Blisko ludziOdwrócony prezentownik: pokaż, co kupiłaś, a powiem ci, kim jesteś

Odwrócony prezentownik: pokaż, co kupiłaś, a powiem ci, kim jesteś

Na bogato, ale oszczędnie. Z dużym wyprzedzeniem i na spokojnie. Z podtekstem. Ignorując listy do Świętego Mikołaja, bo przecież wiesz lepiej. A ty jak kupujesz prezenty? Zobacz, do której grupy się zaliczasz i posegreguj członków rodziny.

Odwrócony prezentownik: pokaż, co kupiłaś, a powiem ci, kim jesteś
Źródło zdjęć: © East News
Aleksandra Kisiel

Kiedyś na prezenty czekało się z niecierpliwością. Dziś – z lekką dozą przerażenia. Znów pod choinką znajdziesz podróbkę perfum albo wagę łazienkową czy karnet na siłownię z sugestią, że czas zgubić parę kilo? A może jak co roku 27 grudnia nieudane podarki będziesz wystawiać na Allegro? Darczyńców można pogrupować według prezentów, jakie kupują, i intencji, jakie nimi kierują. I każda grupa ma swoje mroczne strony.

Wyszczuplająca bielizna i inne praktyczne przedmioty

Babcia Stasia zawsze prosi o listy prezentów wszystkich członków rodziny. Twierdzi, że sama nic ciekawego nie wymyśli, że za stara jest na poszukiwania. Potem, z perwersyjną wręcz przyjemnością, krytykuje każdą pozycję.

"Dla Kaśki kolejna książka kucharska? Chyba powinna poprosić o lustro, bo ewidentnie nie widzi, że czas na dietę. Dostanie książkę o poście dr Dąbrowskiej. Tadeusz zażyczył sobie prenumeratę gazety o motocyklach. Już chyba czas pogodzić się z faktem, że harleyowcem nie zostanie"... Bach, pod choinką dla Tadzia Geriavit w zestawie z termoforem.

Nawet najstarsi górale nie pamiętają Bożego Narodzenia, w które babcia Stasia dałaby komukolwiek dokładnie to, o co poprosił. Zamiast tego wszyscy dostają to, czego chcieć powinni, przynajmniej zdaniem nestorki rodu. Jest grubo po siedemdziesiątce, ale język ma ostry jak brzytwa. I choć obserwacje czasem bywają trafne, co wrażliwsi członkowie rodziny spod choinki odchodzą ze łzami w oczach.

Matki nastolatek próbowały interweniować, prosić, by babunia zaniechała obdarowywania pyzatych gimnazjalistek wyszczuplającą bielizną. W kolejne święta pod choinką znajdowały książki w stylu "Anioł w moim życiu. Jak nauczyć dzieci szacunku do starszych".

Jedna rzecz z listy, możliwie najtaniej

Totalnym przeciwieństwem Babci Stasi jest kuzynka Irenka. To kobieta-konkret, która nie lubi zgadywać, "co autor miał na myśli". Jest fanką list i ustawiania priorytetów dla zadań. Prosi każdego o trzy propozycje prezentów do kwoty, jaką może przeznaczyć na każdego członka rodziny. Nie udaje, że wie lepiej, nie dramatyzuje, a już na bank nie zostawia wszystkiego na ostatnią chwilę.

W historii jej przeglądarki najczęściej pojawiają się porównywarki cen, serwisy z opiniami i strona z rabatami oraz kodami promocyjnymi. Lubi mieć wszystkie prezenty kupione i zapakowane (najlepiej przez sprzedawcę, za darmo) jeszcze w listopadzie.

Jeśli może zaoszczędzić – zrobi to. Black Friday to dla niej najważniejszy dzień w roku, a Allegro Smart i Amazon Prime to ukochane subskrypcje. Czasem, dla zabawy i satysfakcji, podlicza, ile zaoszczędziła dzięki darmowej wysyłce, rabatom z newslettera i promocjom z gazetek. Przy wigilijnym stole, między "Bóg się rodzi" a makiełkami, rzuci czasem: "Upolowałam ci ten tablecik w czarny piątek. 300 zł taniej. Co, myślałaś, że zapłaciłam pełną cenę?".

