Pedofilia wśród Świadków Jehowy. Dorosła ofiara odważyła się powiedzieć prawdę
- Widocznie twoja wiara jest za słaba, skoro takie coś jak pedofilia spowodowało, że chcesz odejść od prawdy - usłyszała Ewelina od swoich braci, po tym, gdy odchodząc od Świadków Jehowy powiedziała po raz pierwszy głośno, że ojciec molestował ją seksualnie od 6. roku życia. Choć słowo "molestował" nie jest tu właściwe. Gwałcił ją, zastraszał, zmuszał do różnych rzeczy przez 12 lat. - Zaczynam swoje życie na nowo - mówi dziś 37-letnia Ewelina.
02.12.2016 | aktual.: 03.12.2016 09:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Najpierw muszę z ciebie zrobić kobietę"
Do piątego roku życia wychowywała ją babcia. Małżeństwo rodziców od początku było burzliwe. Kłótnie, awantury, zdrady. On, który nie panował nad swoimi emocjami i ona, która powtarzała, że nie wie, jak zniesie to wszystko. Kiedy porządkując swoje małżeńskie życie, rodzice zdecydowali się wziąć Ewelinę do siebie, już studiowali Biblię ze Świadkami Jehowy. Koszmar 6-letniej dziewczynki zaczął się bardzo szybko.
– On obnażał się przy mnie. Słowa, które do mnie kierował przez całe moje życie w rodzinnym domu, to „pokaż” i „daj”. Na początku jeździł penisem po mojej waginie. Z czasem lekko go wkładał, na tyle, na ile mógł.
Kiedy jako 10-latka powiedziała mu, że chciałaby chodzić na tańce, zostać tancerką, usłyszała: „Najpierw muszę z ciebie zrobić kobietę”.
- I zrobił. Gwałcił mnie wszędzie, gdzie tylko chciał. Nie mogłam odstępować go na krok. Wszędzie mnie ze sobą zabierał. Mieszkaliśmy na wsi, on pracował na PGR-ach. Gwałcił mnie na biurku w biurze, na sianie w budynkach PGR-u. Raz, kiedy obudziłam się w nocy, bo śnił mi się jakiś koszmar, to on zamiast mojej mamy poszedł ze mną na górę, położył się obok i zgwałcił mnie, chociaż w pokoju spali też moi dwaj bracia. Pamiętam, kiedy powiedział, że pokaże mi coś innego, kazał rozłożyć nogi i zaczął mnie lizać…
Z ojcem nie czuła żadnej więzi.
– To był dla mnie obcy człowiek. Od początku tylko się go bałam. Czy było dla mnie coś nienaturalnego w tym, co robił?
Jako mała dziewczynka miałam poczucie tajemnicy. On mówił, że ojcowie tak muszą robić, że to taki nasz sekret. Później to chyba myślałam, że nie mam wyjścia, że tak musi być. A jak masz 10–11 lat, to czujesz, że to nie jest jednak normalne, co ojciec ci robi i zaczynasz się buntować, ale ten bunt jest skrzętnie tłamszony. „Jak powiesz, to twoja matka tego nie wytrzyma”, słyszysz, i pewnym momencie się zamykasz. Nie miałam siły psychicznej, żeby wtedy zareagować.
Ewelina od 6. roku życia była w rodzinie Świadków Jehowy. Od dziecka nie pamięta innego życia. Kobiety właściwie nie mają tam żadnego statusu. Są tylko narzędziem, choć to one najbardziej się angażują w działalność organizacji, chodzą od domu do domu, zbierają datki. Nie mogą natomiast pełnić żadnych wyższych funkcji czy stanowisk. Nie mają prawa głosu.
Zakładała spódnicę, by jemu łatwiej było ją zgwałcić
– Moja mama nie miała nic do powiedzenia w kwestii naszego wychowania. Wszystkie decyzje podejmował ojciec – on mówił, co możemy, czego nie, co jest dobre, a co złe, wymierzał nam kary. Szedł ze mną na górę pod pretekstem studiowania ze mną Biblii, a gwałcił mnie, podczas, gdy moja mama siedziała na dole. Kiedy zaczynałam się buntować, nie chciałam robić tego, do czego mnie zmuszał, dom zamieniał się w piekło. Ubliżał mojej mamie, podle ją traktował, wiedział, że tak rani mnie najbardziej i tylko traktując w ten sposób moją matkę, mnie skłoni do tego, co chce.
Kiedy Ewelina chciała pojechać do cioci, wyjść do koleżanki, warunek był zawsze ten sam. Ubierała spódnicę, by jemu łatwiej było ją zgwałcić. W piwnicy, w jej pokoju, a kiedy nikogo nie było w domu, na wersalce w dziennym pokoju. Zmuszał ją do oglądania filmów pornograficznych, gazetek, mówiąc, że to ją podnieci, rozgrzeje. Poczuła ulgę, kiedy w wieku 14-lat dostała miesiączkę, bo powtarzał, że wtedy da jej spokój. Nie dał, obiecał tylko być bardziej ostrożnym.
– To nie było naturalne, że wszędzie mnie ze sobą zabierał. Na wsi, w której mieszkaliśmy był uważany trochę za wariata ze skłonnościami seksistowskimi. Ale kiedy na weselu jednej z ciotek rzucił się na chłopaka, z którym rozmawiałam, bo był o niego zazdrosny, ciocia stwierdziła, że jest w tym coś niepokojącego. Traktował mnie jak kochankę, jak kobietę, a nie jak swoją córkę. Ciocia z mamą wzięły mnie na rozmowę. To wtedy mogłam wszystko powiedzieć, uwolnić się. Ciocia spytała, czy ojciec robi mi krzywdę, a ja widziałam tylko pełne przerażenia oczy mojej mamy. Wiedziałam, że się bała. Nie mogłam jej tego zrobić, bo przecież by się powiesiła, by nas zostawiła, nigdy w życiu bym sobie tego nie wybaczyła. „Nie” – odpowiedziałam ciotce. Wiedziałam, że mi nie uwierzyła, ale nic nie mogła zrobić.
Ewelina wiele lat później dowiedziała się, że jej ojciec już jako nastolatek gwałcił inną dziewczynkę. To ona jest dzisiaj jedynym świadkiem Eweliny, który może zeznawać w sądzie przeciwko niemu.
„I tak nikt ci nie uwierzy, twoje słowo przeciw mojemu”
To, co się dzieje wśród Świadków Jehowy, wśród nich musi zostać. Nic nie może wyjść na zewnątrz, zwłaszcza te złe rzeczy.
– Uczono mnie, że świat zewnętrzny jest zły, że wszyscy ci ludzie zginą w Armagedonie, a tylko my ocalejemy. Nie miałam do nikogo zaufania, w wiejskiej i bardzo zaściankowej szkole od początku uchodziłam za odmieńca. Nie śpiewałam hymnu, nie brałam udziału w przedstawieniach. Byłam ta inna, a dodatkowo przylgnęło do mnie przezwisko „cielak” nadane przez nauczyciela po tym, jak niechcący zrzuciłam doniczkę z parapetu podczas lekcji. Wpajano mi nieustannie, że nie mogę mieć swojego zdania.
Dzieciom Świadków Jehowy pokazuje się, że wszystko co robią, muszą robić w imię Boga i dla niego. Nagrywane są filmy, gdzie kilkuletnia dziewczynka zamiast kupić sobie lody, odkłada pieniądze na datki na organizację. Dzieci mają być posłuszne rodzicom i Bogu, dawać z siebie jak najwięcej. Kary cielesne wśród Świadków Jehowy jeszcze do niedawna były na porządku dziennym. Jarek, który odszedł od organizacji trzy lata temu, wspomina, że Starszy Zboru bił ich jako dzieci na oczach rodziców gumową rurą od pralki, dzieci wyprowadzano ze spotkań i bito, gdy tylko przeszkadzały. Od najmłodszych lat powtarza się maluchom, że jak będą niegrzeczne, zginą w Armagedonie.
