Nowy kryzys wieku średniego: 40 lat, Opener i Runmageddon
Mężczyzn, którym stuknęła czwórka z przodu nadal dopada kryzys wieku średniego. Zmieniają się za to jego stereotypowe wyznaczniki. Być może właśnie dlatego, że są stereotypowe. Do roli cukrowego tatuśka chętnych jest niewielu.
12.05.2018 | aktual.: 12.05.2018 19:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Podstarzały Don Juan śliniący się do dziewczyn w wieku swojej córki może liczyć na zrozumienie, o ile jest bohaterem filmu. Nawet Lester Burnham w wersji premium (kabriolet i jedwabny krawat)
nie budzi lepszych skojarzeń. Żeby odnaleźć w sobie wyrozumiałość dla "trudnego okresu" kogoś, kto sprawia wrażenie buca, i to w dodatku bogatego, trzeba być ponadprzeciętnie empatycznym.
Nic więc dziwnego, że coraz częściej faceci bawią się z kryzysem wieku średniego w chowanego. Starają się zamienić go w drugą młodość, najczęściej miotając się z większą lub mniejszą gracją między tym, kim są, i wspomnieniami o tym, kim byli.
Za zmianę w metodach "zarządzania kryzysowego" odpowiada też fakt, że wielkomiejskim 40-latkom nie zdążyło się jeszcze znudzić życie rodzinne, kwestionowane przez rówieśników z poprzedniego pokolenia. Od ślubu minęło raczej 5 niż 15 lat, a dzieciom sporo jeszcze brakuje do etapu trzaskających drzwiami nastolatków, którym momentami ma się ochotę roztrzaskać coś na głowie. Nostalgia łączy się więc raczej z czasami studenckich imprez niż życiem niezależnego wilka z Chmielnej. Nowe sposoby na odejmowanie sobie lat czerpią więc ze składziku nastoletnich uniesień.
Przekładanka runmageddon-ironman
Pamiętasz, jak co czwartek chodziłeś z chłopakami na piłkę. Nieważny był zbliżający się egzamin, beznadziejna pogoda albo fochy dziewczyny. Noga była święta. Pamiętasz też zachwyt (czysto platoniczny!) siłą rycerzy popkultury. Taki Rambo, Rocky Balboa albo Rusell Crowe w "Gladiatorze".
Tymczasem z twoją kondycją, o muskulaturze nie wspominając, nie jest najlepiej. Od wejścia na drugie piętro masz zadyszkę, wstajesz z bólem pleców i nie pamiętasz, kiedy ostatni raz zdarzyło ci się przebiec dystans dłuższy niż dwa metry do zamykającej się właśnie windy. W obecnym stanie psychofizycznym pragniesz drugiej młodości, a nie refleksji nad ulotnością sprawności wszystkich członków. Postanawiasz walczyć. Jak Rambo, Rusell i Rocky. Siłownia to za mało…
Prawdziwi mężczyźni nie ćwiczą dla sześciopaku czy jakichś tam dodatkowych centymetrów. Oni ćwiczą dla WYCZYNU. Wybierasz więc wyczyn. Półmaraton jest dla mięczaków, ty za pół roku przebiegniesz 40 kilometrów i jeszcze dostaniesz piękny, złoty medal. Zbyt mainstreamowe? Proszę bardzo, jest jeszcze Ironman. Zobaczyłeś na Facebooku, że trenuje do niego Kazimierz Marcinkiewicz, a nigdy za nim nie przepadałeś? Jest jeszcze Runmageddon. Prawie jak Armagedon, tyle że w tym przypadku to nie dobro walczy ze złem, ale człowiek z błotem.
Gdzie się podziały tamte Heinekeny
W liceum zaliczyłeś Woodstock, pod koniec studiów Openera, jeszcze pod egidą zielonej butelki. Było pięknie. Nie martwiłeś się o pieniądze. Potrafiłeś wyjechać mając 50 złotych w kieszeni. Popijałeś piwo za piwem, zawierałeś nowe, jakże fascynujące, znajomości. I to w tempie 2 na godzinę przez 24 godziny na dobę (snu też za specjalnie nie potrzebowałeś).