Kuzynka Irenka to skarb dla rodzin z małymi dziećmi. Pozwala dłużej utrzymać maluchy w przeświadczeniu, że listy do Świętego Mikołaja mają sens. Schody zaczynają się, gdy berbecie proszą o rzeczy, których nie da się upolować w promocji.

Telewizor, elektryczna hulajnoga albo inna gwiazdka z nieba

Dziadek Janek co roku powtarza, że nic nie chce i żeby w ogóle dać sobie spokój z prezentami. Mówi to z takim przekonaniem, że kilka lat temu jeden z potencjalnych zięciów dał się nabrać. Prezentu nie kupił. Słuch po nim zaginął. Dziadek zawsze powtarza, że on wszystko ma. "A wy dzieci przecież na dorobku jesteście, to po co macie wydawać pieniądze".

Gdy przychodzi do rozpakowywania prezentów, okazuje się, że dziadek postanowił zaszaleć. Jak co roku. Nowy telewizor dla córki, elektryczna hulajnoga dla wnuka, który ma 3 lata? Norma. Dziadek czasem nadszarpnie oszczędności, czasem weźmie kredyt, zawsze narazi się babci. Jest jednak totalnym gadżeciarzem i obdarowywanie innych sprawia mu autentyczną radość, więc reszta rodziny ze spokojem wraca do domu z nowymi sprzętami.

Nieszkodliwy, kochany staruszek, z którym lepiej nie stawać w szranki, bo jest wynalazcą maksymy "zastaw się, a postaw się". I ma wysoką zdolność kredytową.

Złoty Rorex i perfumy Chanele

Czasem pod choinką kryje się coś wyjątkowego. Wymarzony naszyjnik w niebieskim pudełku Tiffany&Co czy limitowana edycja perfum Toma Forda. Jednak jeśli prezenty pochodzą od teściowej Darii, trzeba sprawdzić dwa razy, czy Tiffany przypadkiem nie jest Tifanim, a Tom Ford – Tomem Fiatem. Teściowa nie ma poczucia obciachu. Wydawanie wielkich pieniędzy na produkty luksusowych marek uważa za marnotrawstwo, ale jednocześnie szanuje pragnienia innych członków rodziny.

Kupując podróbki, pozostaje wierna swoim zasadom. Nie zadłuża się na prezenty, a jednocześnie ma poczucie, że spełnia marzenia synowej czy siostry. Często źródłem podarków są lumpkesy, w których radośnie pozyskuje prezenty dla dzieci. Za podejście less waste jest chwalona, ale rozmowy na temat praw do własności intelektualnej zdają się na nic. Teściowa przekonuje, że przecież złoty Rorex od prawdziwego niczym się nie różni. A zielony osad z nadgarstka można usunąć mydłem z dodatkiem sody oczyszczonej.

Karta podarunkowa do sieciówki

Przedstawicielem ostatniej kategorii jest szwagier Jacek. W zasadzie nie wie, kim są ludzie należący do jego rodziny. O czym marzą, czego potrzebują. Świąteczne prezenty kupuje, bo tak wypada. Ale bez przekonania. Jak na managera średniego szczebla przystało, stara się być wydajny, oszczędny i produktywny jednocześnie.

Podczas jednej wyprawy do centrum handlowego załatwia prezenty dla całej rodziny. Kupuje karty podarunkowe w H&M, Aparcie, Zarze Home, Sephorze i Empiku. A potem w drodze losowania decyduje, która karta trafi do kogo. Gdy dwa lata temu zamiast bonu podarował żonie zestaw kosmetyków, była przekonana, że ją zdradza. Dopiero potem okazało się, że prezent był z drugiej ręki, przyniesiony przez szwagra z firmy. Kryzys zażegnany.

Niżej podpisana oscyluje gdzieś między typem Szwagra (z lenistwa) a typem Kuzynki Irenki (też z lenistwa). Ale na starość mogłaby zostać Dziadkiem Jankiem i rozkoszować się radością mieszaną z zakłopotaniem, wywołaną u bliskich. A ty gdzie się widzisz?

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (187)