Blisko ludziOd razu dwoje, troje, czworo?

Od razu dwoje, troje, czworo?

Od razu dwoje, troje, czworo?
18.12.2006 10:38, aktualizacja: 31.05.2010 16:26

Małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot, chyba każdy zna to powiedzenie. Ale co, jeśli rodzi się nam nie jedno, nie dwójka, ale więcej dzieci? Po początkowej euforii przychodzą obawy. Bo czym innym jest zadbanie o jedno dziecko a co innego to wychowanie pięciorga.

Małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot, chyba każdy zna to powiedzenie. Ale co, jeśli rodzi się nam nie jedno, nie dwójka, ale więcej dzieci? Po początkowej euforii przychodzą obawy. Bo czym innym jest zadbanie o jedno dziecko, a co innego wychowanie pięciorga. I chodzi nie tylko o kwestie materialne, ale też o czas i energię, jaką będziemy im musieli poświęcić, o trudy dnia codziennego. Zmienić jedną pieluchę to nie to samo, co cztery czy pięć.

Potrójna ciąża potrójne zagrożenie?

Wieloraczki rodzą się coraz częściej. W Stanach w 1998 r. urodziły się nawet ośmioraczki, zaś w Polsce czworaczki też nie są już powoli rzadkością. Według naukowców wynika to z coraz częściej stosowanych metod wspomagania rozrodu. „Naturalne” wieloraczki zdarzają się raczej starszym mamom. Lekarze ostrzegają jednak - mnogie ciąże są bowiem niebezpieczne tak dla matki, jaki i mających się narodzić dzieci. Nic dziwnego, że ciąża wielopłodowa kwalifikowana jest jako ciążą wysokiego ryzyka. Każda mama powinna nauczyć się dobrze obserwować zmiany, jakie zachodzą w jej ciele i o wszystkim informować lekarzy, szczególnie, że porody w przypadku ciąż wielopłodowych najczęściej mają miejsce przed wyznaczonym terminem.

Nauczmy się wszystko mnożyć

Gdy jednak poród przebiegnie bez komplikacji i zostaniemy już rodzicami całej gromadki, po wielkiej radości przychodzi lęk. Niejeden rodzic zastanawia się, czy aby na pewno to cudowne zrządzenie losu nie stanie się raczej problemem. Takie myśli i strach wcale nie są nieuzasadnione. Przecież każdy chce zapewnić swoim pociechom jak najlepsze warunku do życia. A tu trzeba wszystko mnożyć razy cztery czy sześć. Nic dziwnego, że z pomocą wystraszonym rodzicom przychodzą często władze miast, gmin czy różnych organizacji, oferując wsparcie materialne. Ważniejsze jednak jest zazwyczaj dla nich wsparcie emocjonalne ze strony bliskich. Czy ja sobie na pewno poradzę?

Takie pytanie stawiają sobie wszyscy rodzice, gdy tylko potwierdzi się mnoga ciąża. Bliźniaki czy wieloraczki są zazwyczaj dużym zaskoczeniem dla rodziców, którzy pomimo obaw są pełni optymizmu w okresie oczekiwania na maluchy. O dziwo skrzydła podcinają im często bliscy i znajomi. Na wieść o mnogiej ciąży zawsze reagują bardzo spontanicznie, nieraz raniąc przyszłe mamy czy tatusiów. „Moi bliscy wcale nie byli dla mnie oparciem, nawet jeśli tego nie komentowali, to widać było na ich twarzach przerażenie. Jedyne wsparcie dostaliśmy od znajomych, którzy też są rodzicami bliźniaków. To ich słowa dodały nam otuchy i radości” – mówi Monika, mama bliźniaków. Tymczasem dla takich rodziców wsparcie od rodziny jest właśnie najważniejsze, nie tylko w pierwszych latach życia maluchów, ale też przed ich urodzeniem.

Dwa… albo i więcej w jednym

„Denerwują mnie kobiety, które twierdzą, że chciałyby mieć bliźniaki albo trojaki. Wydaje mi się, że nie wiedzą, co mówią” – twierdzi Alicja, mama trojaczków. Owszem, patrząc na odchowane wieloraczki wydaje się, że to „takie wygodne”! Wystarczy pomęczyć się na początku, a potem już z górki! Taki komentarz słyszała nie jedna kobieta w ciąży mnogiej. I poniekąd jest to prawda, choć o tym, jak ciężką pracą są pierwsze lata macierzyństwa wiedzą tylko ci, którzy przez to przeszli.

Cieszyć się czy się nie cieszyć?

Kiedy dobra robocza zaczyna trwać po 20 godzin, przypominając pracę taśmową (bo przecież usypiamy hurtowo, myjemy hurtowo, karmimy hurtowo…), świeżo upieczona mama i tata zaczynają sobie zadawać pytanie, jak mimo wszystko czerpać radość z macierzyństwa, jak radzić sobie w codziennych kłopotach? Jak znaleźć złoty środek? Dla niektórych priorytetową sprawą jest dobra organizacja, dzięki której nie tracą czasu na zbędne czynności. Choć czas już przy dwójce dzieci wydaje się przeciekać między palcami, a problemy wydają się mnożyć. Dla mamy wieloraczków kłopotem jest nie tylko karmienie, które odbywa się niemal na okrągło, ale także zorganizowanie wyjścia na spacer, ubieranie. Wystarczy na moment skupić się na jednym dziecku, a drugie zaczyna płakać, a potem trzecie i tak dalej. Reakcje łańcuchowe należy przyjąć za pewnik w wychowywaniu wieloraczków. Najlepszym przykładem oprócz płaczu są choroby. Jedno przeziębienie zamienia się w mig w trzy lub pięć chorych niemowlaków. Kupno wózka, tak prozaiczna kwestia w
przypadku jednego dziecka, tutaj jest prawdziwa inwestycją, którą trzeba przemyśleć. Czy łatwo się składa? Czy zmieści się w windzie albo w bagażniku? No i nie zapominajmy, że dwójka dzieci w wózku to podwójny ciężar i trudniejsze manewry.

Zdecydowanie poważniejsze problemy nadchodzą, kiedy dzieci już rozumieją coraz więcej i pomimo silnego związku ze sobą, bardzo często miedzy sobą rywalizują. Mądre wychowywanie takiego rodzeństwa jest niezwykle trudne i nie ma na nie jednej recepty. Na pewno trzeba dobrze obserwować swoje maluchy i podejmować odpowiednie kroki. O ile silne związki między bliźniakami czy czworakami są powszechnie znane i potwierdzone, to obserwuje się także pewną solidarność między rodzicami takich dzieci. To oni mogą najlepiej posłużyć sobie radami, szczególnie tymi praktycznymi, są dla siebie najlepszym wsparciem. Powstają liczne fora, na których najczęściej mamy wymieniają się doświadczeniami i poradami. I są to najcenniejsze porady, bo oparte na własnych przeżyciach i praktyce.

Źródło artykułu:WP Kobieta