Każde nadużycie ma w tej organizacji procedurę postępowania. Jeśli jeden ze Świadków zostaje oskarżony o molestowanie dzieci, musi to zostać zgłoszone przez dwóch nadzorców do Działu Prawnego, który poinstruuje, jak dalej postępować w tej sprawie. Jarek, pomagający tym, którzy odeszli z organizacji i wnikliwie zapoznający się ze wszelkimi obowiązującymi wśród Świadków Jehowy prawami mówi:
– Ofiara pedofilii jest przesłuchiwana w obecności swojego oprawcy i Starszych Zboru. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co to dziecko, czy nastolatek tam przeżywa, a nawet dorosła osoba, która postanowiła o tym mówić. Co więcej, przypadkiem pedofilii członkowie Świadków Jehowy zajmują się dopiero, kiedy przedstawionych zostanie dwóch, a najlepiej trzech świadków tego czynu, którzy potwierdzą stawiane zarzuty.
Na pytanie, dlaczego nie uciekła, Ewelina odpowiada:
- Ale gdzie? Dokąd? I co z moją mamą? Dzisiaj widzę, że ta więź między nami była chora. Moja babcia nieraz mówiła, że matka i ojciec traktują mnie tak, że tylko jeszcze w klatce powinni mnie zamknąć. Ale oni nie musieli, sama się w tej klatce zamknęłam. Przecież nie mogłam prosić o pomoc kogoś spoza organizacji. Ojciec mi powtarzał: „I tak nikt ci nie uwierzy, twoje słowo, przeciw mojemu”. Błagałam mamę, by wpłynęła na ojca, by zainteresowała się naszym wychowaniem. Mój wujek ze strony mamy (nie jest Świadkiem) przypomniał mi sytuację, kiedy do nas przyjechał, chciał mnie zabrać na kilka dni. Ojciec kazał mi iść napalić w piecu, ale najpierw ubrać spódnicę. Ta spódnica wydała się wujkowi dziwna. Ojciec zgwałcił mnie w piwnicy i wtedy pozwolił jechać.
"Weź się trochę uspokój”
W wieku 18 lat Ewelina poznała Adama – też Świadka. Ojciec szalał, próbował chłopaka zastraszyć, przegonić, oni jednak szybko postanowili wziąć ślub.
– Wyszłam za mąż i próbowałam zapomnieć o tym, co się zdarzyło w przeszłości. Nadal wierzyłam, że religia, w której żyłam, jest tą religią prawdziwą. W końcu powtarzano nam, że to, co nas spotyka tutaj teraz nie ma znaczenia, że za chwilę przyjdzie Armagedon i wtedy doświadczymy prawdziwego szczęścia. Myślałam: „Miałam pecha, Bóg to naprawi”.
Po ślubie ojciec chciał zmusić ją do seksu raz, kiedy przyjechała już z mężem w odwiedziny. Adam, mąż, widział, że ta relacja z rodziną jest dziwna.
– Kiedy mama dzwoniła i słyszałam, że jest źle, że się pokłócili, natychmiast chciałam tam jechać. Miałam wyrzuty sumienia, że mnie przy niej nie ma, że nie mogę jej pomóc, nic z tym zrobić. Na czym moja pomoc polegała? Dzisiaj widzę to wyraźnie. Ojciec robiąc awanturę mojej mamie, potrafił po dwa, trzy tygodnie leżeć w łóżku, nie wychodzić do pracy, nie odzywał się do matki, bo „on ma problem”. A ona wtedy płakała, powtarzała, że się powiesi i jako dziecko wierzyłam, że to zrobi. Więc prosiłam go, żeby przestał. A on mówił, że jeśli zrobię to, co on chce, to się poprawi, przeprosi moją mamę. Nie umiałam inaczej jej pomóc. To był mój sposób na ratowanie rodziny, na naprawienie sytuacji w domu, której nie byłam w stanie znieść. Dzisiaj wiem, że matka nieświadomie, ale jednak wykorzystała mnie emocjonalnie. Nigdy mnie nie spytała, jak się czuję, czy wszystko w porządku, czy coś się dzieje. Przecież, kiedy byłam już starsza, krzyczałam, że go nienawidzę. Prosiłam ją, żeby wpłynęła na niego, żeby pozwolił mi jechać do jej siostry. Uwielbiałam tam jeździć, to było miejsce, gdzie mogłam choć przez chwilę poczuć się dzieckiem. Ale taki wyjazd miał zawsze swoją cenę. „To jest sprawa między tobą a ojcem”, mówiła i nigdy nie widziała nic dziwnego w tym, że on najpierw mi na coś nie pozwalał, a później się godził. Kiedy ciocia spytała, czy ojciec nie robi mi nic złego, mama nie przyszła do mnie, poszła do niego. Powiedziała: „Weź się trochę uspokój, bo po rodzinie mówią, że gwałcisz Ewelinę”. Dla mnie to jak danie mu zielonego światła. Zrobił wielką awanturę w całej rodzinie, więc już nikt o nic nie pytał. Dzisiaj myślę, że moja mama nie chciała dowiedzieć się prawdy, ale musiała się domyślać.
