Pierwsze słowo 23-latki brzmiało: "mama". Doszła do zdrowia w Budziku dla dorosłych

- Pobiegłam do lekarza, powiedziałam: "Jest kontakt z Olą! Płakała". A on spojrzał na mnie z niedowierzaniem: "Pani widzi to, co chce. My kontaktu nie stwierdzamy" - opowiada mama 23-latki. Pomoc dla córki znalazła dopiero w klinice "Budzik" dla dorosłych.

Do Kliniki "Budzik" w Warszawie będą trafiać dorośli pacjenci
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Marianna Fijewska

Przy Szpitalu Bródnowskim w Warszawie zostanie stworzony oddział dla dorosłych pacjentów, którzy zapadli w śpiączkę. Pieniądze na projekt - 40 mln złotych - pochodzić będą z Funduszu Sprawiedliwości. O planach budowy drugiego "Budzika" dla dorosłych informowali na początku lutego minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i Ewa Błaszczyk, założycielka fundacji "Akogo" oraz kliniki "Budzik".

Pierwsza taka placówka powstała w 2017 roku w Olsztynie, a jedną z pacjentek była 23-letnia Ola, którą udało się wybudzić.

Trudny pobyt w szpitalu

W marcu 2017 roku Ola trafiła do szpitala w Białymstoku, miała zaburzenia mowy i co chwilę traciła przytomność. Lekarze zdiagnozowali w obrębie układu nerwowego zakażenie zjadliwą bakterią. Ola, zanim trafiła do Budzika, przez trzy miesiące leżała na OIOM-ie. Pani Iwona mogła towarzyszyć córce tylko przez dwie godziny dziennie, w porze odwiedzin. Brak możliwości przebywania z Olą i atmosfera panująca na oddziale sprawiły, że dziś wspomina pobyt w białostockim szpitalu z wielką niechęcią.

- Pierwszy logiczny kontakt ze strony Oli pojawił się właśnie na OIOM-ie. Mówiłam do córki, że wszystko będzie dobrze. Nagle zobaczyłam, że po jej policzku spływają łzy. Pobiegłam do lekarza, powiedziałam: "Jest kontakt z Olą! Płakała". A on spojrzał na mnie z niedowierzaniem i odpowiedział: "Pani widzi to, co chce. My kontaktu nie stwierdzamy" - mama Oli zaczyna płakać, opowiadając o totalnej znieczulicy panującej wśród lekarzy.

- W końcu udało mi się zaprowadzić tego neurologa do córki, sam zobaczył, że Ola płacze, i dopiero wtedy mi uwierzył. Ale tylko dlatego, że miałam dowód - opowiada.

Przyjęcie do Budzika

Rodzina złożyła dokumenty medyczne w klinice Budzik i córka dostała się. Pani Iwona wreszcie mogła poświęcić Oli tyle czasu, ile chciała. - Siedziałam tam od godziny 8 rano do 21. Choć u córki stwierdzono śpiączkę, potrafiłam nawiązać z nią kontakt i porozumiewałyśmy się za pomocą mrugania - mówi.

23-latka w "Budziku" przechodziła codzienną rehabilitację. Po sześciu miesiącach terapii młoda kobieta zaczęła samodzielnie poruszać rękami i coraz częściej łapała kontakt z rodziną. W końcu konsylium lekarzy przeprowadziło badanie polegające na zadaniu szeregu pytań, by móc uznać Olę za osobę wybudzoną.

- Córka na wszystko reagowała prawidłowo, kiwaniem głową, mruganiem lub ściskaniem ręki. Wtedy oficjalnie uznano, że jest wybudzona - mówi pani Iwona. Po tym pacjentce wyciągnięto rurkę tracheotomijną, a ona powoli odzyskiwała mowę. Pierwsze wypowiedziane słowo brzmiało: "mama".

Rodzina Oli prosi o wsparcie - możesz przekazać 1 proc. podatku na rzecz rehabilitacji Oli, by mogła spełnić swoje największe marzenie i skończyć architekturę
© Archiwum prywatne

Towarzyszenie jest najważniejsze

Pani Iwona opowiada również o innych osobach umieszczonych w Budziku. Większość nie przekroczyła trzydziestki. - Jeden chłopak był po wypadku samochodowym, drugi poślizgnął się na plamie oleju i uderzył głową w beton. Wcześniej w ogóle nie zdawałam sobie sprawy, że na świecie dzieje się tyle bezsensownych nieszczęść - mówi pani Iwona.

Przy każdym z pacjentów nieustannie czuwa rodzina, zadając sobie pytanie: "Czy bliski mnie słyszy?".