Siedziałeś na plaży czekając na wschód słońca. Nie zapominajmy o koncertach jak z teledysku. Ekscytowały cię tym bardziej, że pamiętasz czasy, kiedy znane zespoły omijały tę część Europy szerokim łukiem.
Postanawiasz wybrać się na jeden z wakacyjnych festiwali muzycznych. Pierwszego, góra drugiego dnia jakiś gnój (mentalny, nie metrykalny) cię okrada. Sam jesteś sobie winien, gdybyś wziął 50 zł, jak 15 lat temu, mógłbyś wzruszyć ramionami. Ale oczywiście miałeś ze sobą telefon prywatny i służbowy, słuchawki za pięć stów i 3 karty do bankomatu. W imię odzyskania młodości mówisz sobie po młodzieżowemu: "YOLO".
Nie masz jak zadzwonić do kumpla z pracy, z którym przyjechałeś. Mając w pamięci atmosferę miłości i braterstwa sprzed lat, zaczepiasz jakąś dziewczynę, prawie swoją rówieśnicę, żeby pożyczyła ci telefon. Najpierw patrzy na ciebie dziwnie i oznajmia tonem dalekim od przyjacielskiego, "sorry, mam 19 lat". Kiedy słyszy, że chodzi o telefon, robi się grzeczniejsza. Minus to, że mówi do ciebie "proszę pana".
Miałeś młodnieć w oczach, a czujesz się, jakby właśnie przybyło ci kilka dobrych lat. Dzwonisz do kumpla, idziecie po alkohol. Dużo alkoholu. Następnego dnia masz takiego kaca, że nie wstajesz do wieczora. Na koncercie czujesz się dalej wypluty, smętnie obserwujesz skandujący tłum.
Full cap cała naprzód
Kiedyś bardziej dbałeś o wygląd. Niby nie chodziłeś na masaż i manicure dla mężczyzn przed ważnymi spotkaniami biznesowymi, ale potrafiłeś tak się ubrać, że napotkane dziewczyny wodziły za tobą wzrokiem. Oczywiście robiłeś to po męsku, a nie jakieś rurki, różowe tiszerty. Pamiętasz też, jak w 2003 kupiłeś na eBayu pierwsze Converse'y. "Żeby tak odnaleźć tę szczeniacką radość z głupich butów" – myślisz. A jako człowiek mający doświadczenie w realizacji celów i wyników bierzesz się za wprowadzanie pomysłu w życie. Chcieć to móc.
Są dwie szkoły drastycznego odmładzania się stylówką po 40-stce bez konsultacji ze stylistą lub farmaceutą.
Na pierwszą decydują się zazwyczaj oszczędni sentymentaliści. Ściągają ze strychów, piwnic i pawlaczy stare skóry, glany i katany. Piorą, lub nawet nie, i przywdziewają jak szaty bojowe. Efekty takich metamorfoz przypominają najczęściej raczej Tomasza Karolaka w serialu "39 i pół" niż Micka Jaggera.
Druga szkoła polega z grubsza na romansie z tzw. kulturą młodzieżową. Problem polega na tym, że co jest aktualnie NAPRAWDĘ młodzieżowe, wie głównie młodzież. Nawet gdyby jakimś cudem udało się dotrzeć do jądra najgorętszych trendów, żeby umieć je nosić i nie wyglądać śmiesznie, trzeba mieć wyczucie. Tak się składa, że ci, którzy je mają, nieczęsto stawiają na odmładzanie się ubraniem. Koniec końców adepci drugiej metody kończą w skejtowskich czapkach z daszkiem, paskach z wielkimi klamrami w komiksowe wzory albo czymś równie tragikomicznym.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl