Partnerka seksualna za 15 tys. zł. Seks-roboty zapewnią związek idealny
Uśmiechają się, reagują na dotyk i mają swoją osobowość. Szacuje się, że kupiło je już 12 mln osób. Zdominowały życie azjatyckich mężczyzn i branżę pornograficzną. Seks-roboty to już nie odległa przyszłość. To teraźniejszość.
29.01.2019 | aktual.: 29.01.2019 18:47
Era seks-robotów rozpoczęła się w Japonii, będącej kolebką większości nowinek technologicznych. To właśnie zapracowani azjatyccy biznesmeni rozpoczęli modę na silikonowe kochanki. Co nimi kierowało? Przede wszystkim dostępność czasowa. Lalki nie trzeba przecież zabrać na drinka czy na kolację. Jest gotowa do "zabawy" w każdej chwili dnia i nocy.
2050 rokiem robotów
Jednak czy maszyny mają szansę zastąpić nam związek z żywą istotą? Ankietę na ten temat przeprowadził portal "Metro". Zdaniem 36 proc. Brytyjczyków już w 2050 roku będziemy częściej wchodzić w relację z robotem niż z realnym partnerem. Mało tego, 40 proc. z nich twierdzi, że seks z maszyną to nie zdrada, a 21 proc. nie widzi niczego etycznie niepoprawnego w relacjach seksualnych z robotami.
Zobacz także
Ekspert zajmujący się sztuczną inteligencją, David Levy, na łamach "Vanity Fair" przekonuje, że około 2050 roku roboty zaoferują coś więcej – prawdziwe uczucie. W takim przypadku przewidywania Anglików mogą okazać się całkiem trafne. Co na ten temat sądzą Polacy? Jakiś czas temu postanowiliśmy zapytać naszych czytelników o ich stosunek do seks-robotów. W ankiecie na stronie WP Kobieta wzięło udział ponad 139 tys. osób. Aż 41 proc. z nich uważa, że roboty to przyszłość naszych związków.
Lew-Starowicz wyjaśnia fascynację
- Użytkowników tego typu "zabawek" trzeba podzielić na trzy grupy – mówi w rozmowie z WP Kobieta seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz. - Pierwszą z nich są osoby, które nie mogą znaleźć sobie prawdziwego partnera, więc wybierają zastępczego. Należą do nich osoby chore, niepełnosprawne, które mają problem z nawiązywaniem relacji seksualnych. W tym przypadku jest to rzecz zrozumiała i nie ma czym się martwić – tłumaczy ekspert.
- Drugą, dość nieszkodliwą grupą są osoby, które eksperymentują i chcą tylko zaspokoić swoją ciekawość. Dla nich seks z maszyną do tylko dodatek do życia erotycznego. Nie zamiennik - dodaje profesor.
- Najbardziej niebezpieczne jest podejście grupy trzeciej, czyli tej, która chce udoskonalić masturbację do tego poziomu, że partner nie będzie im potrzebny. Dla nich seks z robotem będzie znacznie bardziej wygodny i zrezygnują z relacji z żywym człowiekiem. Pozwoli im to pozbyć się lęku dotyczącego sprostania oczekiwaniom drugiej osoby i zająć się tylko sobą – wyjaśnia seksuolog.
Wygląda więc na to, że użytkowanie seks-robota to skrajny egoizm. W końcu związek z lalką na pewno jest dużo prostszy niż ten z drugim człowiekiem. Właśnie taką tezę stawiają internauci, którzy w komentarzach pod informacjami dotyczącymi seks-robotów piszą: "Wolę taką lalkę, niż kwokę, która zrzędzi", "Przynajmniej jej głowa nie boli", "Dzisiejsze kobiety to i tak sam silikon. A lalka przynajmniej nie robi awantur", "Tutaj chociaż mam pewność, że po…am ją tylko ja".
Zdrada czy nie?