- Gdy Ola leżała na OIOM-ie, nie wiedziałam, czy jest świadoma. Ale córka opowiedziała nam, jak przeżywała tamte chwile. Choć wydawała się nieprzytomna, pamięta, kto ją odwiedzał i co mówił. Sama przyznała, że nasza obecność bardzo dużo jej dała - tłumaczy pani Iwona i dodaje, że placówki takie jak "Budzik" są niezwykle ważne, ponieważ umożliwiają rodzinom nieustanny kontakt z chorymi, którzy bardzo go potrzebują.

"Czekamy już 1,5 roku"

Nie wszyscy jednak mają tyle szczęścia, co Ola. Według nieoficjalnych informacji, w kolejce do Budzika w Olsztynie czeka aż 800 pacjentów. Jednym z nich jest 68-letnia mieszkanka Podlasia, która w sierpniu 2017 przeżyła zawał.

- Gdy mama straciła przytomność, reanimował ją mój brat. W helikopterze, który po nią przyleciał, nie było sprzętu do reanimacji, a w czasie transportu nastąpiło kolejne zatrzymanie. W wyniku niedotlenienia mózgu mama zapadła w śpiączkę - opowiada córka kobiety. Rodzina od razu przekazała pełną dokumentację medyczną do kliniki Budzik w Olsztynie. Pobyt tam był nadzieją na powrót do zdrowia. Niestety, pacjentka czeka na przyjęcie już 1,5 roku. - Mówiliśmy, że mama przed zawałem była osobą pełną życia i energii, ale najwidoczniej pierwszeństwo mają młodsi pacjenci, którzy rokują bardziej - mówi kobieta.

Czy pacjent słyszy?

Decyzja o powstaniu nowej placówki daje nadzieję rodzinom, które oczekują na przyjęcie bliskich do olsztyńskiego Budzika.
O zakwalifikowaniu do kliniki w Warszawie będzie decydowało konsylium lekarskie na podstawie dokumentacji medycznej. Wiadomo jednak, że brani są pod uwagę jedynie pacjenci, którzy są w śpiączce nie dłużej niż rok od dnia urazu lub pół roku od dnia wystąpienia tzw. śpiączki nieurazowej.

- To czas, który rokuje sukcesem. Jeśli wdrożona zostanie odpowiednia rehabilitacja, wówczas istnieje duża szansa na zatrzymanie zmian degeneracyjnych w układzie nerwowym, a nawet na całkowite ich cofnięcie – mówi Tomasz Jastrzębski, rzecznik fundacji "Akogo?" i zaznacza, że okres, w którym chory przebywa w śpiączce, jest niezwykle trudny dla całej rodziny.

- Ogromnym problemem dla bliskich pacjentów jest niepewność. Zadają sobie pytania: "Czy pacjent słyszy?", "Czy posiada minimalną świadomość?", "Czy nas rozpoznaje?" - mówi Jastrzębski i dodaje, jak ważne jest empatyczne podejście i zapewnienie rodzinom odpowiednich warunków do towarzyszenia choremu.

Jakie masz zdanie na temat takiej pomocy? Prześlij nam spostrzeżenia przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Na premierze wspierał ją ukochany. Nie zapozowali jednak razem
Na premierze wspierał ją ukochany. Nie zapozowali jednak razem
Odsłoniła plecy na premierze "Chopin, Chopin". Strzał w dziesiątkę
Odsłoniła plecy na premierze "Chopin, Chopin". Strzał w dziesiątkę
"Ludzie chcieli mnie zabić". Nazwała Emmę Watson ignorantką
"Ludzie chcieli mnie zabić". Nazwała Emmę Watson ignorantką
Żonę poznał w pracy. "Jesteśmy małżeństwem z wpadki"
Żonę poznał w pracy. "Jesteśmy małżeństwem z wpadki"
Nosi szpilki "slingback". Fashionistki nie uznają teraz innych
Nosi szpilki "slingback". Fashionistki nie uznają teraz innych
Gdy poznał żonę, miała dziecko. Tak mówi dziś o relacji z córką
Gdy poznał żonę, miała dziecko. Tak mówi dziś o relacji z córką
Wsyp 5 łyżek do odpływu i zalej wrzątkiem. "Wyżre" gnijące resztki
Wsyp 5 łyżek do odpływu i zalej wrzątkiem. "Wyżre" gnijące resztki
Ujawniła, jak schudła. "Byłam przykryta tym wszystkim"
Ujawniła, jak schudła. "Byłam przykryta tym wszystkim"
Zamiast wyrzucać, zakop w ogrodzie. Efekt na wagę złota
Zamiast wyrzucać, zakop w ogrodzie. Efekt na wagę złota
Pokazała stare zdjęcie. Zrobił je mąż
Pokazała stare zdjęcie. Zrobił je mąż
Zbudowała firmę wartą miliony. Na początku musiała zastawić dom
Zbudowała firmę wartą miliony. Na początku musiała zastawić dom
Nie ma modniejszej kurtki na jesień 2025. Lewandowska już się w niej pokazała
Nie ma modniejszej kurtki na jesień 2025. Lewandowska już się w niej pokazała