Ewelina wspomina, że środowisko Świadków Jehowy, w którym ona się wychowywała, było zgniłe, seksitowskie, nastawione na wykorzystywanie.
– Mój ojciec nie jest jedynym pedofilem, którego spotkałam. Drugi z nich był ojcem trojga dzieci, w tym dwóch dziewczynek, przyjaciel naszego domu. To z nim pewnego dnia poszłam do służby, czyli chodziliśmy od domu do domu. Zaczął się do mnie przystawiać, włożył moją rękę do swojej kieszeni, powtarzał, jaka jestem piękna, dotykał mnie, głaskał, a w aucie zaczął mnie całować. Miałam wtedy 14 lat. Później się dowiedziałam, że molestował niepełnosprawną dziewczynkę, o tym mówiono. I wtedy, o ironio, mój ojciec mnie przed nim ostrzegł. „Czym się on od ciebie różni?” – zapytałam tylko.
Była jeszcze jedna sytuacja, kiedy zaczepił Ewelinę mężczyzna przygotowujący się do stanowiska Starszego Zboru.
– Podszedł do mnie od tyłu, tak mocno się przycisnął, leżał prawie na mnie i szepnął mi do ucha: „A ta spódniczka nie jest za krótka?”. To było obrzydliwe.
Gwałty ze szczególnym okrucieństwem
Jest maj 2016 roku, gdy Ewelina trafia w internecie na aferę pedofilską wśród Świadków Jehowy w Australii. Przesyła to swojemu mężowi i właściwie są pewni już swojej decyzji.
– Mamy 16-letniego syna, który w pewnym momencie zaczął zadawać nam wiele pytań. Mówił: „Czy wy nie widzicie, jak oni wami sterują, jak manipulują?”. To był czas, kiedy sami byliśmy trochę w rozterce. Bo nie byliśmy takimi oddanymi Świadkami, ale mówiliśmy sobie, że trzeba się bardziej zaangażować, dać przykład synowi. Tylko im więcej dajesz, tym masz większe poczucie, że to jednak za mało. Tymczasem syn uderzał w moje najsłabsze struny: „Mamo, jeśli ja odejdę, to wiem, że nie odrzucicie, że nie będziecie mieli ze mną kontaktu”. Nie zgadzałam się z jego słowami, bo jak to? To mój syn! Ale wychodziłam od niego z pokoju i myślałam: „No tak, ale Bóg tak każe, odsunąć się od tych, co odchodzą”.
Cała ta sytuacja sprawiała, że Ewelina z mężem coraz bardziej drążyli.
– Nasze odchodzenie trwało jakieś dwa lata. Już od jakiegoś czasu zauważaliśmy, że nawołują nas do skromnego życia, odmawiania sobie rzeczy materialnych, a tymczasem osoby „na stanowiskach” opływały w coraz większe luksusy. Zauważaliśmy, że dzieci tych wyższych rangą są lepiej traktowane niż nasze. Powoli dostrzegaliśmy tę obłudę i fałsz, a jak zaczęliśmy szukać w internecie, to trafiliśmy na strony tych, którzy odeszli z tej sekty, bo dziś mogę powiedzieć, że to sekta.