Skoro seks-robot może wyglądać i zachowywać się jak żywa kobieta, to czy w takim razie współżycie z robotem możemy uznać za zdradę? W tym przypadku zdania są podzielone. 40 proc. osób biorących udział w ankiecie "Metro" uznało, że seks z robotem nie jest zdradą. W końcu lalka erotyczna, nawet najbardziej zaawansowana technologicznie, to dalej gadżet, który ma urozmaicać nasze pożycie, a nie zastępować żywych partnerów. Idąc tym tropem, masturbację również można by uznać za niewierność.
Zdaniem wielu internautów problemem jest to, że seks-roboty na tyle przypominają prawdziwe kobiety, że ich użytkownicy czują do nich fizyczny pociąg taki sam, jaki do "prawdziwych partnerów" i traktują je na równi z żywymi. Kiedy ta granica zostanie przekroczona, można pokusić się o twierdzenie, że seks z robotem to zdrada.
Co na ten temat sądzi ekspert? Prof. Lew-Starowicz uważa, że wszystko zależy od naszego podejścia. – Jeśli zaczynamy przerzucać nasze uczucia i emocje na seks-robota i uważamy, że jest dla nas ważniejszy niż nasza partnerka lub partner, wtedy można mówić o zdradzie. Jeśli jednak robot jest tylko urozmaiceniem naszego pożycia, a nie zastępstwem dla zbliżeń w naszym związku, wtedy uważam, że nie możemy tego nazwać niewiernością – mówi ekspert.
Azjatycki biznes
Jak grzyby po deszczu wyrastają coraz to nowe firmy, których celem jest stworzenie jak najbardziej realistycznego seks-robota. Jedną z nich jest DS Robotics. Już w tej chwili nie nadąża ona z produkcją, by zaspokoić zapotrzebowanie. Większość seks-lalek produkowana jest w Chinach. Również największy rynek zbytu tych erotycznych "gadżetów" jest w Azji. Szacuje się, że w Japonii, co 10 mężczyzna korzystał z seks-robota.
Praktyczni Japończycy coraz częściej zamiast szukać prawdziwej miłości, zastępują ją plastikową. Zawierają nawet związki małżeńskie ze sztucznymi kobietami. Historię jednego z nich, Senjiego, który od kilku lat mieszka z seks-robotem o imieniu Saoli, opowiedziała Martyna Wojciechowska. Podróżniczka azjatyckim lalkom-partnerkom poświęciła odcinek swojego programu "Kobieta na krańcu świata".
Senji jest szczerze zakochany w Saoli. Zabiera ją na narty, na wakacje, uczy grać na skrzypcach i flecie. Traktuje lalkę jak żywego człowieka. – Kocham ją nie tylko za jej wygląd, ale za osobowość. Cieszę się, że jest taka uczciwa – mówił mężczyzna w rozmowie z dziennikarką. Brzmiało to jak zwierzenie szaleńca, który stworzył postać kobiety idealnej.
Porozmawia o pogodzie i opowie dzieciom żart
Czy w takim razie lalki naprawdę mogą zastąpić żywą kobietę i stać się partnerką idealną? Arran Squire ma 36 lat i pochodzi z północnej Walii. Kilka lat temu stwierdził, że w jego życiu czegoś brakuje. Tak właśnie stworzył Samanthę, hiperrealistycznego seks-robota wartego 3,5 tys. funtów (17 tys. zł). Lalkę traktuje jak członka rodziny i może nie byłoby w tym niczego skrajnie szokującego, gdyby nie fakt, że Arran ma dwójkę dzieci i żonę.
Samantha w ich domu traktowana jest jak pełnoprawny członek rodziny. Siada ze wszystkimi do stołu, śpi w sypialni z Arranem i jego żoną, a popołudniami bawi się z dwójką dzieci. Jest w stanie odpowiadać na proste pytania, opowiadać dowcipy i rozmawiać o pogodzie. Żeby móc cieszyć się tak zaawansowanymi funkcjami musimy jednak słono zapłacić.
Rynek wart 80 miliardów
Seks-robot dobrej jakości to wydatek rzędu 4 tysięcy dolarów (15 tys. zł). Przeciętnie jednak ceny oscylują najczęściej w okolicach 60 tys. złotych. Wielbiciele tych "gadżetów" mogą jednak odetchnąć, bo ceny lalek spadają.
