Piękno ogolonej głowy
Co czują kobiety, które podczas chemioterapii tracą włosy? Najczęściej przerażenie, czasem wstyd, ale po jakimś czasie także... radość ze swojego wyglądu. Niejednokrotnie zdarza się bowiem, że odkrywają w sobie piękno.
05.10.2009 | aktual.: 31.05.2010 16:30
Co czują kobiety, które podczas chemioterapii tracą włosy? Najczęściej przerażenie, czasem wstyd, ale po jakimś czasie także... radość ze swojego wyglądu. Niejednokrotnie zdarza się bowiem, że odkrywają w sobie piękno.
Życie z łysą głową, to czas kamuflażu, bądź ukrywania się przed światem; to niechęć do własnego odbicia w lustrze. Stereotypy ogolonej, kobiecej głowy, nadal pokutują w społeczeństwie. Jak wyjść na ulicę, jak radzić sobie ze zdziwionymi, nieprzychylnymi spojrzeniami? Mężczyzna bez włosów nie wzbudza żadnych reakcji. Łysa kobieta to sensacja. Obdarzona przez naturę pięknymi włosami płeć piękna, w trakcie chemioterapii zostaje dosłownie obdarta z kobiecości.
W chwili, gdy maszynka do golenia dotyka włosów, a na podłogę zaczynają spadać kępki, pojawia się pytanie: czy łysa kobieta może być atrakcyjna? Seksowna? Wszak panowie zdecydowanie wolą kobiety z cudownie miękkimi, pachnącymi włosami. Ogolona głowa bezlitośnie obnaża jej kształt, rysy twarzy, uszy, uwydatnia nos.
Bez włosów będzie inaczej
- Nigdy nie miałam pięknych włosów: cienkie, proste jak patyki, szybko przetłuszczające się – opowiada Zośka, czterdziestoczteroletnia urzędniczka, poznana w Instytucie Onkologii w Warszawie, gdzie przychodziłam odwiedzać sąsiadkę. – Zazdrościłam kobietom pięknych włosów. Z własnymi radziłam sobie tak, że albo robiłam trwałą ondulację, albo ciekawie się ostrzygłam. Wiadomość, że w trakcie chemii wyłysieję, przyjęłam ze zdziwieniem – jak to nie będę miała włosów? Trudno, pomyślałam. Będzie po prostu… inaczej – opowiada Zośka.
- Rozsądek podpowiadał, aby nie koncentrować się na drobiazgach. Bo przecież łysa do końca życia nie będę, prawda? - Zośka zamyśla się. - Naprawdę istotne było to, czy podczas chemii nie uszkodzi się podczas wątroba, serce, czy nie będzie zmian zapalnych w kręgosłupie. Choć przyznaję, że trochę denerwowały mnie włosy, które znajdowałam na ubraniu czy pościeli, zdejmowanie całych kłaczków z grzebienia. Wtedy jeszcze nie patrzyłam do lustra, zabiegi kosmetyczne wykonywałam mechanicznie, szybko, bez zbędnych ceregieli. Chyba bałam się własnego odbicia… Tego tragikomicznego wizerunku. Myślę, że wyglądałam dość zabawnie z przerzedzonymi, potarganymi włosami. Tak, jakbym własnym wyglądem obwieszczała: mam raka! Tak! Wypadają mi włosy, bo jestem w trakcie chemioterapii.
Kres temu położyła córka Zośki stwierdzając, że mama coś powinna ze sobą zrobić. Zaproponowała więc, by kupić perukę.
Ogolona głowa i piękne oczy
Wizyta w sklepie okazała się pomyłką. - Żadna z proponowanych peruk, nie przypadła mi do gustu. Wyglądałam w nich obco, sztucznie, wręcz dziwacznie. Prosto stamtąd pomaszerowałyśmy do salonu fryzjerskiego. - Na zero proszę! – powiedziałam z determinacją.
I tak oto, po jednaj wizycie w salonie, Zośka stała się łysa. - Taksówką wróciłyśmy do domu – wspomina. - Długo przyglądałam się sobie w lustrze. Ogolona głowa to dziwne uczucie. Zaskoczona zauważyłam, że mam duże, ładne oczy. Zawsze nikły pod grzywką. Zrobiłam delikatny makijaż, podkreśliłam oko i zawiązałam na głowie fantazyjną chustę w tureckie wzory. Nie zrezygnowałam z pracy, spacerów, spotkań ze znajomymi. Łysa głowa była częścią mnie i miałam dwa wyjścia – znienawidzić siebie taką, albo zaakceptować. Łysina pozwoliła mi zobaczyć, że mam naprawdę piękne oczy.
Najważniejsze, by nie poddać się rozpaczy
Kinga, 46 lat, kupiła blond perukę o krótkich, wijących się na karku kędziorach. Do złudzenia przypominała jej naturalne włosy. Nie mówiła w domu rodzinnym o chorobie, nie chcąc martwić schorowanej matki.
- Peruki używałam zimą w charakterze czapki – uśmiecha się. – I podczas wizyt u mamy. Z trudem wytrzymywałam w niej kilka godzin. Swędziała mnie skóra głowy, zaczynałam się bezwiednie drapać. Pewnego razu, w kinie, zauważyłam, że chłopak siedzący po mojej prawej stronie, dziwnie mi się przygląda. No tak… Przecież drapałam się pod peruką! I to był koniec, peruka powędrowała do szafy. Czy ludzie mi się przyglądali? Myślę, że tak. Nie doświadczyłam jednak dyskryminacji z powodu braku włosów. A i moje otoczenie przyjęło mnie życzliwie. Być łysą to naprawdę ważne doświadczenie. Jeszcze w trakcie chemii było mi wszystko jedno, bardzo źle się czułam, nie spotykałam się z ludźmi. Przyjaciółka ogoliła mi głowę z resztek puchu, jaki na niej pozostał – Kinga zamyśla się.
– Oczy… Gdy na głowie nie ma włosów, wówczas naprawdę widać oczy - mówi. - A moje były bardzo zmęczone i smutne. Więc i ta łysa głowa stanowiła przygnębiający widok. Wszystko zmieniło się kiedy poczułam się lepiej, zaczęłam się uśmiechać. Najważniejsze jest nastawienie i to, aby nie poddać się rozpaczy. Nie uwierzyć w to, co podpowiada skołatane chorobą wnętrze: jesteś nieatrakcyjna, beznadziejna, brzydka.