W ciągu ponad 18 lat małżeństwa Ewelina kilkukrotnie była o włos od wyznania prawdy swojemu mężowi.
– To nie było łatwe. Próbowałam powiedzieć, ale zawsze się wycofywałam. Kiedy podjęliśmy decyzję, że odchodzimy, coś we mnie pękło. Chciałam mu napisać, w efekcie Adam sam się domyślił, co się wtedy działo w moim domu. To jakby głaz spadł z mojego serca. Mój mąż jest dla mnie ogromnym wsparciem, to on pomaga mi działać i nie odpuszczać.
Przez ponad 30 lat nosiła to w sobie. Nie powiedziała nikomu, bo też nie chciała niszczyć życia swojej matce.
– Teraz wiem, że w końcu muszę zadbać o swoje życie, a nie mojej mamy. Najtrudniejszy moment? Kiedy jej powiedziałam o wszystkim. Kiedy powiedziałam jej, co on mi robił przez te wszystkie lata i usłyszałam, żeby jej życia nie rujnować i że ona ma kredyty do spłacenia. To był cios, bo przecież jest moją mamą, powinna mnie chronić. Powinna być moim wsparciem. Sama jestem matką, nie potrafię tego zrozumieć. Ja jej oddałam połowę mojego życia, robiłam to dla niej, a ona nie chce mnie znać. Odeszłam od organizacji, tym samym ona nie może się ze mną kontaktować, to uspokaja jej sumienie.
Ewelina chce, by ten, który wyrządził jej tak wielką krzywdę poniósł karę.
– Chcę, żeby odpowiedział za to, co zrobił. Niestety okazało się, że sprawa o pedofilię jest przedawniona, powinnam zgłosić ją do 23. roku życia. Teraz chyba się zmieniło i granica to 30 lat. Pozostało mi skarżyć go za gwałty. Tyle, że muszę wykazać przed sądem, że były to gwałty ze szczególnym okrucieństwem. Jakby mogły być inne. Ale mam tylko półtora roku do zamknięcia sprawy. Półtora roku, nim sprawa ulegnie przedawnieniu, a tymczasem sąd nie wyznaczył jeszcze daty pierwszej rozprawy. Świadkiem ma być wspomniana dziewczynka, dziś już dorosła kobieta, którą też gwałcił, tyle, że ją zastraszają, dzwonią do niej. A ona jest słaba, ma 50 lat, dopiero pięć lat temu powiedziała, co on jej zrobił.
Afera pedofilska w Australii wykazała ponad 1000 ofiar na przestrzeni 50 lat wśród Świadków Jehowy. Sprawy o pedofilię toczą się w Stanach Zjednoczonych, organizacja wypłaca olbrzymie, milionowe odszkodowania. Procesy pojawiają się też w Europie.
– Świadkowie Jehowy tracą pieniądze, wyprzedają majątki korporacji, bo ta organizacja to korporacja, wszędzie zarejestrowana jest podwójnie pod hasłem: „religia”, ale też pod: „działalność gospodarcza” – tłumaczy Jarek, który zna przypadki pedofilii w Polsce. Ofiary nie chcą o tym mówić publicznie.
– Od kiedy wyszliśmy z organizacji nasz świat nabrał innych kolorów, zaczęliśmy uśmiechać się do ludzi. W ogóle cudownych ludzi spotykamy, którzy wcale nie są źli. Opuścił nas strach przed śmiercią, przed Armagedonem, który, no cóż, jakoś nie może nadejść. Chciałabym spotkać się z moim ojcem i powiedzieć mu prosto w oczy, co mi zrobił, jak przez niego wyglądało moje życie. Na to czekam.
Ewelina czeka jeszcze na coś. Na słowo „przepraszam” od swojej mamy. Tylko tyle.
PS.: Jarek prowadzi swój kanał na YouTube Prawda o Prawdzie, gdzie uświadmia innym, co tak naprawdę kryje się pod organizacją Świadkowie Jehowy