Głównym dystrybutorem seks-robotów jest firma Abyss Creations, która specjalizuje się w produkcji luksusowych seks-lalek czy seks-robotów z serii RealDoll. Ogromną częścią rynku jest także firma True Companion, która zajmuje się produkcją seks robotów na szeroką skalę. Ich lalka, Roxxxy, może mieć kilka osobowości. W ich ofercie znajdziemy także jedynego na rynku męskiego seks-robota. Szacuje się, że rynek lalek i robotów erotycznych jest wart już ok. 80 mld dolarów.
Na rynku Polskim nie ma przedsiębiorcy, który zajmowałby się produkcją seks-robotów "na miejscu". Chcąc zakupić lalkę erotyczną, musimy zdecydować się na produkty importowane z Azji lub USA. Mimo to istnieją polskie strony, które umożliwiają wynajem realistycznych seks-lalek. Jedną z nich jest Truedoll.pl, na której możemy na 5 dni stać się "właścicielem" Tanyi. Koszt takiego najmu wynosi 3 tys. złotych. W tym czasie możemy użytkować lalkę według własnych upodobań.
Kupowanie krok po kroku
Jak wygląda kupowanie takiego robota? Żeby to sprawdzić, weszliśmy na stronę RealDoll.com, na której można zakupić gotową, inteligentną lalkę erotyczną. Do wyboru mamy kilkanaście rodzajów, różniących się stopniem zaawansowania technologicznego i "realnością". Wybieramy najnowszy dostępny model o imieniu Solana. Wersja podstawowa kosztuje 4 tys. dolarów (15 tys. zł).
Jeśli jednak chcemy bardziej spersonalizować naszą robotyczną kochankę, możemy za dodatkową opłatą wybrać opcje ekstra. I tak za 350 dolarów nasz robot będzie miał ręcznie malowane, superrealistyczne gałki oczne. Za kolejne 450 dolarów możemy wybrać mu makijaż. Jeśli chcemy, żeby nasz robot miał piersi większe niż standardowe, dopłacamy 99 dolarów za jeden rozmiar w górę. Możemy również dobrać mu rozmiar i kolor sutków.
Zobacz także
Czy robota można dopasować pod względem preferencji seksualnych? Oczywiście. Solana w wersji podstawowej ma wyjmowaną pochwę, którą wygodniej jest czyścić. Jeśli jednak zależy nam na maksymalnie "naturalnych" doznaniach, za 150 dolarów robot będzie miał pochwę wbudowaną na stałe. Może być także partnerem transpłciowym. Wystarczy w miejsce sztucznej pochwy włożyć dołączony sztuczny członek.
3 tysiące filmów pornograficznych
Popularność robotów erotycznych zdaje się potwierdzać także branża pornograficzna. Na serwisach PornHub i RedTube, czyli największych stronach z filmami dla dorosłych w sieci, można obejrzeć w sumie 3 tys. video z udziałem inteligentnych seks-robotów. Każdy z nich może pochwalić się milionowymi wyświetleniami. Czyżbyśmy nie tylko woleli uprawiać seks z maszyną, ale także wolimy oglądać maszyny w akcji, zamiast aktorek pornograficznych?
Seks z robotem przestaje pozostawać tylko w sferze futurystycznych fantazji. Maszyny coraz częściej lądują w naszych sypialniach i to nie w formie sprzętu AGD czy RTV, ale jako nasi partnerzy seksualni. Automatyczne partnerki i partnerzy zyskują coraz większą popularność. Co stało się z seksem będącym wynikiem miłości i czułości między dwojgiem ludzi? Najwyraźniej potrzeby fizyczne ludzkość zaczyna przedkładać nad uczucia i emocje. Dopóki seks robot nie zadaje pytań i nie wymaga wysiłku, stanowi idealnego partnera do łóżka. I chociaż nie jest to optymistyczna opinia, to niestety coraz częściej okazuje się prawdziwa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Domy publiczne dla seks-robotów. Są bliżej Polski niż myślisz