka dni pomiędzy, gdzie kobiecość i męskość się miesza – opisuje Fionę Asia.

I jak tu mówić do siebie w związku? - Wszystkie problemy rozwiązujemy szczerą rozmową – zaznacza Asia. Na dowód przytacza jeden z dialogów: "- Dziwnie mi, jak mnie nazywasz 'kobietą swojego życia'. - To jak mam mówić? Miłość mojego życia? – Lepiej (uśmiech)".

- To może drobnostki, ale takich drobnostek jest dużo, a to naprawdę wpływa na poczucie bycia zrozumianym, bycia kochanym i akceptowanym takim, jakim się jest. Uczymy się siebie nawzajem, wspólnie odkrywamy, co nam pasuje. Na przykład gdy rozmawiamy, nazywamy siebie nawzajem neutralnymi formami: "kochanie" czy "słońce" – opowiada.

Asia nie ukrywa, że czasami używanie odpowiednich zaimków sprawia problem nawet jej narzeczonej. - Ponieważ "siedzi w szafie" (czyli nie ujawniła swojej prawdziwej tożsamości płciowej - przyp. red.) przed rodziną i większością znajomych, zazwyczaj używa form żeńskich, zgodnych z płcią wpisaną w dowodzie.

Dlatego kiedy spędzają czas tylko we dwie, dopiero po jakimś czasie Fiona zaczyna się czuć na tyle swobodnie, by przestać się pilnować i wybiera te zaimki, które przychodzą jej naturalnie. - Sama zazwyczaj staram się po prostu kopiować formy, których używa ona. Jeśli pisze czy mówi do mnie "zjadłem obiad", pytam "a co miałeś dobrego?". Pomyłki się oczywiście zdarzają, ale nie robimy z nich niczego wielkiego. Poprawiam się i tyle – tłumaczy 25-latka.

A jak to właściwie jest po polsku?

Asi ciężko zrozumieć, dlaczego ludzie z premedytacją nie chcą zauważać istnienia osób niebinarnych. - Chciałabym, by te osoby zobaczyły, ile mogą sprawić radości zwykłym używaniem poprawnych form. To nic nie kosztuje, cóż to za wysiłek naśladować te formy, które się widzi, słyszy? Albo zwyczajnie zapytać? Za to uśmiech, który widzę, kiedy sama się poprawię na dobrą formę albo zapytam, jak mam ją przedstawić, jest zwyczajnie bezcenny.

Asia - sama niebinarna - robi wszystko, by ułatwić funkcjonowanie ukochanemu człowiekowi. - Powtarzam, że ją kocham i akceptuję. Powtarzam, że dopasowywanie się z zaimkami to żaden problem. Powtarzam, że bycie genderfluid to nie wymysł, nie fanaberia, nie głupota i że nie jest w tym sama. Niestety, jest to cholernie trudne, zwłaszcza że ludzie często o tym nie wiedzą, nie rozumieją i nawet nie próbują zrozumieć. Wyśmiewają, że wymyślamy sobie 72 płcie i przesyłają dalej transfobiczne memy o identyfikacji jako helikopter bojowy. A wystarczy trochę więcej empatii i trochę więcej słuchania i zrozumienia – podsumowuje.

- Dlaczego się opieramy przed używaniem form języka dostosowanych do osób niebinarnych? Bo to oznacza wysiłek. Zmianę sposobu myślenia. Ciekawe jest również to, że wiele osób obśmiewa takie zmiany językowe. A obśmiewanie to forma obronna systemu językowego. W ten sposób bronimy się przed tym wysiłkiem – podkreśla dr Małgorzata Majewska, językoznawczyni.

- Jeżeli nacisk na system jest wystarczający, to nie ma już mowy o dobrej woli czy chęci w mówieniu we właściwy sposób, tylko staje się to obowiązkiem – zauważać podmiotowość innej osoby. Bo to jest dążenie do poprawności politycznej, a ta z kolei dąży do ugruntowania praw człowieka. Więc to jest nasz obowiązek – dbać o te prawa - zaznacza.

Źródło artykułu:WP Kobieta